poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 8 - Niespodziewany gość.

Rozdział dość.. nietypowy? Tak oczywiście, opisuję go z mojej perspektywy, dziś jestem narratorem. Kurwa jaka fucha -.-.

- Yuna, wstawaj!
- Czego?
- Isabell przyjechała!
- Nieeeee!
Blondynka poczuła jak poduszka uderzyła w nią, po czym usłyszała ten parszywy śmiech. Otworzyła lekko oczy i ujrzała ją - fioletowowłosą dziewczynę, z uśmieszkiem. 
- Wstawaj kurwa leniwy pustaku.
Blondynka zmierzyła wzrokiem swoją kuzynkę po czym wstała z łóżka. 
- Po co przyjechałaś? Wiesz dobrze, że cię nienawidzę.
- Też Cię kocham kuzyneczko.
Zaśmiała się fioletowowłosa po czym rozsiadła się na sofie kładąc nogi na stoliku. Blondynka dobrze jej się przyglądała. Bardzo się zmieniła od czasu rozwodu jej rodziców. Yuna rozszerzyła w jednym momencie swoje niebieskie oczy po czym spojrzała na Isabell i przełknęła głośno ślinę.
- Tak, ta mała gnida przyjechała ze mną.
- Kurwa -.-
- Palisz?
Yuna spojrzała na dziewczynę lekko niezręcznie po czym wstała z łóżka i usiadła obok niej.
- Nie potrafię.
- Hahahahhaha.
Zaśmiała sie Isa po czym spojrzała na blondynkę, która jak się okazała mówiła poważnie.
- Serio ? -.-
- Nie na niby wiesz?
- Bierz fajke, odpal ją i wciągnij dym do płuc jakbyś nie wiem.. coś połykała?
Yuna spojrzała na kuzynkę zniesmaczonym spojrzeniem po czym zrobiła to co kuzynka jej kazała. Wzięła jednego papierosa z paczki, włożyła delikatnie do ust i odpaliła po czym zaciągnęła się i zaczęła panicznie kaszleć. Isabell zaczęła się śmiać jak pojebana (bo jest pojebana ._.). Yuna uspokoiła sie i znowu zaciągnęła już bez żadnych innych doznań (bez kosmatych myśli proszę).
- W końcu zachowujesz się normalnie, a nie jak jebany blond pustak.
- Spierdalaj.
Zaśmiała się Yuna wypuszczając dym z ust.
- Dobra kurz to szybciej i idziemy się napić.
- Sprowadzasz mnie na złą drogę ._.
- To nie jest zła droga kochana! To jest życie.
Yuna skończyła palić po czym wyrzuciła peta przez okno i podeszła do szafy. Ubrała na siebie czarne szorty i białą koszulę bez rękawów i czarnymi ćwiekami na kołnierzu.
- Ty blondi, a jest tu jakieś jezioro czy coś?
- Jest niedaleko.
- To dzwoń po kolegów i jedziemy.
Yuna zastanawiała się najpierw po kogo zadzwonić, a pierwsza osoba w jej myślach to Hidan. Było jedno ale. On z Isabell mogli by się pozabijać w jednym aucie. Blondynka wzięła telefon do ręki i wybrała numer po czym dała na głośnik.
- Co jest bejbe?
- Jedziemy nad jezioro.
- My, czyli kto?
- Ja, ty i moja kuzynka. Weź też zadzwoń do reszty ekipy pojedziemy wszyscy.
- Zaraz będę u ciebie skoro masz kuzynkę u siebie.
Isabell podeszła do kuzynki i wzięła do ręki jej telefon.
- Kto to był?
- Hidan.
- Fajny jakiś?
- To mój przyjaciel, odwal się od niego.
- Czyżby to coś więcej? ;>
- Zdupiaj, mówię przyjaciel.
- Jasne, jasne.
W tym samym momencie drzwi pokoju Yuny otworzyły się, a do pokoju wpadli dosłownie wszyscy. Nawet Ino i Sakurwa, znaczy Sakura, wybaczcie mój błąd.. Ale to i tak kurwa. Dobra wracając, gdzie skończyłam? A no tak. Był również Gabriel. Szybko zaaklimatyzował się tutaj, w sumie każdy kto na początku myli Deidarę z dziewczyną szybko jest tutaj mile widziany.
- Poznajcie moją kuzynkę, która jest chujowa, to jest Isabell.
- Yuna czemu ty taka ładna nie jesteś jak ona?
Powiedział Hidan, który oberwał poduszką. Wszyscy jakże cudownie przywitali się z Isabell nawet Pein, tak PEIN, ten PEIN, który masz wszystko w dupie. Dobra mniejsza o to, wszyscy zapakowali się do aut i wypierdolili nad wodę co sama zaraz uczynię *.*. Nie ważne. Jakoś dojechali, a Yuna oczywiście siedziała z  Gabrielem, Hidan macał po kolanie Isabell, Sakurwa z Dei'm nie wiadomo co robili, ale kogo to obchodzi, Sasori myślał sobie o Marcie,  Konan patrzyła ciągle na Pein'a, a on słucham muzyki na słuchawkach i miał wyjebane. Kisame cieszył sie na myśl o wodzie i rybach, chociaż tam nie ma ryb, ale nikt mu nie chciał niszczyć marzeń, Tobi cieszył się, bo widział kucyka, Ino śpiewała jak pojebana, a reszta się śmiała i cieszyła, że ktoś ich zabrał nad wodę. Tylko Itachi jechał sam na swojej czerwonej maszynie, którą kochał. Gdy byli już na miejscu wszyscy się rozpakowali, przepłoszyli innych wczasowiczów i zostali sami. Pierwsze na co wpadli nasi kochani mężczyźni to wrzucenie dziewczyn do wody, nim zdążyły się rozebrać do stroi kąpielowych, a to peszek ._. . Isabell wyszła z wody po czym spojrzała wściekła na Hidana, który uśmiechnął się triumfalnie.
- Jak się złościsz wyglądasz jeszcze ładnie, a tym bardziej w tej mokrej białej bluzce.
Puścił jej zadziornie prawe oczko, a dziewczyna tylko uniosła lewą brew ku górze. Z drugiej strony jeziora Yuna grała z Gabrielem w siatkówkę, Pein siedział w cieniu paląc szluga, Deidara trzymał w objęciach zmarzniętą Sakurę, a Ino kątem oka przyglądała się starszemu Uchiha, który siedział nad brzegiem. Podeszła bliżej niego po czym usiadła obok patrząc na słońce odbijające się w tafli wody. Itachi spojrzał kątem oka na dziewczynę po czym uśmiechnął się sam do siebie.
- Czyżby nowa para nam się tutaj pojawiła?
Ciszę między nimi przerwał Hidan, który obejrzał się od razu w tył po czym gdy zobaczył wściekłą fioletowowłosą dziewczynę dodał biegnąc dalej.
- Muszę lecieć, wariatka mnie goni!
- Ja Ci dam wariatkę debilu!
Po drugiej stronie jeziora siedział Sasori. Nie chciał z nimi siedzieć, chciał w spokoju pomyśleć o swojej piękności o imieniu już znanym a mianowicie o Marcie. Siedział pod drzewem z zamkniętymi oczami wsłuchując się w dźwięki natury.
- Sasori?
Usłyszał piękny, dziewczęcy szept w jego uchu. Otworzył oczy, a przed nim pojawiła się Marta. Tak piękna, tak słodka i tak zmysłowa jak w jego snach.
- Ma-marta, co Ty tu..
- Przyszłam do Ciebie. Szukałam Cię wszędzie, codziennie mi się śniłeś.
Sasori nie potrafił uwierzyć w to co widzi i słyszy. Z otwartymi ustami zaczął szczypać się po ręce, żeby sprawdzić czy nie zasnął. Marta zaśmiała się tylko po czym nachyliła się tak, że stykała się oczami z czerwonowłosym chłopakiem po czym delikatnie musnęła jego wargi.
- Nadal uważasz, że to sen?
Sasori z niedowierzania wstał po czym przytulił dziewczynę do siebie unosząc ją nad ziemię.
- W końcu Cię widzę.
Postawił ją na nogach, prawą ręką delikatnie odgarnął jej piękne, gęste czerwone włosy zaczepiając je o ucho po czym pocałował ją z uczuciem w usta.
- Co Ty na to, żeby popływać łódką?
Spojrzał na nią z iskierkami podniecenia w oczach. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego uroczo po czym chwyciła go za rękę i podążali w stronę łódki.

*W innej części jeziora*
(wybaczcie lecą właśnie pamiętniki z wakacji i tak jakoś mi się to wszyło ._.)

- Skończ mnie gonić idiotko!
- Zapomnij gnojku!
- No odpierdol się już!
- Cała mokra przez Ciebie jestem!
- To się rozbierz!
- Co Cię po... w sumie to dobry pomysł.
Hidan od razu się zatrzymał co było jego błędem, fioletowowłosa nie zdążyła wyhamować i wpadła prosto na niego po czym oboje upadli na ziemi. Hidan rozszerzył oczy po czym zobaczył przed samą twarzą jej cycki, w mokrej białej bluzce. Dziewczyna nie wiedząc o tym incydencie usiadła na jego brzuchu okrakiem i wyciągnęła z kieszeni papierosy, które na szczęście wyschły od ciągłego biegania za Hidanem. Odpaliła jedną po czym wypuściła dym z ust.
Chyba się zakochałem..
Pomyślał Hidan patrząc na nią z zachwytem.
- Na chuj się patrzysz?
Spojrzała na niego wypuszczając w jego stronę dym. Hidan usiadł po czym wyrzucił papierosa z jej ust i zanim ona zdążyła coś powiedzieć on przywarł do jej ust. Dziewczyna przez chwilę się opierała lecz po chwili jego pocałunku oddała mu pocałunek. Ich sielankowe chwile przerwały krzyki desperacji.
- Zostaw mnie w spokoju! Zrozum, że nie chcę z Tobą być kłamco!
Isabell wszędzie by poznała ten głos. Szybko wstała z Hidana i pobiegła w stronę gdzie było słychać krzyki. Byli w lesie więc nie było słychać tego przy jeziorze gdzie byli wszyscy.
- I tak będziesz moja i tak.
W oddali widziała jak blond włosy chłopak przyciska do drzewa jakąś drobną dziewczynę. Tą dziewczyną była jej kuzynka. Jej wkurwiająca, młodsza i rozkapryszona kuzynka, ale musiała jej pomóc. Cicho podeszła do chłopaka od tyłu, klepnęła go w ramię i spojrzała na niego wściekła.
- Jeszcze raz dotkniesz moją kuzynkę, a Ci wyrwie te blond włoski zrozumiano?
- Spierdalaj.
- Ale my nie jesteśmy kuzynkami.
Isabell spojrzała na dziewczynę i doznała szoku. Otworzyła szeroko oczy po czym powiedziała.
- Wybaczcie, pomyliłam Cię z moją kuzynką, macie strasznie podobne głosy.
Ruszyła przed siebie po czym po drodze chwyciła Hidana za rękę i zaczęła ciągnąć ze sobą. Hidan z ledwością powstrzymywał się od wybuchnięcia panicznym śmiechem. Wrócili nad jezioro gdzie wszyscy już siedzieli, nawet Sasori z Martą, przy ognisku.
- No proszę i nasza zakochana para przybyła!
Zaśmiał się Itachi po czym Isabell spojrzała na Hidana i z obrzydzeniem wzięła od niego rękę. Hidan tylko się uśmiechnął i wziął ją na ręce po czym usiadł przy innych, a ją posadził sobie na kolanach.




********************************
Wszystko tak bardzo chujowe ;_; potrzebuję jakiejś inspiracji bądź osoby, która pomoże mi pisać blogi! Na koniec tego chujowego rozdziału macie pierwsze zdjęcie Marty i Saso awww *.*

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 7. - Czyżby koniec?

~.~.~.~.~

Dziewczyna obudziła się z pierwszym promieniem słonecznym jaki bezkarnie wpełzł na jej twarz. Delikatnie przetarła napuchnięte od płaczu oczy i usiadła przyzwyczajając wzrok do jasności. Po chwili sięgnęła ręką po szklankę wody, która leżała na szafce nocnej i wzięła kilka łyków i odstawiła szklankę na swoje miejsce. Rozglądnęła się po sypialni i pierwsze co zobaczyła, to swojego psa.
- Hero, chodź tutaj.
Przywołała pupila, który bez zastanowienia wskoczył na jej łóżku i zaczął lizać ją po policzku. Sielankowe chwile zagłuszył odgłos pukania do drzwi.
- Prosze. 
Zawołała cichym głosem, czekając na osobę zza drzwi. Do pokoju wszedł jej jedyny przyjaciel w Konoha, a mianowicie Hidan.
- Mogę?
Stanął przy otwartych drzwiach czekając na odpowiedź Yuny. Dziewczyna wyszła z łóżka w swoim dresie i rzuciła się na szyję chłopakowi o białych włosach, który w lekkim szoku od razu przytulił niską blondynkę. Stali w objęciach przez kilka minut, aż blondynka puściła z objęć Hidana i powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Dziękuję, że przyszedłeś.
- Nie ma za co. Jak się czujesz?
Yuna podeszła do łóżka i usiadła po czym poklepała na miejsce obok siebie, na które usiadł Hidan.
- Już lepiej, ale nie chcę o tym rozmawiać.. Pójdziesz z nami na spacer?
Szybko zmieniła temat po czym spojrzała optymistycznie na przyjaciela. Hidan zmarszczył brwi po czym powiedział niepewnie.
- Z nami? 
- No ja, ty i hero. 
Widać było, że kamień spadł z serca Hidana gdy usłyszał, że jedynym ich towarzyszem będzie pies.
- Z miłą chęcią.
Wyszczerzył swoje białe zęby jak to miał już w nawyku. Yuna pokręciła głową z śmiechem po czym powiedziała kierując się w stronę drzwi.
- Posiedź tutaj, ja tylko idę się ogarnąć.

~.~.~.~.~

- Cześć kochanie!
- Cześć, cześć.
Nieobecnym wzrokiem spoglądał na różowo włosom dziewczynę, która wtulała się w niego. Myślami był gdzieś dalej. Żył przeszłością. Dniami, które spędził z Yuną. Musiał zapomnieć. W końcu czemu mam się wtrącać w jej związek z Hidanem? Wybrała go. Dobrze, że Sakura mi o wszystkim powiedziała. Pomyślał po czym spojrzał na Sakurę. Nie wiedział czemu ale miał wyrzuty sumienia. Wiedział jednak jedno, nie kochał jej. Był z nią tylko dlatego, że.. No właśnie dlaczego? Chciał zapomnieć o dziewczynie, która już od pierwszego wejrzenia utkwiła w jego głowie jak i w sercu.
- Dei co jest?
Spytała Sakura, która o dłuższej chwili przypatrywała się blondynowi. Ten z kolei szybko wrócił do rzeczywistości i spojrzał pytającym wzrokiem na dziewczynę.
- Co?
- Nic.. Idziemy na spacer?
- Tak, tak chodźmy.
Niepewnie chwycił ją za dłoń i splótł ich palce w jedność. Szli w ciszy. Deidara liczył kolejno płytki chodnikowe po których stąpał, a Sakura ciągle mu się przypatrywała smutnym spojrzeniem. Wiedziała, że coś go trapi. A raczej ktoś.. Chciała mu pomóc. Kochała go już od dłuższego czasu. W końcu nadarzyła się okazja z nim być więc nie mogła tego zmarnować. W oddali usłyszeli śmiechy dwóch osób. Nie sądzili, że o godzinie 9 będzie ktoś w parku. Podeszli bliżej ciekawi kto oprócz nich znajduje się w parku. Ku ich zdziwieniu na polanie biegał biały pies w pelerynie, a na trawie nieopodal siedział znany im siwowłosy chłopak z wyprostowanymi nogami, na których głowę miała położoną blondynka, która resztą ciała leżała na trawie. Śmiali się w najlepsze, a pies biegał po polanie. Blondynowi na ten widok ściskało w gardle, a Saukra z dumnym uśmieszkiem stanęła na przeciw chłopaka zarzucając ręce na jego szyi po czym pocałowała go namiętnie w usta kątem oka patrząc na dziewczynę na trawie, która patrzyła smutnym spojrzeniem w stronę pary. Nie mogła na to patrzeć. Szybko wstała i odwróciła się z spływającymi łzami na policzkach. Hidan widząc to również wstał i szybko przytulił ją do siebie. Yuna nie zatrzymując łez rozpłakała się w najlepsze w białą koszulkę Hidana. Sakura widząc to od razu uśmiechnęła się triumfalnym uśmiechem po czym chwyciła swojego chłopaka za rękę i ruszyli dalej. Deidara odwrócił się w stronę Yuny, która patrzyła na niego przez łzy, których już nie miała siły wycierać. Wspomnienia o niej wróciły, wiedziała, że myśli o nim się nie pozbędzie. Widziała jak odchodzi z inną. Patrzył w jej stronę z nienawiścią i żalem w oczach. Yuna wyrwała się z ramion Hidana i pobiegła przed siebie. Z daleko od wszystkiego i wszystkich. Pogoda nie dopisywała. Zaczynało się zbierać na deszcz, który w ułamku sekundy zaczął szybko spadać na ziemię. Yuna nie przejmowała się tym. Biegła cały czas przed siebie. Chciała być teraz daleko. Chciała wrócić do swojego starego domu, do przyjaciół. Tam nie miała problemów. Jej łzy spaniały się już z kroplami deszczu na jej bladej cerze. Nie przestawała płakać. W pewnej chwili potknęła się i przewróciła lądując na kolana. Usiadła na miejsce upadku i pokurczyła nogi chowając w nich twarz. Siedziała tak puki nie poczuła na ramieniu czyjąś dłoń. Podniosła głowę, a jej wzrok utkwił na młodym mężczyźnie, który kucał obok niej.
- Wstań, przeziębisz się.
Powiedział stanowczym ale z nutką troski głosem. Dziewczyna tylko pokręciła przecząco głową. Na jego reakcję nie musiała długo czekać. Szybko wziął ją na ręce i zaczął nieść w deszczu. Z początku Yuna wierciła się lecz później zdała sobie sprawę, że to na nic, aż w końcu z zimna wtuliła się w jego umięśnione ramiona jeżdżąc palcem po jego mokrej koszulce. Gabriel tylko się uśmiechnął po czym przytulił ją jeszcze bardziej do siebie, aby ogrzać jej zmarznięte ciało. Nie patrzyła gdzie ją prowadzi. Przy nim po prostu czuła się bezpieczna i ufała mu, ze nic jej nie zrobi. Po pół godziny zatrzymali się przed domem z cegły. Yuna pierwszy raz widziała ten om. Nigdy wcześniej nie była w tej okolicy. Gabriel otworzył drzwi po czym gdy wszedł do środka kopnął w nie nogą przy okazji zamykając. Posadził przemoczoną blondynkę na kanapie po czym opatulił ją kocem i poszedł do kuchni, z której wrócił z kubkiem gorącej herbaty i wręczył dziewczynie.
- Dziękuję.
Uśmiechnęła się delikatnie do Gabriela, który również odwzajemnił uśmiech. Długo rozmawiali, śmiali się. Zachowywali się jakby znali się od zawsze. Czy o takich osobach mówi się bratnia dusza? przez głowę Yuny plątały się różne myśli. Gy wybiła godzina 20 doszła do wniosku, że powinna już być dawno temu w domu. Rodzice pewnie odchodzili od zmysłów.
- Ja już muszę iść.
Wstała kierując się o drzwi wyjściowych po czym odwróciła się za siebie i zobaczyła jak Gabriel stoi z skrzyżowanymi rękami na piersi.
- Chyba coś mi się za to należy?
Powiedział z poważną miną po czym uśmiechnął się złowieszczo. Yuna podeszła do niego i położył ręce na jego policzkach z uśmiechem po czym powiedziała.
- Innym razem.
Zaśmiała się po czym wyszła z jego domu i tyle ją widział. Pokiwał głową z uśmiechem na twarzy po czym powiedział sam do siebie.
- Gabriel idioto, to jest twoja uczennica.

~.~.~.~.~

Poniedziałek. Najgorszy dzień jaki każdy uczeń może sobie wyobrazić. Deidara niechętnie wstał z łóżka i od razu skierował się pod prysznic. Minął tydzień odkąd ostatni raz widział Yunę. Chyba odkąd każdy ją widział. Nikt nie wie co się z nią stało od incydentu z parkiem. Nie mógł sobie pozbierać w myślach co tak na prawdę się z nią stało. Ubrał się i zjadł po czym wyszedł z domu kierując się w stronę szkoły. Wyjątkowo dziś nie czekała na niego Sakura. Niekiedy miał jej po prostu dosyć. Wszędzie za nim chodziła i nie dawała mu spokoju. Gdy szedł tak pogrążony w myślach pomyślał, że wstąpi do domu Yuny sprawdzić co się z nią dzieje. Był gotowy na to, że jej rodzice od razu go wypierdolą z posesji, ale nie miał nic do stracenia. Gdy stanął przed jej domem serce zaczęło mu mocniej walić, a gardło zaciskało się z każdym krokiem zbliżającym go do drzwi. Gdy stał już przed drzwiami miał ochotę po prostu zwiać, lecz nabrał powietrza i zapukał. Po kilku chwilach przed jego oczami pojawiła się ona. Miała na sobie zaledwie dłuższą bluzkę zakrywającą jej uda i włosy upięte w kucyk.
- Co tu chcesz? Nie jesteś tutaj mile widziany.
- Tak wiem.
- A więc po co tutaj przyszedłeś?
Była oschła wobec niego co wiedział już od pierwszego, niewypowiedzianego słowa z jej ust.
- Chciałem sprawdzić czy wszystko u ciebie w porządku.
- Nie widać?
- Czemu nie było cię w szkole przez tydzień?
- Nie chciało mi się oglądać tej fałszywej różowej kurwy. Coś jeszcze? Śpieszę się.
- Nie poznaję cię. Hidan cię za bardzo zmienił.
Yuna uniosła jedną brew ku górze po czym podeszła do niego i stanęła na palcach po czym pogładziła prawy policzek blondyna przez co jeszcze bardziej zabiło mu serce po czym wykorzystała moment i cichym ale jakże namiętnym tonem szepnęła do jego ucha.
- Radzę ci się odpierdolić ode mnie.
Uśmiechnęła się tylko i skierowała się do drzwi. Gdy odwróciła się do niego tyłem jego wzrok poleciał w dół na jej kobiece kształty, na które nigdy wcześniej nie zwracał uwagi. Gdy usłyszał zamykanie się drzwi spojrzał jeszcze raz na nie i powiedział.
- Ona jeszcze będzie moja.



sobota, 1 czerwca 2013

Ogłoszenia parafialne.

No to tak.. na początku chcę przeprosić Was czytelników, za tak długą nieobecność. Po drugie nie opuściłam bloga i jakoś nie mam ochoty tego robić. Po trzecie postaram się napisać next w poniedziałek, jeśli będzie taka możliwość. Na przeprosiny zdjęcie naszych kochanych bohaterów ;3

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 6 - Przyjaciel Cz. 2

"Narrator"
Yuna spojrzała na dziewczynę, która wystawiała rekę z papierosem w jej stronę. Lekkie przerażenie przeszło przez jej ciało jak nieprzyjemny dreszcz. Czuła spojrzenie wszystkich na sobie. Czuła sie obserwowana przez około 10 osób po czym w końcu się odezwała drżąc głosem.
- Nie dziekuję.
- Nasza księżniczka się boi?
Drwiący głos wydobył się z ust Itachiego, który patrzył rozbawionym głos na zmieszaną blondynkę. Szybko spojrzała na Hidana z miną aż błagalną o pomoc. Siwo włosy szybko odczytał to z jej twarzy i przemówił obronnym głosem.
- Dajcie jej spokój. Jak mówi, że nie chce to jej odpuście.
- I nawet ma swojego rycerza.
Tym razem głos zabrał Pein. Jak zwykle arogancki i bezszczelny z nutką rozbawienia w głosie. W Hidanie aż się zagotowało, a Yuna patrzyła na Deidarę, który siedział cicho jak mysz pod miotłą. Myślała, że chociaż on zrozumie ale najwyraźniej jemu sprawiało przyjemność palenie z Sakurą jednego papierosa. Spojrzała ponownie na Hidana, który z zdenerwowania zagryzał dolną wargę.
- Hidan możemy już iść?
- Tak idźcie, bo księżniczka spóźni się do wieży.
Tym razem wszyscy roześmiali się z tego co powiedzial Pein. Nawet sam Deidara, a to właśnie na nim polegała Yuna. Hidan wstał z ławki i chwycił blondynkę za nadgarstek po czym odeszli bez słowa od znajomych. Po kilku krokach zniknęli z pola widzenia, znikając w ciemności mroku.
- Co ich ugryzło?
Zapytał Sasori, który właśnie przyszedł, nadal patrząc za oddalającą się parą. Wszyscy odwrócili wzrok w jego stronę i przywitali ciepło przyjaciela.
- O stary jak ja cie dawno nie widziałem!
Powiedział Itachi podając rękę w geście przywitania Sasoriemu. Czerwonowłosy usiadł na miejscu Yuna i zaczęli wszyscy rozmawiać i śmiać się w najlepsze. Sasori nadal myślami był gdzieś indziej. Gdzieś gdzie mógł być z nią. Z piękną dziewczyną o lśniących, czerwonych włosach, długich nogach i bladej cerze. Tak chodzi o Martę. W jego głowie wyglądała jak dziewczyna z arystokrackiej rodziny. Przypominała mu księżniczkę. Podniósł głowę wyżej, a w oddali, gdzieś w cieniu ujrzał jej czerwone włosy. Oddalała się w cień nocy. Szybko zszedł z ławki i ruszył za nią. Podbiegł do dziewczyny, a gdy był już na tyle blisko, przystaną i położył z gracją dłoń na jej ramieniu.
- Marta, to Ty?
Dziewczyna zdekoncentrowana szybko odwróciła się w jego stronę i spojrzała na niego jak na conajmniej kretyna. To nie była ona.. Była nieco starsza, miała inny kolor oczu, a jej twarz nie była taka jak w jego myślach czy snach. Spócił rękę z jej ramienia i z zrezygnowaniem powiedział cichym głosem.
- Przepraszam, pomyliłem cię z kimś..
Dziewczyna przytaknęła i speszona odeszła szybkim krokiem. Sasori spóścił głowę w dół i odszedł w przeciwnym kierunku. Nie chciał wracać do przyjaciół. Nie miał ochoty im tłumaczyć, że pomylił dziewczyny. Nie chciał dzielić się z nikim Martą. Chciał ją mieć tylko dla siebie, chciał ją trzymać tylko w swojej głowie...

- Wiesz Hidan to miło z twojej strony, że poszedłeś ze mną. Dziękuję.
Yuna delikatnie się zarumieniła gdy poczuła, że Hidan ją obejmuje. Czuła się w jego ramionach dokładnie tak samo jak wtedy, pierwszego dnia. Czuła bicie jego serca, czuła ciepło jego ciała.
- Nie mógłbym zostawić cię samą.
Chwycił ją za ramiona i spojrzał jej głęboko w te piękne niebieskie oczy. Czuła w jednej chwili zdenerwowanie i przyspieszone bicie serca gdy Hidan zaczął przybliżać twarz do jej twarzy. Szybko odsunęła się i powiedziała drżącym głosem.
- Hidan ja nie mogę.. Możemy być jedynie przyjaciółmi, cześć.
Odwróciła się na pięcie i weszła do domu. Hidan jeszcze chwile stał pod domem. Dopiero gdy zobaczył, że w jej pokoju zapaliło się światło, odszedł z posesji państwa Dante i skierował się do własnego domu. Gdy wszedł do środka rzucił swoją skórzaną kurtkę na komodę i poszedł w głąb domu.
- Co tak wcześnie?
Osłyszał głos ojca, który czytał gazetę i bez jakiegokolwiek kontaku wzrokowego nie przenosił wzroku na syna.
- Od kiedy cię to interesuje?
Rzucił ojcu ciekawe spojrzenie zatrzymując się w pół kroku na schodach.
- Odkąd zacząłem prowadzić interesy z Hermanem.
- Z kim?
- Z Hermanem Dante. Nie wiesz nawet jak się nazywa twój przyszły teść?
- Daj spokój.. Z Yuną tylko się przyjaźnimy, nic więcej.
- Aż taka z ciebie oferma? Wstyd mi za ciebie. Tyle dziewczyn miałeś, a tej nie potrafisz wyrwać?
- Yuna jest inna! Ona jest taka.. delikatna, pełna gracji w każdym ruchu.. Z resztą co ci będę mówić.. Ty i tak nie zrozumiesz, bo matka jest z tobą tylko dla kasy.
- Przynajmniej jest, a ty nie masz nikogo.
Hidan już otwierał usta, ale zaraz je zamknął i poszedł do swojego pokoju szybko kładąc się na łóżku. Ciszę panującą w jego pokoju rozwiał dzwonek telefonu. Leniwie spojrzał na wyświetlacz i odebrał od niechcenia. Nawet nie zauważył dobrze z kim rozmawia.
- Czego?
- Hidan możemy porozmawiać? Błagam przyjdź tu..
W słuchawce rozpoznał głos Yuna. Ale tym razem płakała. Czemu płacze, pomyślał Hidan i od razu wybiegł z domu. Przeskoczył przez mały płot i podszedł pod drzwi wyjśiowe Yuny po czym powiedział do sluchawki.
- Już jestem. Co się stało?
Światło w jej pokoju zgasło, a po chwili w drzwiach zobaczył blondynkę całą zapłakaną, która od razu wtuliła się w jego wielkie i silne ramiona.
- Yuna co się stało?
Ale dziewczyna nie odpowiadała. Cały czas płakała. W końcu trochę się uspokoiła i odezwała cichym głosem.
- Dei..
- Co z nim? Wypadek miał?! Mów w końcu..
- On.. On jest z Sakura!
I znowu poleciał strumień łez z niebieskich oczu. Hidan z jednej strony odetchnął z ulgą, a z drugiej strony było mu przykro patrząc jak dziewczyna cierpi. Przytulił ją do siebie i stali tak w milczeniu puki Yuna sie nie uspokoiła.
- Idź do domu, bo się przeziębisz. Prześpij się, dobrze ci to zrobi, a jutro porozmawiamy na spokojnie. No już, idź.
Nie wiedział co w takiej chwili ma zrobić, bo jeszcze nigdy nie był w takiej sytuacji. Musnął delikatnie jej czoło i odprowadził ją wzrokiem po czym sam poszedł ponownie do siebie.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 6 - Przyjaciel. Cz.1

Tsuki będzie yaoi! Ale to za kilka rozdziałów ^^ Musisz być cierpliwa :3
Jutro znajdzie się druga część :)
Zaczynamy!
___
"Yuna"
Tak, spacerowanie po sklepie z mamą nie jest zbyt ciekawym zajęciem. Moi rodzice praktycznie trzymają mnie na uwięzi. Nigdzie nie mogę wyjść. No chyba, że z Hidanem.. Ich ulubieńcem.. Tata ciągle mnie męczy z pytaniami "Jak tam Hidan?", "Kiedy Hidan przyjdzie?", "Czemu nigdzie z Hidanem nie idziesz?" i tym podobne... Moim oczom ukazała się różowa czupryna. Uśmiechnęłam się na sam widok mojej jedynej do tej pory koleżanki. Podeszłam do Sakury z uśmiechem na twarzy.
- Cześć Saku.
- O Yuna, hej! Jak tam u Ciebie?
- Nawet nie pytaj.. Muszę się użerać z mamą na zakupach.. Ale mów jak tam u Ciebie.
- No wiesz lekko nie ma..
- Coś się stało?
- Chodzi o Dei'a...
- Znowu kłopoty w ojcem ma?
- Nie.. Bo chodzi o to.. Yuna ja go kocham i nie zbyt mi to odpowiada, że się spotykacie..
Moja mina zrzedła.. W sumie ona miała do niego większe prawa.. Znaczy nie, żebym traktowała Go jak rzecz, broń Boże! Tylko zna go dłużej i lepiej by do niego pasowali.. Ciszę przerwał głos mojej mamy.
- Yuna idziemy.. A to kto?
Spojrzała na Sakurę, która od razu wystawiła rękę w stronę mojej mamy i z uśmiechem dodała.
- Jestem Sakura, koleżanka Yuny.
Mama niepewnie uścisnęła jej dłoń z tą swoją wyższością i odpowiedziała.
- Federica Dante, Mama Yuny. Miło mi Cię poznać dziecko.. Chodź Yuna.
- Cześć Sakura..
Powiedziałam odwracając się w przeciwnym kierunku i zaczęłam podążać obok mamy.
- Kto to był? Jakaś taka nieschludna...
- Mamo! Czy Ty chociaż raz możesz zachowywać się jak człowiek? W końcu znalazłam koleżankę, a Ty znowu swoje! Jesteś dwulicowa!
Wyszłam z sklepu z wściekłością wymalowaną na twarzy. Przez cały czas zaciskałam pięści ze spuszczoną głową. W drzwiach głównych ktoś do mnie dobił tym samym powodując moje lądowanie na podłożu. Zaczęłam rozmasowywać bolące miejsce.
- Patrz jak chodzisz!
Spojrzałam na mojego "Tarana". Był to ten nauczyciel z plastyki.. Wystawił w moją stronę prawą dłoń tym samym pomagając mi wstać.
- Przepraszam, nie chciałem.. Zagadałem się przez telefon..
- Następnym razem patrz przed siebie.
Powiedziałam zaciskając zęby.
- Yuna tak?
- Tsaa...
- Ino dużo mi o Tobie opowiadała. Jestem Gabriel.
Uśmiechnął się naturalnie spoglądając na mnie. Był wysoki, przystojny, modnie ubrany. Nie wyglądał jak wszyscy tutaj. Chłopcy stąd chodzili w dresach i napinali się przy najbliższej okazji.. A on? Był taki inny, taki intrygujący..
- Tak? To może niech twoja dziewczyna się ode mnie odwali...
Wyminęłam go nie słuchając jego słów. Coś tam tłumaczył, ale co będę go słuchała.. Niech będzie sobie z tą pustą dziewczyną. Szczerze mówiąc marnuje się z nią.. Ale to jego sprawa, po co ja sobie nim zaprzątam głowę?! Wsiadłam do auta z przodu czekając aż moja szanowna mamusia przyjdzie z zakupów. Po kilku minutach w końcu szanowna królowa pojawiła się w aucie odpalając je. Jechałyśmy bez słowa. Nie miałam zamiaru z nią się kłócić na temat jaki to ja mam kolegów! Gdy podjechałyśmy pod dom od razu wysiadłam z auta. Weszłam do domu gdzie siedzieli rodzice Hidana, Hidan i mój tatuś. Suuuuper -.-. Podążałam do schodów z chęcią ucieknięcia od tej szopki, ale głos mojego ojca oczywiście musiał wziąć górę.
- Yuna chodź tu do nas. Mam dla Ciebie niespodziankę.
Wymusiłam uśmiech na mojej twarzy i skierowałam się do salonu.
- Tak tato?
- Znalazłem Ci nowego przyjaciela. Na pewno ma więcej klasy i elegancji od tego blond transwestyty.
Jego śmiech wywoływał u mnie tik nerwowy w oku, ale oczywiście nie mogłam tego ukazać więc poszerzyłam swój uśmiech ukazując szereg białych zębów.
- To super tatusiu! A kto to taki?
- Mam dla Ciebie psa. Rasowy.
Dodał z akcentem po chwili, a rodzice Hidana zaśmiali się. Jebane snoby... Niech udławią się tym whisky. Po chwili poczułam jak coś przybiega do mnie. Był to biały, średniej wielkości pies. Był cudowny. Kucnęłam obok niego i zaczęłam głaskać.
- Hidan pomagał mi wybierać.
Znowu głos ojca.. Odwróciłam sie w stronę Hidana z mordem w oczach akcentując to szyderczym uśmieszkiem.
- Dziękuję Hidan..
Odwróciłam wzrok na psa i skierowałam sie do góry, a mój nowy przyjaciel za mną. Usiadł na dywanie, a spojrzałam na niego. Czegoś mu brakowało.. Spojrzałam na swoją ulubioną bluzkę z logo Supermana i uśmiechnęłam się sama do siebie. Z szafy wyciągnęłam jakąś czerwoną sukienkę oraz nożyczki z szafki. Odcięłam spory kawałek i założyłam na grzbiet psa przypinając go do smyczy.
- Teraz jesteś Hero (hiroł/ ang. bohater).
Pies tylko pomachał ogonem i wskoczył na mnie śniąc mnie całą. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko wstałam z dywanu i otworzyłam je. W drzwiach stał Hidan.
- Mogę ?
- Skoro musisz..
Przepuściłam go przez drzwi, którę Hidan.
- Słuchaj Yuna..
- Czego?
- Chciałbym Cię przeprosić..
- I co myślisz, że mnie psem przekupisz?
Prychnęłam pod nosem głaszcząc mojego pupila.

"Hidan"

Zapadła cisza... Spoglądałem na nią. Nie wiedziałem, że tak bardzo lubi psy. Jakbym wiedział to bym go podarował już wcześniej. Tyle radości jej to sprawia. Na mojej twarzy pojawił się delikatny zarys uśmiechu.
- Yuna to nie chodzi o to...
- To o co podrywaczu każdej panienki?
- Yuna przestań.. Nie wiem dlaczego, ale tylko przy Tobie mogę być sobą.. Nie tą samą osobą co przy kolegach..
- Tylko potrafiłbyś udawać. Mnie i tak nie będziesz miał.
- Wiem Yuna, wiem daj już spokój... Chcę być tylko twoim.. No wiesz.. Twoim przyjacielem.
I znowu cisza.. Spojrzała na mnie z rozszerzonymi oczami po czym wybuchła śmiechem. No cóż mogłem się tego spodziewać. Żeby ukryć rozczarowanie również zacząłem się śmiać.
- O tak Hidan, to Ci sie udało.
- Taak.. Bo przecież gdzie to taki fajny chłopak jak ja z kimś takim jak Ty.. Pff absurd!
Sztuczny uśmiech wypełz na moją twarz. Spojrzałem na nią kątem oka. Ciągle zajmowała się tym psem. Co ona widzi w śnijącym się białym kłębkiem futra. Po chwili ciszę, która panowała od kilku dziesięciu sekund rozwiał dzwonek jej telefonu. Chwyciła za komórkę po czym spojrzała na mnie i powiedziała cicho.
- Przepraszam.
Podeszła do okna i odebrała telefon. Nie chciałem jej przeszkadzać więc wstałem z miejsca i wyszedłem z pokoju. Gdy zszedłem na dół usłyszałem glos pana Dante, który popijał whisky.
- Chodź Hidan, porozmawiamy..
Spojrzałem na niego po czym usiadłem na przeciw niego. Bacznie obserwowałem każdy jego ruch. Przechylił szklankę wypijając jej zawartość i odłożył ją na stolik. Oparł się na fotelu i spojrzał na mnie po czym powiedział.
- Jak pewnie wiesz Yuna to mój największy skarb..
- Tak wiem.
- Tak więc w tym twój interes żebyś ją pilnował przed tym pedałkiem w blond włosach.
- Ale właściwie czemu pan jest tak negatywnie nastawiony do Deidary?
- Słuchaj Hidan.. Nie rób ze mnie debila. Co on jej może zapewnić, co? Nic! Zauroczy ją, rozkocha w sobie, a potem wykorzysta i zostawi samą z dzieckiem. Już ja dobrze takich znam. Więc ufam Ci i dopilnuj żeby nawet w szkole się nie spotykali.
Nachylił się nad stolikiem patrząc na mnie z bardzo poważnym wyrazem twarzy.
- Zrozumiałeś?
Pokiwałem niepewnie głową na znak, że zrozumiałem, a on się zaśmiał wstając do barku. W pewnej chwili usłyszałem kroki po schodach. Była to Yuna. Odwróciłem się w jej stronę i zaniemówiłem. Wyglądała pięknie. Miała na sobie niebieską spódniczkę, czarną bokserkę i tego samego koloru szpilki. Z podziwiania tej małej wrednej, ale uroczej osoby wyrwał mnie stanowczy i oziębły głos pana Dante.
- Gdzie idziesz i z kim?
Stał z taką dumą i wyższością z szlanką whisky opierając się o barek.
- Z Sakurą na spacer..
- Niech Ci będzie.. Nas z mamą nie będzie wieczorem więc weź sobie klucze i pieniądze. Mój portfel jest w kuchni. A i jeszcze jedno.
- Tak?
- Nie zapomnij się.
- Dobra, cześć.
Zastała cisza, a jej spokój co kilka sekund niszczył odgłos stukania szpilek po panelach, a po chwili trzask drzwiami. Wstałem z sofy i również skierowałem się do drzwi. Towarzyszył mi głos ojca Yuny.
- Pamiętaj o tym co Ci powiedziałem.
Chwyciłem za klamkę i odpowiedziałem.
- Dobrze, do widzenia panu.
Wyszedłem z ich domu i od razu skierowałem się do parku. O tej godzinie wszyscy się tam zbieraliśmy więc co będę z tego rezygnował. Nie myliłem się i tym razem. Wszyscy już tam byli i odziwo.. była tam też Yuna i Sakura. Tak i ten wzrok Peina wlepiony w Sakurę oraz taki sam wzrok Konan na tego pomarańczowo-włosego durnia. Podszedłem bliżej i się przywitałem.
- Siema wszystkim.
- Siema Hidan! Masz fajki?
Głos Itachiego rozbrzmiał, a ja wyciągnąłem paczkę z kieszeni i rzuciłem w jego stronę. Wszyscy wzięli po jednej nawet Sakura. Tylko Yuna czuła się nieswojo. Zrzuciłem z ławki Tobiego, który siedział obok niej i usiadłem na jego miejscu. Spojrzałem na nią po czym powiedziałem cichym głosem.
- Coś się stało?
- Nie to nic..
Moje usta uformowały się w prostą linię po czym wziąłem fajke i odpaliłem, zaciągając się dymem.
- Ej Yuna, chcesz?
Sakura wyciągnęła w jej stronę rękę z odpalonym papierosem.

środa, 3 kwietnia 2013

Ogłoszenie !

Chce Was powiadomic, ze mojego laptopa szlag trafil i bede go miala dopiero za 3 tygodnie! Jesli moj telefon da rade bede na nim publikowac nowe posty ale nie wiem co z tego wyjdzie.

poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 5. - Sasori Akasuna.

Notka w pełni poświęcona Marcie, gdyż Sasori jest jej ;3

Weekend szybko minął. Za szybko.. Przeważnie traciłem czas w weekendy na pracy. Grałem w pobliskich barach i tak sobie dorabiałem. Tak też było w ten week. Ominęła mnie impreza u Hidana. A co tam.. Znów mury tej szkoły. Nie mogę się doczekać wyjścia z tej szkoły i znaleźć sobie pracę jako artysta. Tak to jest moje marzenie. Być wielki, sławnym marionetkarzem.. Zobaczymy czy marzenia się spełniają.. Ważne, że dziś plastyka.. Oderwanie się do codzienności w szkicowaniu, malowaniu po prostu tworzeniu sztuki. Wszedłem do szkoły, a moim oczom ukazała się różowa czupryna. Tak to była roztargniona Sakura. Biegła właśnie korytarzem do sali. Widocznie nie tylko ja lubię się spóźniać na lekcję. Uśmiechnąłem się pod nosem i wszedłem do klasy po lewej. Spojrzałem najpierw na kolesia przed biurkiem a potem na klasę i znowu na tego kolesia. O ile pamiętam to nie jest nauczyciel od plastyki. Przecież on mógł mieć góra 25 lat. Usiadłem na tyle jak zawsze obok naburmuszonego blondyna. Zawsze chodził obrażony ale dzisiaj wygląda jakby miał się zaraz rzucić na tego za burkiem.
- Dobrze, a więc jestem Gabriel Yamanaka i od dziś jestem waszym nauczycielem plastyki.
Z patrzenia na blondyna wyrwał mnie głos jak teraz wiadomo "nauczyciela". Wszyscy patrzyli na niego z grobowymi minami żeby za chwilę parsknąć śmiechem. Ten cały Gabriel nic sobie z tego nie robił.. Spojrzał na każdego ucznia naszej klasy jak na debili.
- I co już? Pośmialiście się? To super. Każdy podchodzi do stelaża i zaczynamy szkicować tą oto ładną dziewczynę.
Do klasy weszła Yuna po czym zdziwiona powiedziała patrząc na wszystkich.
- Tsunade mnie tutaj wysłała. Więc.. W czym mogę pomóc?
- Będziesz dziś pozować dla tej bandy nierozgarniętych ludzi.
- Ej! Wypraszam sobie! Czemu pan cudowny może tak o nas twierdzić?
Powiedział zdegustowany Hidan. Boże jaki on jest przygłupi...
- Śmiejecie się jak debile z niczego.
- Z ciebie się śmieją fiucie.
Powiedział Deidara przez zęby i zaciskał co chwilę dłonie w pięści. Gabriel tylko westchnął ze znużenia i odpowiedział patrząc w dziennik.
- Dobrze panie Douhito, widzę, że masz wyrafinowane słownictwo ale daleko nim nie zajdziesz. Ciekawe w sztuce jesteś tak samo mocno jak w buzi.
Wszyscy odwrócili wzrok w stronę blondyna.
- Tak? To wyzywam cię na pojedynek! Kto lepiej narysuje Yunę.
- Niech będzie.
Zapowiada się ciekawie. Deidara i Gabriel stanęli przez stelażami, a Yuna usiadła na przeciw nich. Wszyscy z zaciekawieniem patrzyli na rysujących artystów. Byłem tak zafascynowany tym wszystkim, że nie zorientowałem kiedy minęła lekcja. Gdy zadzwonił dzwonek odłożyli przybory i wzięli do ręki karki, na których powstały prawdziwe arcydzieła. Stanęli po bokach Yuny i spojrzeli na klasę z przejęciem. Cała klasa z uznaniem decydowała, kto lepiej narysował. Zdania były podzielone. Ostatni głos został mi. Każdy patrzył na mnie z niecierpliwością. Podszedłem bliżej dumając nad rysunkami. Po chwili zastanowienia powiedziałem.
- Według mnie lepiej narysował Gabriel..
Deidara otworzył szeroko usta po czym spuścił głowę w dół i zaczął iść do ławki.
- A jak dla mnie to Dei wygrał.
Powiedziała Yuna, a blondyn odwrócił się w jej stronę w płomyczkiem nadziei i szczęścia w oczach. Odłożył kartkę na ławkę i podszedł do blondynki przytulając ją do siebie i uniósł nad podłoże. Tak zdecydowanie wolałem go takiego niż jak przychodzi smętny z powodów rodzinnych. Ta dziewczyna była dla niego idealna. Wziąłem swoją torbę i przepasałem sobie przez ramię po czym wziąłem torbę Dei'a i podszedłem do niego klepiąc go w ramię.
- Zostaw już tą Dantę, bo dziewczyna się dusi.
Zaśmiałem się po czym dołączyli do mnie Dei i Yuna, którą postawił na nogach. Wziął ode mnie torbę po czym podszedł do nas Gabriel i wystawił rękę w stronę Deidary.
- Dobra robota Douhito. Jestem pod wrażeniem.
Dei niepewnie stał i patrzył to na jego dłoń to na jego twarz. Spojrzałem tylko wyczekująco na niego, a ten w końcu uścisnął dłoń nauczyciela i uśmiechnął delikatnie.
- Dzięki.
Całą trójką wyszliśmy z pomieszczenia po czym Dei chwycił nadgarstek dziewczyny i zaczął mówić.
- Yuna przepraszam za wczoraj, zachowałem się jak palant ale...
- Nie mów już nic, wybaczam blondasku.
Pstryknęła go w nos po czym się zaśmiała. Kolejny dzwonek. Yuna pomachała tylko ręką w naszą stronę i odeszła. Spojrzałem na przyjaciela, który był w siódmym niebie.
- Stary jaka ona jest wspaniała!
- Wyobrażam sobie. Właśnie jak tam u ciebie? Pogodziłeś się z ojcem?
- No jakoś tam się pogodziłem ale ciągle robi swoje.. Niby szuka roboty ale jednak woli się nachlać i zaczynać wytykać wszystko mojej matce.
- Słuchaj ojciec mi mówił, że teraz przyjmują do pracy tam u niego więc mogę pogadać z nim czy przyjmą twojego starszego.
- Na serio? Stary ratujesz mi życie!
Po jego słowach poczułem jak mnie przytula, a zaraz po tym głos Shiro.
- No proszę, a nie mówiłem, że jesteście gejami?
Jego śmiech aż mnie przerażał. Zastanawiałem się czy czasem nas nie śledzi. Zawsze pojawia się wtedy, gdy Dei ma słabości. Wyminąłem go i poszedłem na dziedziniec. Szczerze? Nigdy nie zrozumiem dziewczyn.. Idą obok ciebie, patrzą się i zaczynają się śmiać albo szeptać między sobą. No idiotyczne! Ale niektóre są niczego sobie. Yuna jest fajna ale kręci z nią Dei więc nie będę się kumplowi wpierdalał w to tak? No.. Saukra też taka nawet, nawet. O! Albo Hinata. Ładna, zgrabna ale taka nieśmiała. Aż za bardzo.. Ta szkoła jest do dupy. Najchętniej wyrwałbym naszą Kurenai. Fajna, ładna, zgrabna no i dojrzała. Tak to by była kobieta idealna!
- Stary ty to masz powodzenie..
Gdy usłyszałem głos Deidary aż się wzdrygnąłem. Nawet nie wiedziałem kiedy tu usiadł..
- O co ci chodzi?
Spojrzałem na niego unosząc lewą brew ku górze.
- No każda laska z pierwszej na twój widok dostaje szału. Żadna od ciebie wzroku nie odwraca!
- Co ty pierdolisz.. Yuna ci w głowie namieszała.
- O weź ty się od niej, co? Jest fajna, ładna, ma ten przepiękny...
- Zamknij się zakochańcu.. Od twojego gadania aż się rzygać chce.
- Sam kazałeś mi zrobić pierwszy krok!
- Ale nie do niej debilu..
Przybiłem sobie piątkę w twarz. Ta jego bujna grzywa nie dopuszcza do mózgu żadnej myśli.. A nawet gorzej.. Nie wiadomo czy on w ogóle ma mózg!
- To do kogo?
Spojrzał na mnie tym swoim ciekawskim i nierozgarniętym wzrokiem. Boże z kim ja się zadaję...
- DO SAKURY!
- Co ja?
Głos różowowłosej aż wywołał ciarki na moich plecach. Przełknąłem głośno ślinę po czym odwróciłem się do niej z głupkowatym uśmiechem na twarzy.
- Cześć Sakura! Właśnie rozmawialiśmy, że Dei powinien chodzić do ciebie na lekcje gry na.. fortepianie...
- Ale ja nie gram na fortepianie..
Zrobiła zdziwioną minę, a ja w myślach szukałem dobrej wymówki. Chwyciłem jej dłoń po czym spojrzałem na jej palce.
- A powinnaś! Masz bardzo świetne palce do gry na fortepianie! A teraz idź bo się spóźnisz..
- Okej...
Odeszła z wymalowanym zdziwieniem na twarzy patrząc na swoje palce. Kolejna piątka w twarz.. Jaki ja jestem nierozgarnięty...
- Stary ale żeś dojebał...
- Zamknij się i chodź..
Warknąłem, chwytając go za kaptur i zacząłem ciągnąć za sobą w stronę budynku. Przy schodach puściłem tą pokrakę, a ten z ledwością chwycił równowagę. Gdy się ogarnął zaczął iść obok mnie.
- O co ci chodziło z Sakurą..?
- Nie widzisz tego jakie maślane oczy na twój widok robi? Ona jest w tobie zakochana!
- Nie drzyj się idioto! Ktoś usłyszy..
- To zrób coś z tym!
- Ale Yuna...
- Zapomnij o Yunie. Ta dziewczyna nie jest dla ciebie... Zostawmy świat bogatych dla niej.. Twój ojciec jest strasznie cięty na jej rodzinę..
- A chuj mnie obchodzi mój ojciec, nara!
I odszedł. No tak zawsze to robił gdy coś nie szło po jego myśli.. Strasznie był obrażalski.. Wszystko zawsze musi być tak jak on chce. Powinien zrozumieć, że nie jest już dzieckiem więc niech weźmie się w garść. Przecież Dante może mieć każdego. Znaczy nie.. Mnie na przykład nie. Nie to, że jestem gejem. Po prostu jest fajna ale jako kumpela. Nie wiem czy chciałbym być z nią na dłuższą metę. Chociaż nie mogę osądzać skoro jej nie znam. Tak zdecydowanie za dużo myślę. To dlatego każdy myśli, że jestem nieobecny. Chyba najwyższy czas znaleźć sobie dziewczynę? Niee to nie dla mnie. No chyba, że dziewczyna, która ciągle mi się śni. Tak chodzi mi o Martę.. Nie no wróćmy do rzeczywistości.. Trzeba jakąś poszukać. Nawet Dei już ruchał. Tak ruchał, a nie został wyruchany. Dwa inne pojęcia! Chociaż Hidan kiedyś go pomylił z dziewczyną. Tak pamiętam to było jakieś dwa lata temu. Początek liceum.Wtedy pierwszy raz go poznałem. Piękne czasy.
Retrospekcja
Wszyscy uczniowie zebrali się na auli jak to zawsze w rozpoczęcie szkoły. Z przodu dostrzegłem blondynkę. No szczupła, długie ładne włosy. To czemu nie. Szturchnąłem Hidana, żeby spojrzał, a on od razu po przemówieniu dyrektorki podszedł do naszej blondyny. Jak to on zawsze musiał coś odjebać więc podszedł do tyłu i przymknął jej oczy dłońmi szepcząc do ucha.

- Cześć ślicznotko. 
Nie czekaliśmy długo na następną część przedstawienia, gdyż nasza rzekoma blondynka jak oparzony odskoczył od Hidana i spojrzał na niego prawie ze łzami w oczach. My staliśmy jakbyśmy ducha zobaczyli. W tej chwili podeszła do nas już znana nam Kurenai i patrzyła raz na nas, a raz na Dei'a. Dei spojrzał na nią i powiedział wskazując palcem na Hidana.
- Prze pani to jest jakiś gej, pedofil i wszystko w jednym!
Tak to było ciekawe.. Na samą myśl na twarzy pojawił mi się uśmiech. Nim zdążyłem się zorientować wylądowałem plackiem na ścianie. I proszę bardzo jeszcze dzwonek. Odwróciłem się plecami o ścianę i zsunąłem się po niej siadając na dupie i wyprostowałem nogi, kładąc na nich torbę. Przymknąłem oczy i wsłuchałem się w piosenkę, która właśnie zaczynała swoje brzmienie w słuchawkach. Po chwili poczułem obok czyjąś obecność. Otworzyłem oczy, a moim oczom ukazała się różowowłosa dziewczyna. Wyciągnąłem słuchawki z uszu i spojrzałem na nią.
- Zaraz idę nie martw się...
- Ale co się stało?
- Głupio sie pytasz! Wiesz dobrze jak jest...
- Ty i Dei...?
- Nie wiem co mam robić.. Doradź mi..
Spojrzałem na nią jak na kretynkę. Ja mam jej doradzać? Ja, który nigdy nie miałem dziewczyny? Nigdy nie byłem zakochany? Jakiś kiepski żart...
- Ale ja nie mam doświadczenia w związkach.
- Nie żartuj Akasuna!
Zaśmiała się cicho po czym delikatnie uderzyła mnie z pięści w ramię. Zrobiłem poważną minę nadal na nią patrząc, a ona widząc, że nie żartuję od razu spoważniała..
- Pogadaj z nim to tyle..
Uśmiechnąłem się do niej po czym wstałem z podłogi. Skierowałem się ku głównemu wyjściu z budynku. Oj no byłem na pierwszej lekcji, przez dwie kolejne myślałem idąc korytarzem to należy mi się odpoczynek..

________________________
NIE MAM WENY! Jest to notka napisana w przeciągu trzech dni... Nie jest długa ale obiecuję, że następna będzie sporych rozmiarów :D! A teraz zdjecie Sasoriego i Dei'a *.*

czwartek, 14 marca 2013

Rozdział 4. - Ino Yamanaka.

"Ino"
Ostatnia piątkowa lekcja. Jeszcze na dodatek wdż z Jirayą. Niczego więcej nie dało się pragnąć. Przeważnie wdż w naszej klasie polegał na wygłupach, żartach i wywodach senseia na temat antykoncepcji. 
- Drogie dziewczęta do was szczególnie ten temat nie może być obcy. A więc jakie znacie rodzaje antykoncepcji? 
Podniosłam rękę ku górze jako pierwsza. W końcu trzeba się znać skoro niczego nie można się spodziewać po Hidanku.
- Ino proszę oświeć klasę jakich rodzajów antykoncepcji używasz z panem Shiro. 
Cała klasa wybuchła śmiechem. Lekko się speszyłam ale w końcu to żaden wstyd, że ma się kogoś z kim można uprawiać stosunek tak?
- Chłopcy mogą stosować gumki, a za to dziewczyny mają większe pole do popisu. Mogą używać pierścieni antykoncepcyjnych, tabletek, gąbek dopochwowych..
- Dobrze panno Yamanaka wystarczy tego. Dziękujemy. Nie musisz nam mówić o innych twoich metodach. A więc prezerwatywy. Mam tutaj jedno opakowanie..
Starzec schylił się do swojej teczki wyciągając otwartą paczkę prezerwatyw. Z końca sali gdzie siedział Sasuke, Kiba, Rock Lee i Naruto dobiegł jeden z głosów.
- Używa ich pan z Tsunade?
Cała sala znów popadła w paniczny śmiech oprócz tej nowej. Jak jej to było? Aa no tak Yuna, która mruknęła coś do siebie.
- Dziecinni jesteście..
- A co ty jakaś dorosła jesteś?
Spojrzałam na nią z dezaprobatą. Ona tylko odwróciła się w moją stronę po czym powiedziała.
- Ja przynajmniej nie udaję, że z kimś jestem i na dodatek się z nim kocham. Wiesz blondyneczko mogłabyś mieć odrobinkę godności i nie rozpowiadać, że jesteś z Hidanem, który powiózł cię raz do szkoły. Może i on przeruchał wiele dziewczyn ale ciebie by się bał dotknąć nawet patykiem.
- Uhuhuhu bijcie się!!
Krzyknął Kiba, na którego od razu warknęłam. Nie będzie mi jakaś nowobogacka mówić co mam robić ale wiedziałam jaki jest jej słaby punkt co od razu wykorzystałam przeciwko niej.
- Spytaj się Deia czy podobała mu się ostatnia noc ze mną.
Uśmiechnęłam się złowieszczo na co zapadła cisza w klasie. Nawet sam Jiraya czekał na następny ruch tej całej Yuny. 
- Masz się czym chwalić. Jakby mnie posuwało całe miasto byłoby mi wstyd ale jak widać ty lubisz mieć co jakiś czas coś ciepłego w pysku.
Nawet to na nią nie zadziałało?! Zacisnęłam dłonie w pięści. Wstałam wściekła z miejsca podchodząc do blond pustaka i chwyciłam ją za włosy.
- Powtórz plastiku z bogatej rodzinki!
Krzyknęłam patrząc na nią. Była jak takie niewinne zwierzątko, które nie potrafiło się wydostać z pułapki. Żałosny widok. W jednej chwili poczułam jak ktoś obejmując mnie w pasie odsunął od Yuny. Widziałam jak Sasuke, ten Sasuke, obojętny na dziewczyny, mega przystojny Sasuke podchodzi właśnie do niej! A mnie trzyma jakiś popierdolony debil z krzakami zamiast brwi.
- Nic ci nie jest?
- Nie, wszystko jest w porządku.
I jeszcze pomaga jej wstać?! Jakiś cholerny żart?! Przecież jestem od niej ładniejsza, zgrabniejsza i fajniejsza! Sasuke zaraz po tym jak jej pomógł skierował się w moją stronę. Nie był tym razem obojętny jak zawsze.
- Czy ty zgłupiałaś?!
- Nie będzie mi nowa pyskować! Niech wie, że ze mną się nie zaczyna.
Wymieniłam z nią groźnymi spojrzeniami po czym zadzwonił dzwonek.
- Dobra idźcie już stąd.
Powiedział lekko zdenerwowany jak i podirytowany Jiraya. Zabrałam swoją nową torebkę i wyszłam z klasy od razu idąc na podwórko. Wyszłam przed teren szkoły i wyciągnęłam fajkę z kieszeni od razu ją odpalając. O tak tego właśnie mi było trzeba.. Jeszcze Hidanek wyszedł ze szkoły. Wzięłam na szybko jeszcze kilka buchów po czym wyrzuciłam peta i podeszłam do Hidana.
- Cześć kochanie!
Krzyknęłam i od razu się do niego przytuliłam. On spojrzał na mnie jak na idiotkę.. Przynajmniej się w tej chwili tak poczułam.
- Co ty robisz?
Spytał zdziwiony i odepchnął mnie od siebie.
- Jak to co? Hidan przecież..
- Ja cię tylko odwiozłem do szkoły żeby zrobić na złość Yunie. Daj mi spokój..
Wyminął mnie i poszedł do swojego auta. Spojrzałam na niego wkurzona po czym krzyknęłam.
- Dupek z ciebie Shiro!
Usiadłam naburmuszona na ławce. Ze szkoły wychodziła Yuna, do której podbiegł Dei.
- Yuna poczekaj! Odprowadzę cię..
- Daj mi spokój!
Ohohoho chyba skłóciłam zakochańców. I o taki efekt mi chodziło.
- Yuna czekaj! Co się stało?
- Idź sobie posuwać ją!
Wskazała na mnie palcem, a ja uśmiechnęłam się zadziornie. Wyminęła go, a on tylko stał zaskoczony w miejscu patrząc jak odchodzi. Po chwili spojrzał na mnie i podszedł do mnie wytykając mi wszystko.
- Co ty jej naopowiadałaś?!
- Powiedziałam prawdę.. Nie pamiętasz już tej naszej wspólnej nocy?
Uniosłam prawą brew ku górze, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Wstałam z miejsca już go nie słuchając i skierowałam się do domu. Założyłam słuchawki na uszy i pogrążyłam się w myślach. Skoro mi się nie udało to czemu im ma się udać? Ona jest tutaj od kilku dni, a wszyscy chłopcy od razu na nią polecieli. Przecież ona w sobie nie ma nic takiego specjalnego. Owszem jest ładna i bogata ale żeby od razu na nią lecieć? Pieprzeni materialiści! Weszłam do pustego domu jak zawsze. Usiadłam przed telewizorem skacząc po kanałach. Po kilku minutach dostałam sms'a od nieznanego numeru.
"Shiro dziś robi imprezę, wszyscy są zaproszeni. Wbijaj o 19!"
Impreza powiadają? Kusząca propozycja.. Uśmiechnęłam się i od razu spojrzałam na zegarek. Była 17.24. W sam raz aby zacząć się szykować. Wskoczyłam pod prysznic odprężając się i zatapiając się w lecącej piosence Avril Lavigne "When you gone". Przypominała mi o moim bracie. Właśnie! Cholera przecież dziś przyjeżdża! Przyspieszyłam swoją kąpiel i wyszłam spod prysznica owijając się w ręcznik. Poszłam do pokoju po czym ubrałam bieliznę. Z szafy wyszperałam rurki, białą bluzkę, jakiś czerwony szalik i do tego brązowe buty. Przeglądnęłam się w lustrze po czym usłyszałam dzwonek do drzwi. To z pewnością Gabriel! Zbiegłam szybko na dół i otworzyłam drzwi. Gdy tylko zobaczyłam w nich mojego brata rzuciłam mu się na szyję. Przytulił mnie do siebie po czym powiedział.
- Widzę, że tęskniłaś siostrzyczko. Ładna dziewczyna z ciebie wyrosła.
Szereg białych i prostych zębów ukazał się moim niebieskim oczom. Brunet w hipsterkich okularach wszedł do środka, a ja zamknęłam za nim drzwi. Weszliśmy do salonu gdzie z ulgą rozsiadł się na fotelu. 
- Jak ja tu dawno nie byłem!
Rozglądał się po salonie z tym jego uroczym uśmiechem. Brakowało mi go przez te lata. Zawsze się mną opiekował i dał nikomu skrzywdzić. Zmienił się i to bardzo. Wyprzystojniał, zmienił styl ubierania jak i fryzurę. Spojrzałam na zegarek, który wybijał 18.17. Spojrzałam na niego po czym powiedziałam stanowczo ale z uśmiechem. 
- Szykuj się idziemy na imprezę do mojego kumpla! 
- A laski będą?
Jego brwi uniosły się ku górze, a oczy wbiły się we mnie.
- Człowieku tam będzie chlanie, ćpanie i ruchanie! Lasek mnóstwo!

-To idę! :D
Zaśmiał się po czym wyszperał z walizki czarne rurki, czerwone trampki, czerwoną bluzę i niebieską bluzkę z logo Supermana. Ściągnął okulary i założył kaptur do połowy głowy.

- Jestem gotowy :D
- To ja idę się pomalować i poczesać.
- Tobie i tak już nic nie pomoże.
Zaśmiał się nalewając sobie soku w kuchni. Pokiwałam tylko głową z dezaprobatą śmiejąc się pod nosem i pobiegłam do łazienki. Spięłam włosy w kucyk i pomalowałam rzęsy podkreślając oczy czarną kredką. Dodałam na koniec trochę różu na policzki i pomalowałam usta jasnoróżową szminką. Zeszłam na dół gdzie przy drzwiach wyjściowych stał Gabriel oparty o ścianę i grzebał w swoim smartfonie. 
- Idziemy Garbyś!
Chwyciłam go za rękę i wyszliśmy z domu. 
- Idziemy? Chyba jedziemy siostra!
Zaśmiał się i podszedł do czerwonego kabrioletu otwierając mi drzwi. Patrzyłam z niedowierzaniem po czym otrząsnęłam się i wsiadłam do środka. On zaś zasiadł za kierownicę i odpalił samochód. Zapięłam pasy po czym wjechaliśmy na ulicę.
- Mów gdzie jechać.
- Jedziesz cały czas prosto, potem ostatni zakręt w lewo, przejeżdżasz przez dwa skrzyżowania cały czas prosto i po lewej taki wielki biały dom. 
- To w drogę!
Włączył radio gdzie właśnie leciała piosenka Scream & Shout zremiksowana z piosenką Soboty "Tańcz głupia". Podgłośniłam na cały full i ruszyliśmy. Wiatr we włosach mi się jak najbardziej podobał. Po kilku minutach dojechaliśmy na miejsce. Gabriel wyszedł z auta i otworzył bagażnik.
- Miało być na jutro ale jeśli dziś jest impreza to czemu nie.
Wyciągnął kratę piwa po czym zapukałam do drzwi, które otworzył na Sasori. 
- Siema Ino i...kto to właściwie jest?
- To mój brat Gabriel.
Uśmiechnęłam się Sasoriego, który spojrzał na niego i wpuścił nas do środka.
- Ej ludzie Ino przyszła!
Wszyscy odwrócili wzrok w naszą stronę po czym pytająco patrzyli tylko na mnie.
- Poznajcie mojego brata Gabriela. Przywiózł wam coś.
Wskazałam palcem na piwa, a wszyscy przywitali go serdecznie. Gabriel odłożył piwa na bok, a ja podeszłam do Hidana.

"Gabriel"
Boże jakich ona ma kolegów... Przerośnięte koksy bez mózgu. Co jeden to groszy.. Jedyne dwie osoby jakie mi przypadły go gusty to blondynka kłócąca się z blondynką w ciuchach faceta? Dziwni ludzie.. Wziąłem do ręki butelkę piwa i usiadłem na kanapie. Krzyki tych dwóch lasek doprowadzały mnie do szału. Wstałem z miejsca i obie objąłem ramionami.
- Dziewczyny nie kłóćcie się..
Powiedziałem z uśmiechem. Dopiero gdy rzekoma druga blondynka odwróciła się w moją stronę mój uśmiech zszedł z twarzy.
- Zostaw mnie pedale.
Warknął blondyn co się okazało i zrzucił moją rękę z swojego ramienia.
- Kto tu jest pedałem to jest. Stary wyglądasz jak laska.
- Przynajmniej nie jak pizda.
Ponownie warknął po czym spojrzał na dziewczynę chwytając ją za nadgarstek.
- Yuna idziemy.
- Nigdzie nie idę już ci mówiłam!
-  Chodź mówię!
Dziewczyna z ledwością wyszarpała się z jego ręki po czym zaczęła rozmasowywać nadgarstek.
- Zostaw ją, jak nie chce iść to nie.
- Nie wpierdalaj się pizdo.
Mój wyraz twarzy był już tak znużony, że nie potrafiłem się powstrzymać od ziewnięcia co jeszcze bardziej go rozwścieczyło. Po chwili poczułem jak pchnął mnie do tyłu. Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i spojrzałem żałosnym spojrzeniem na niego. Pokiwałem głową na boki z dezaprobatą i spojrzałem na dziewczynę stojącą obok niego. Dopiero teraz dostrzegłem jej delikatne rysy twarzy, niebieskie oczy i to z jakim uczuciem patrzyła na tego dupka. Nic tylko to narysować. Idealna kandydatka do mojej modelki. Ją bym mógł fotografować i rysować całymi dniami.
- Nie rób z siebie twardziela.
Poklepała mnie po ramieniu z wymalowanym na twarzy znużeniem i poszła za blond pedałkiem. Wzrokiem wyszukałem mojej siostry, która już nieźle się schlała. Podszedłem do niej i powiedziałem na odczepnego.
- Daj mi klucze do domu, wracam.
Wyciągnęła z kieszeni kępę kluczy i wręczyła mi od razu wracając do zabawy. Wyszedłem z tej niby imprezy i wsiadłem do auta. Podjechałem pod nasz dom i wszedłem do środka. Rzuciłem kluczami na szafeczkę w przedpokoju, ściągnąłem buty i skierowałem się pod prysznic. Po odprężającej kąpieli poszedłem do mojego pokoju. Nic się nie zmieniło odkąd wyjechałem na studia. Usiadłem na łóżku i wciąż miałem w głowie tą blondynkę. Czemu ja właściwie o dziecku myślę? To absurdalne.. Położyłem się i zasnąłem.
Poranne promienie słoneczne obudziły mnie ze snu. Przeciągnąłem się leniwie i wyszedłem z łóżka zakładając na siebie spodnie. Idąc korytarzem zaglądnąłem do pokoju Ino. Spała jak zabita. Moja, mała księżniczka. Uśmiechnąłem się na samą myśl o dzieciństwie i zamknąłem drzwi jej pokoju. Zszedłem na dół gdzie w salonie siedziała mama.
- Cześć mamo.
Powiedziałem ziewając przy okazji i usiadłem na kanapie.
- Cześć Gabriel, kiedy wróciłeś?
- Wczoraj koło 18.
- Na ile zostajesz?
- Na stałe. Skończyłem już studia więc nie mam czego szukać w mieście.. Musi się ktoś zająć Ino skoro ciebie nie ma całymi dniami.
- Gabriel wiesz dobrze, że ojciec odszedł od nas więc muszę jakoś utrzymać dom.
- Ale mamo, ona nie ma w nikim wsparcia. Ona potrzebuje w tym wieku kogoś bliskiego. Całymi nocami nie ma jej w domu, bo imprezuje.
- Ty też w jej wieku taki byłeś, wiec w czym problem? Jesteś taki sam jak ojciec! Za wszystko mnie winisz. A teraz wybacz ale śpieszę do pracy, żeby utrzymać wasze tyłki!
I wyszła. Wywróciłem teatralnie oczami po czym udałem się do kuchni. Zaglądnąłem do lodówki gdzie wiało pustkami.
- A więc trzeba iść po zakupy..
Mruknąłem do siebie po czym włożyłem na siebie zieloną koszulę w kratę, okulary i wziąłem portfel z swojej bluzy. Ubrałem trampki i wyszedłem z domu. W uszy wsunąłem słuchawki i zatraciłem się w piosence Slash'a "Anastasia". Po kilku minutach drogi wszedłem z pobliskiego supermarketu i zacząłem zakupy. Pierwsze co wylądowało w koszyku to świeże pieczywo, jakaś wędlina, sery, warzywa, owoce, napoje i inne paści. Stojąc w kolejce dostrzegłem tego samego blondyna co wczoraj. Kłócił się z jakąś ekspedientką. Pewnie jakaś znajoma albo ktoś z jego rodziny. W końcu nastała moja kolej. Wypakowałem rzeczy z koszyka po czym , gdy zostały skasowane zacząłem je pakować do reklamówek. Wyciągnąłem kartę bankomatową podając ją blondynce w średnim wieku. Teraz byłem pewien, że to jego mama. Byli tak do siebie uderzająco podobni.
- Dziękuję, do widzenia!
Powiedziałem wychodząc ze sklepu. Pod sklepem znów spotkałem blondyna. Patrzył na mnie jakbym mu co najmniej coś zrobił. Spojrzałem na niego unosząc prawą brew ku górze, a on tylko walnął swoim kozackim tekstem jakich używają pseudo koksy.
- Na chuj się patrzysz?
- Po to mam kurwa oczy, blondynko.
Zaśmiałem się po czym ominąłem go nie słuchając wiązanki przekleństw skierowanych w moją stronę. Po kilku minutach byłem już w domu. Rozpakowałem zakupy chowając wszystko na swoje miejsce po czym zacząłem robić śniadanie dla mnie i Ino. Zrobiłem kanapki z wędliną, serem, pomidorem i do tego sok. Nałożyłem kilka kanapek na drugi talerz i wziąłem go do ręki, a do drugiej szklankę soku i poszedłem do góry. Otworzyłem drzwi jej pokoju i postawiłem śniadanie na małym stoliku po czym usiadłem na skraju łóżka i odgarnąłem kosmyk włosów opadających na jej porcelanową twarz. Musnąłem jej czoło, a jej niebieskie oczy spojrzały na mnie.
- Gabriel, co ty tu robisz?
- Śniadanie ci zrobiłem siostrzyczko. Nie cieszysz się, że masz tak wspaniałego brata?
Zaśmiałem się po czym podałem jej szklankę z napojem. Wzięła kilka łyków po czym odstawiła szklankę i usiadła przykrywając się kołdrą.
- Brakowało mi ciebie tutaj.
Powiedziała, a na mojej twarzy czułem jak pojawiał się uśmiech.
- Mi ciebie też Ino, mi ciebie też..
- Mama stała się strasznie samolubna. Myśli tylko o sobie i ma w dupie to co się ze mną dzieje.
- Na pewno tak nie jest.. Jest strasznie zapracowana, aby zapewnić ci wszystko czego chcesz. Ale nie martw się przyjechałem tu tylko dla ciebie, wiec będę ci poświęcał tyle uwagi i tylko będziesz chciała siostrzyczko.
Pogładziłem jej policzek dłonią patrząc w jej piękne niebieskie oczy. Ona tylko przytuliła się do mnie i powiedziała pół szeptem.
- Dziękuję.
- A właśnie Ino..
Puściła mnie i spojrzała na mnie pytająco.
- Jak nazywa się ta blondynka co wczoraj była na imprezie?
- Z blondynem stała?
- No powiedzmy, że to był blondyn..
- To jest taka wredna suka z mojej klasy. Przyjechała tu niedawno i już robi zamęt w całej szkole. Nie zawracaj sobie nią głowy. To tylko zwykła dziwka..
- Skoro tak uważa moja siostrzyczka to trzeba jej zaufać.

____________________________________________
No to kolejny rozdział napisany ;3 Gabriela znajdziecie w zakładce "bohaterowie" a tutaj macie takie inne zdjęcie Ino ^^

piątek, 1 marca 2013

Rozdział 3. - Deidara Douhito.

"Deidara"
Kolejna nudna lekcja polskiego z Kakashim. Włożyłem do uszu słuchawki, w których rozbrzmiewała piosenka Pezeta "Nieważne". Nie wiem dlaczego, ale kojarzyła mi się z Yuną. Jej śliczna twarz pojawiała mi się ciągle przed oczami. Może Sakura ma rację? Ale to przecież niemożliwe.. Na miłość trzeba czasu, a ja znam ją zaledwie kilka dni. Ale nie powiem, szybko mnie zauroczyła swoją małą osóbką. Poczułem szturchnięcie w rękę. Wyciągnąłem słuchawki z uszu i spojrzałem na mojego przyjaciela - Sasoriego.
- Stary co z tobą? Uśmiechasz się kurwa do stolika..
- Co?
- Człowieku co się z tobą dzieje od jakiegoś czasu?
- Ciągle mi po głowie chodzi Yuna..
- Ta nowa?
- Taa...
- Spoko jest.
Zmrużyłem oczy patrząc na niego.
- Ale na nią nie lecę spokojnie! Zaraz mnie wzrokiem zabijesz.
- Wybacz..
Spuściłem wzrok i włożyłem ponownie słuchawki do uszu. Po kilku minutach zabrzmiał dzwonek na przerwę. Spakowałem zeszyt do torby i wyszedłem na korytarz. Wzrokiem poszukiwałem niskiej blondynki. Tak tylko tej osoby potrzebowałem teraz. Nie wiem jakim cudem to zrobiła, ale nie mogę przestać o niej myśleć. Nawet stała się dla mnie ważniejsza od sztuki, co nie zdarzyło mi się od samego urodzenia. Zauważyłem ją. Siedziała na ławce czytając książkę. Jej blond długie kosmyki opadały co chwilę na jej porcelanową twarz. Usiadłem niepewnie obok niej, spoglądając jak zatapia swoje spojrzenie w książce. Po chwili zorientowała się, że obok niej siedzę i obdarzyła mnie delikatnością swojego uśmiechu. Od razu odwzajemniłem uśmiech, aż w końcu jej melodyjny głos rozbrzmiał.
- Cześć Dei.
- Cześć Yuna. Wiesz pomyślałem, że może...
- Siema moja blondyneczko!
Przerwał mi arogancki głos Hidana, który od razu usiadł obok niej, obejmując ją ramieniem. Ona spojrzała tylko z dezaprobatą i wstała z miejsca.
- Pogadamy później Dei..
I znikła w tłumie uczniów, którzy błąkali się bez celu po korytarzu. Wściekły wzrok przeniosłem na Hidana, który tylko prychnął pod nosem.
- Coś ty jej zrobił?
Spytałem uspakajając się już trochę i hamując swoje emocje.
- Ja? Nic.. Podrzuciłem tylko Ino do szkoły, tyle..
- Kretynie, wczoraj..
Powiedziałem załamując się jego brakiem mózgu pod tymi białymi włosami pełnymi żelu.
- Chciałem ją przelecieć, no.
Powiedział oburzając się i skrzyżował ręce na piersi opierając się o ścianę. Na jego słowa przywaliłem sobie delikatnie otwartą dłonią w czoło robiąc typowego Faceplam'a. Wstałem z niedowierzaniem z ławki bez słowa i skierowałem się w stronę sali z numerem 28, gdzie zaczynała się już lekcja matematyki. Wszedłem do sali i od razu usłyszałem głośny krzyk Kurenai.
- Douhito, spóźnienie! KOLEJNE!
Jak ja kocham jak ona akcentuje ostatnie słowa... Po prostu wielbię.. Wywróciłem teatralnie oczami, kierując się w stronę  ostatniej ławki pod oknem, gdzie już zasypiał Sasori. Usiadłem obok i zacząłem szkicować na końcu zeszytu. Sasori był moim najlepszym przyjacielem. Tylko on wiedział co na prawdę dzieje się u mnie w domu, co nie jest zbyt ciekawym tematem.. Po kilku minutach rozbrzmiało pukanie do drzwi. Podniosłem momentalnie wzrok na osoby wchodzące do sali. Była to Yuna i Ino? Tak to była Ino. Zaraz po tym jak weszły poleciał bezsensowny komentarz Hidana.
- No proszę, moje dwie ulubione blondyneczki.
- Zamknij ryj.
Powiedziała Yuna dość cicho, ale dało się to wyczytać z ruchu warg, a Ino jak zawsze uśmiechnięta i pełna życia pomachała w stronę siwowłosego. Rozmawiały chwilę z Kurenai, a ja patrzyłem na nią, jak z uśmiechem zaczepia kosmyk włosów o ucho. Dopiero szturchnięcie Sasoriego powróciło mnie do normalnego świata.
- Stary, jak ci się tak podoba to ją gdzieś zaproś czy coś, a nie gapisz się na nią jak pojebany.
- Próbowałem, ale Hidan się wpierdolił jak zawsze..
Skrzywiłem się delikatnie po czym odprowadziłem blondynki wzrokiem gdy wychodziły z klasy.
- Saso, ja tak nie potrafię no..
Jęknąłem cicho po czym położyłem się na ławce.
- Oj blondasie, blondasie..
Zaśmiał się Sasori notując coś w zeszycie. Znowu dzwonek. Znowu przerwa. Tak teraz mi się uda! Wyszedłem pierwszy z sali i skierowałem się od razu w kierunku sali gdzie Yuna miała lekcje. Dostrzegłem ją w tłumie pierwszoklasistów i chwyciłem jej nadgarstek delikatnie. Odwróciła się lekko zdezorientowana po czym uśmiechnęła się i powiedziała.
- Stało się coś Dei?
- Nie.. To znaczy! Tak stało się..
- A więc...?
Przeciągnęła blondynka nadal trzymając uśmiech na swojej twarzy.
- No bo ten no.. - podrapałem się po mojej blond czuprynie po czym przełknąłem ślinę i zacząłem dalej mówić. - chciała byś gdzieś ze mną wyskoczyć?
Ukazałem szereg białych zębów w jej kierunku. Dziewczyna wyciągnęła kartkę i długopis po czym dała mi kartkę i zanim zdążyłem spojrzeć na nią zza kartki jej już nie było. Na kartce był jej numer i podpis "zadzwoń". Uśmiechnąłem się sam do siebie i od razu wpisałem numer do telefonu.
Ostatnie lekcje minęły dość szybko. Ostatni dzwonek wywołał na mojej twarzy uśmiech. Wyszedłem na dziedziniec, szukając wzrokiem ślicznej blondynki. Zauważyłem wszystkich z jej klasy, ale nie ją.. Podszedłem do Sakury. W końcu ją tylko znam z tej klasy, ponieważ wychowywaliśmy się razem.
- Sakura, gdzie jest Yuna?
- Tata ją odebrał, mówiła, że to straszny gbur..
- Nie wiem nie miałem okazji go poznać.
- Wracasz do domu?
- Jasne, chodź.
Wyszliśmy z terenu budynku, gdzie uczęszczaliśmy wbrew swojej woli. Wyciągnąłem telefon i nie wiedziałem co robić. Czy napisać teraz czy później..
- Sakura jak myślisz, mam do niej już napisać czy kiedy?
- Dei nie poznaję cię.. Zawsze byłeś obojętny na to czy jakaś dziewczyna leci na ciebie czy nie. A teraz się tak przejmujesz Yuną jak nie wiem co.
- Nie mogę o niej przestać myśleć,un.
- To na co czekasz idioto?! Dzwoń!
Sakura krzyknęła przez co prawie wypadł mi telefon z ręki. Zerknąłem na nią, a ona wyczekująco patrzyła. Wybrałem szybko numer i zadzwoniłem strasznie się denerwując. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał.. Już miałem się wyłączyć gdy usłyszałem jej delikatny głos.
- Tak słucham?
- Cze-cześć Yuna.. Tutaj Deidara. Dzwonię do ciebie, aby się zapytać czy masz dzisiaj czas..
- Jasne. Moi rodzice dziś z rodzicami Hidana jadą na golfa więc może spotkamy się w parku?
- Okej, a o której?
- Koło 17 będę już gotowa.
Spojrzałem na zegarek po czym powiedziałem uradowany.
- Dobrze, będę. Więc do zobaczenia.
- Pa.
Rozłączyła się po czym schowałem telefon do kieszeni spodni, a na twarzy pojawił się od razu szeroki uśmiech. Sakura tylko zaśmiała się z zadowoleniem, a ja od razu ją przytuliłem.
- Co ja bym bez ciebie zrobił!
- Dowiemy się za chwilę, bo mnie udusisz.
Puściłem ją z uścisku nadal się uśmiechając od ucha do ucha. Po kilku minutach drogi dotarliśmy do naszych bloków i wszedłem do mojej klatki. Smród nieziemski.. Nienawidziłem tego miejsca z całego serca. Wszedłem do domu. Z salonu już było czuć smród alkoholu. Pewnie znowu ojciec topi smutki, w wódce. Wszedłem do salonu siadając na fotelu. Nie myliłem się. Ojciec już ledwo siedział.
- Co ci się tak morda śmieje.
Powiedział tym swoim obrzydliwym, spitym tonem.
- Idę dzisiaj na spacer z dziewczyną ze szkoły.
Tata spojrzał na mnie ciekawskim spojrzeniem.
- Opowiadaj o niej, synu.
- Nazywa się Yuna Dante, ma..
- Jak się nazywa?!
- Yuna Da-ante..
Skończyłem niepewnie po czym przerwał mi ojciec.
- Nie będziesz się spotykał z córką tego skurwysyna! Na pewno jest tak samo chytra na pieniądze, jak on! Zabraniam ci się spotykać z nią!
- Ale tato...
Jęknąłem cicho po czym poczułem siarczyste uderzenie w policzek. Zacisnąłem zęby od razu kierując się w stronę drzwi wyjściowych. Ojciec poszedł za mną od razu mnie zatrzymując. Szarpaliśmy się przez kilka chwil po czym uderzył mnie z pięści w twarz przez co upadłem na podłogę. Zabrał mi telefon i podniósł mnie za koszulkę zaciągając do mojego pokoju, który zamknął na klucz. Usiadłem pod drzwiami po bezsensownych i błagalnych waleniach w drzwi. Powstrzymywałem łzy. Wiele razy płakałem przez niego, ale teraz nie moge. Nie mam nawet możliwości stąd wyjść, gdyż mieszkamy na 3 piętrze, więc wyjście przez okno odpada... Muszę jakoś to wyjaśnić Yunie.. Na pewno będzie zła na mnie i tym bardziej nie będę miał u niej szans. Jakie te życie jest pojebane... Już nie mogę się doczekać, aż skończę tą jebaną szkołę i zacznę pracować. W końcu wynajmę sobie mieszkanie i nikt nie będzie mi zabraniał spotykać się z dziewczyną, którą na prawdę lubię. Zza drzwi było słychać jak lecą kolejne wyzwiska w stronę mojej mamy. Nie mogłem nic na to poradzić.. Za każdym razem kończyło się interwencją policji i moim wylądowaniem w szpitalu.

"Narrator"
*Następnego dnia*
Yuna szła lekko zdenerwowana i zmartwiona. Lubiła Deidarę, a on tak po prostu ją wystawił.. Weszła do klasy zaraz po dzwonku i usiadła z Sakurą. Nie widziała nigdzie Dei'a. Wszyscy jego koledzy także go od rana nie widzieli. Strapiona położyła się na ławce. Różowowłosa spojrzała na koleżankę z ławki.
- Ej co jest?
- Dei mnie wystawił.. Myślałam, że mnie lubi ale najwidoczniej nic do niego to nie znaczyło.
- Musiało się coś stać.. On tak łatwo by nie odpuścił sobie spotkania z tobą. Jest tobą zauroczony bardziej niż swoją sztuką.
- Nie odbierał, nie odpisywał, nic...
- Pójdziemy do niego do domu po szkole, zobaczymy co się stało.
- No okej, dzięki.
Lekki uśmiech na samą myśl, że zobaczy blondyna rozjaśnił jej twarz. Nic innego nie robiła, prócz myślenia o tym co mu powie, lub on jej. Lekcje minęły dość leniwie jak nigdy. Ostatni dzwonek.. Dziewczyny od razu wyszły z sali i podążały w stronę bloku gdzie mieszkał Deidara. Gdy weszły na osiedle, blondwłosa dziewczyna czuła na sobie obrzydliwe spojrzenia marginesu społeczeństwa, jak to jej ojciec zawsze powtarzał. W końcu weszły do obskurnego bloku. Szły schodami do góry, aż Sakura zatrzymała się przy drzwiach po lewej stronie na trzecim piętrze. Zapukała dwa razy, a Yuna z nerwów przygryzała dolną wargę co miała w nawyku. Drzwi otworzył wysoki, lekko siwawy mężczyzna od którego było czuć alkohol.
- Czego?
Powiedział spoglądając na blondwłosą dziewczynę. Na pierwszy rzut oka nie zauważył Sakury, dopiero gdy ta odezwała się swoim delikatnym głosem spojrzał na nią.
- Dzień dobry panie Douhito! Jest Deidara?
- Tak Sakura jest, już go wołam.
Uśmiechnął się delikatnie do różowowłosej i poszedł w głąb mieszkania. Po chwili w drzwiach pojawił się Deidara w dresowych spodniach i białej koszulce.
- Cześć Saku... Yuna co ty tu robisz?!
Spojrzał wyszczerzonymi oczami do granic możliwości wychodząc na klatkę i zamknął drzwi mieszkania.
- Bo ja... Nie przyszedłeś wczoraj..
Powiedziała blondynka spuszczając głowę w dół. Deidara przełknął niepewnie ślinę po czym powiedział.
- Ja.. musiałem pilnować rodzeństwa..
Spuścił głowę w dół klnąc w duchu na swoje kłamstwa.
- Dei nie kłam...
Powiedziała znużona Sakura opierając się o ścianę plecami.
- Sakura zamknij się..
Powiedział cicho blondyn posyłając przyjaciółce wściekłe spojrzenie. Yuna spojrzała na niego po czym powiedziała.
- Czemu ma się zamknąć? Dei powiedz prawdę.. Co ty masz na policzku?!
Spojrzała gładząc dłonią zaczerwieniony prawy policzek blondyna.
- Co? A to to nic...
Odsunął się od niej po czym dodał.
- Przepraszam muszę już iść..
I zniknął w drzwiach. Yuna cały czas patrzyła na miejsce gdzie zniknął Deidara po czym z płaczem wybiegła z klatki na podwórko. Nie czekała na nalegającą Sakurę, która próbowała ją dogonić. Dobiegła do swojego domu otwierając drzwi po czym trzasnęła nimi kierując się do swojego pokoju. Położyła się na łóżku zamykając wcześniej pokój, puściła na full muzykę i zaczęła płakać.
*W tym samym czasie*
Deidara wszedł do środka od razu idąc do swojego pokoju, lecz głos jego ojca zatrzymał go w pół kroku. Swoje kroki skierował do salonu, gdzie siedziała jego mama wraz z ojcem.
- Co?
Powiedział spokojnym tonem przed obawą, że znów dostanie w pysk.
- Kto to był?
- Sakura..
- Nie pytam o Haruno! To była ta cała Dante?
- Tak..
- Masz o niej zapomnieć, bo..
- Bo co? Przyjebiesz mi w pysk? To już u ciebie rutyna..
Sarknął blondyn idąc do pokoju.
- Bo wyrzucę cię z domu!
- Co oni ci kurwa zrobili no?!
Wykrzyczał blondyn odwracając się na pięcie z zaciśniętymi pięściami patrząc wściekłym wzrokiem w stronę  ojca.
- Chcesz wiedzieć?!
- Tak kurwa chcę!
- To przez jej ojca tutaj wylądowaliśmy! Na bruku! Przez niego straciłem posadę! Był moim szefem.. Cały czas mną pomiatał.. Nie chcę, żeby tobą też tak pomiatała, zrozum martwię się o ciebie!
- Ona nie jest taka jak jej ojciec! Ona jest całkiem inna! Nawet jeśli mnie wyrzucisz z domu to sobie jej nie odpuszczę! Zrozum tato, to ta jedyna.. Co czułeś jak poznałeś moją mamę?
- Od pierwszego wejrzenia się zakochałem..
Westchnął cicho ale z uśmiechem ojciec Deidary.
- Ja właśnie czuję to samo, więc łaskawie daj mi spokój i daj mi się z nią spotykać!
- Nie i koniec. A teraz idź do swojego pokoju, nie mam ochoty cię widzieć!

poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 2. - Sakura Haruno.

"Narrator"

Dzwonek. Ostatni dzwonek rozbrzmiał na całą szkołę. Ulgę z końca lekcji było słychać od każdego ucznia. Sakura z klasy wyszła ostatnia. Nie spieszyło jej się do domu. Nie lubiła tam wracać. Ojczym alkoholik, mama ciężko pracowała w dwóch pracach przez co nie było jej od rana do późnego wieczoru. Nie przelewało się u niej w domu. Nie chciała tego pokazywać ludziom, ale dało się zauważyć po ubraniach. Nie zawsze miała je czyste czy też wyprasowane. W dodatku musiała zajmować się swoim przyrodnim rodzeństwem. Miała też brata po tym samym ojcu, ale on nie miał zbyt dużo czasu dla niej. Sam studiuje i wkrótce spodziewa się małego potomka ze swoją żoną. Jej najbliższą osobą jest Ino. Gdy wyszła z budynku zobaczyła siedzącą na ławce blondwłosą dziewczynę. Widać było, że na coś czeka, lub na kogoś. Sakura z nudów podeszła do niej.
- Mogę usiąść?
Blondynka podniosła na nią wzrok i wzięła torbę z ławki, ustępując tym samym młodej Haruno miejsca. Różowowłosa usiadła po czym zapadła cisza. 
- Ty jesteś Yuna, tak?
Spytała niepewnie Sakura, spoglądając na dziewczynę obok. Blondynka opierała się łokciami o kolana, a głowę trzymała w otwartych dłoniach.
- Tak to ja.
- Jestem Sakura, chodzimy razem do klasy.
- Tak, wiem..
Westchnęła cicho po czym ponownie spojrzała na zegarek w telefonie. Wybijała 16. Zapadła ponownie cisza. Nie znały się, więc nie wiedziały o czym właściwie rozmawiać. Po chwili różowowłosa znowu się odezwała.
- Na kogoś czekasz?
- Na Hidana, miał po mnie przyjechać, ale jak widać się nie zjawił już od godziny..
- Nie chcę cię martwić, ale podobno umówił się dziś z Ino. Wiesz ta blondynka co ze mną siedzi na lekcjach.
- Rozumiem tylko chodzi o to, że mieszkam tu od wczoraj, a nie znam drogi do domu dokładnie.
- A gdzie mieszkasz? Wiesz, mieszkam tutaj od urodzenia więc mogę ci pomóc.
- Wiem tylko tyle, że to ta sama ulica, na której mieszka Hidan.
- Chodź zaprowadzę cię.
- Dzięki.
Yuna obdarzyła Haruno miłym dla oka uśmiechem po czym wstała, zabierając torbę z ławki i zarzuciła sobie ją prze ramię. Dziewczyny skierowały swoje kroki w stronę domu Yuny. Przez całą drogę opowiadały sobie różne rzeczy, swoje przygody jak i najgorsze wpadki. Po pół godziny drogi zatrzymały się przed domem blondynki. 
- Może wejdziesz na chwilę?
- A to nie będzie jakiś problem czy coś?
- No coś ty! Nikogo nie ma u mnie, a sama będę się nudzić. Chodź.
Yuna otworzyła furtkę i wpuściła przodem zielonooką. Blondynka wyciągnęła z torby klucze, którymi otworzyła drzwi do domu.

"Sakura"

Gdy weszłyśmy do jej domu, aż mnie zatkało. Był tak ekskluzywnie urządzony, jak u gwiazd. Widać było, że śpią na kasie. Rozglądnęłam się po całym domu. Było w nim tyle miejsca, tyle przestrzeni. W jednej chwili zazdrościłam, że nie jestem na jej miejscu. Gdy Yuna parzyła nam herbatę, zrobiłam kilka zdjęć salonowi po czym wysłałam je Ino z dopiskiem 
"Patrz jaką ma chatę! Jestem u Yuny, tej nowej z naszej klasy" 
Długo na odpowiedź przyjaciółki nie musiałam czekać. Zaraz odczytałam sms'a od Ino. 
"Jeśli to jest salon to nie chcę wiedzieć jaki musi mieć pokój."
Gdy do salonu weszła Yuna szybko schowałam do kieszeni telefon i usiadłam na skórzanym fotelu. Blondynka postawiła przede mną na małym stoliku kubek z herbatą po czym puściła telewizję na wielkim ekranie. Czułam się po prostu jak w kinie. 
- Ładnie tutaj masz.
Powiedziałam z uznaniem delikatnie rozglądając się po salonie jak gdyby nigdy nic.
- Raczej moi rodzice. Ja bym wolała zwykłe mieszkanie w bloku niż tu mieszkać.
- Uwierz mi, nie chciałabyś..
Powiedziałam biorąc łyk napoju.
- Mieszkasz w bolku?
Spytała ciekawym spojrzeniem Yuna.
- Nie, no coś ty!
Powiedziałam lekko speszona. Przecież jej nie powiem, że mieszkam w biednej dzielnicy, tak? Od razu by przestała się ze mną kolegować. I znowu cisza. Po chwili na cały dom rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Yuna skierowała się do drzwi, a ja patrzyłam ukradkiem kto przyszedł.
- Siema blondyneczko. Możemy wbić?
Ten głos.. Aż ciarki mnie przeszły. Był to Hidan. Jakoś nie przepadałam za nim. Yuna rozchyliła bardziej drzwi, a do środka weszli chłopcy. A mianowicie Sasuke, Itachi, Sasori, Deidara i Hidan.
- A ty nie z Ino?
Powiedziała blondynka zatrzymując Hidana w przedpokoju. On tylko objął ją w pasie i musnął jej policzek, który stał się momentalnie różowy. Chłopcy usiedli na kanapie rozglądając się po pomieszczeniu. Tylko Dei siedział cicho patrząc na Yunę i Hidana, który wygłupiał się z blondynką. Hidan usiadł na fotelu i posadził sobie Yunę na kolanach. Sasori puścił piosenki na maksymalną głośność po czym Yuna przyniosła różnorakie napoje. Czułam się lekko speszona, ale po chwili zaaklimatyzowałam się w nowym towarzystwie. Itachi znowu opowiadał o motocyklach, Hidan o swoich podbojach miłosnych jak Yuna się tylko straciła. Nie mogłam tego słuchać.. Ściszyłam muzykę i spytałam Hidana.
- Ej Hidan..
- No co jest maleńka?
- A z Yuną to tak na poważnie?
- Chyba cię pojebało! Przelece ją i nara!
Zaśmiał się swoim parszywym śmiechem, a Dei już zaciskał dłonie w pięści. Widać było, że coś jest na rzeczy.

"Deidara"

Nie mogłem słuchać tego chuja, że tak go określę. Poszedłem do kuchni gdzie była Yuna. Oparłem się obok niej łokciami o blat i spojrzałem na nią.
- Co tak tutaj stoisz?
- A weź mógł mi powiedzieć, że przyjdziecie..
Westchnęła cicho. Skrzywiłem się delikatnie po czym dodałem kontynuując "rozmowę".
- To może my już pójdziemy..?
Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się delikatnie.
- Ty nie musisz, w końcu mam okazję poznać chłopaka, który już pierwszego dnia mnie zmiażdżył swoim chudym ciałem.
Zaśmiała się tak przyjemnie. Jej uśmiech tak pięknie do niej pasował. Delikatność na jej twarzy aż rozbrzmiewała.
- Wiesz..
- Co tu robisz blondasku?
Powiedział z krzywą mordą Hidan podchodząc do Yuny i objął ją w pasie, opierając głowę na jej ramieniu. Dziewczyna wywróciła teatralnie oczami po czym powiedziała grzecznie do Hidana.
- Przeszkadzasz wiesz?
- Co będziesz się zadawała z takim wyrzutkiem społeczeństwa? Co on ci może zapewnić? Nawet kasy nie ma.
Powiedział pierdolony cwel z wyższością w głosie. Owszem nie miałem kasy, fury jak i nie ubierałem się zbyt modnie, ale ja przynajmniej wiem jak używać mózgu, a nie posługiwać się chujem jak on.
- Co przeleciałeś już Temari? A może Ino? Albo... O! Konan?!
Powiedziałem z wymuszonym uśmiechem wychodząc z kuchni. W salonie nikogo już nie było. Nie zbyt pasowało mi zostawić ich samych, ale co mogę poradzić? Skoro ona tego chce, skoro jest szczęśliwa z takim cwelem jakim jest Hidan to niech będzie. Ubrałem trampki i wyszedłem z jej domu kierując się do swojego.

"Yuna"

Spojrzałam na Hidana z lekką wściekłością wymalowaną na twarzy. Odepchnęłam go od siebie i skierowałam się do salonu sprzątając po gościach. Wróciłam do kuchni i od razu zajęłam się brudnymi naczyniami. Wkładałam po kolei brudne naczynia do zmywarki. Po chwili poczułam jak znów mnie obejmuje. Ciekawe ile jeszcze dziewczyn tak obejmował i co im robił tymi rękami. Odwróciłam się przodem do niego, a on od razu wpił się w moje usta. Niezbyt mi to pasowało, dlatego chciałam się uwolnić z jego objęć, ale on ściskał coraz bardziej. Odepchnęłam go od siebie, ale nadal trzymał mnie w objęciach.
- Zwariowałeś?!
- Oj kwiatuszku no chodź, zabawimy się. Nie bądź już taka spięta.
Nie wytrzymałam. Siarczyste uderzenie dłonią w jego policzek rozbrzmiało na cały dom. Drzwi się otworzyły, a do środka weszli moi rodzice.
- Kochanie jesteś już w domu?
- Tak, jestem w kuchni.
Spojrzałam na Hidana, który momentalnie mnie puścił. Tata wszedł do kuchni.
- O Hidan! Witaj. Co cię tutaj sprowadza?
- Nie co a raczej kto. Ta śliczna młoda kobieta.
- Tylko pamiętaj, ręce przy sobie.
Zaśmiał się tata i wyszedł z kuchni.
- Dobra wypierdalaj.
Pokazałam ręką drzwi, a Hidan z ewidentnym fochem ubrał buty i wyszedł z domu. Odetchnęłam z ulgą.

"Sakura"

- Gdzie się szlajasz?! Miałaś być godzinę temu w domu!
- Dobra, wyjdź.
- Jak ty się do mnie odnosisz dziwko?!
Ojczym aż się popluł po czym chwycił mnie za bluzkę i uniósł trochę nad podłogę. Patrzył na mnie z tym obrzydzeniem w oczach. Oplułam go w twarz, a on rzucił mnie o najbliższą ścianę. Podniosłam się z ziemi i wzięłam dzieciaki żeby nie oglądały tego. Mały Shoji spojrzał na mnie i powiedział siadając mi na kolanach.
- Cemu cie tatuś udezył?
Jego małe, czarne jak węgiel oczka aż rozbłysły. Uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam spokojnie.
- Nie uderzył mnie, nie martw się kochanie.
Musnęłam jego małą główkę,a on wtulił się do mnie.
Nastał poranek. Ubrałam się szybko i wyszłam z domu nawet nic nie jedząc. Nie chciałam oglądać tego jego przepitego ryja.
- Hej czekaj! Przecież możemy iść razem.
Podbiegł do mnie Deidara. Mieszkaliśmy w sąsiadujących obok siebie blokach.
- Masz może numer od Yuny?
- Nie nie mam. A co pan artysta się zakochał w nowobogackiej?
Zachichotałam, a Dei aż cały się zaczerwienił.
- Nie no co ty. Gdzie to ja i ona. Przecież ona nie widzi nikogo po za Hidanem..
Jego uśmiech zszedł z porcelanowej twarzy.
- Patrz chyba idzie!
Pokazałam palcem na szczupłą blondynkę, która właśnie wchodziła na teren szkoły. Podeszliśmy do niej.
- Cześć Yuna!
Powiedzieliśmy wspólnie jednym głosem. Dziewczyna odwróciła się do nas przodem i uśmiechnęła się delikatnie.
- Cześć wam.
- A ty nie z Hidanem..?
Powiedział niepewnie Dei patrząc na nią tymi swoimi rozmarzonymi oczami. Widać było, że to miłość od pierwszego wejrzenia, ale on się nie przyzna, w końcu artysta. Zaśmiałam się w duchu po czym usłyszałam głos Yuny.
- Pokłóciłam się z nim. Dobierał się do mnie wczoraj..
Wywróciła teatralnie oczami, a Dei aż gotował się ze złości. Po chwili było słychać głośną muzykę. Odwróciłam się, a pod szkołę przyjechał sportowy wóz. Hidan wyszedł pierwszy i otworzył drzwi.. Ino?! No nie wierzę, nawet ta dała się nabrać na jego tandetne teksty. Objął ją w pasie, a ona z dumą przeszła obok Yuny. Patrzyła na nią z wyższością i pogardą jednocześnie. Widać, że się nie polubiły. Dzwonek rozbrzmiał, a wszyscy rozeszliśmy się w swoją stronę.

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 1. - Yuna Dante.

"Yuna"
Dzień przeprowadzki. Najgorsze co może spotkać nastolatkę. A więc może od początku. Nazywam się Yuna Dante, mam 17 lat i właśnie przeprowadzam się z Krainy Ognia do samej Konohy. Nie jestem zadowolona ze swojego nazwiska, gdyż każdy znając tylko moje nazwisko od razu mówi, że jestem rozpieszczona, bo moi rodzice są nadziani. Gówno prawda. To, że moi rodzice są bogaci to ich sprawa, to są ich pieniądze, a nie moje. Mniejsza o nich. Wracając do mnie. Właśnie zaczyna się drugi semestr, a ja przeprowadzam się z innego miasta tutaj. Pierwszy raz będę chodziła do publicznej szkoły. Trochę ten fakt mnie przeraża, bo słyszałam jacy ludzie tam chodzą, ale to przecież mogą być same plotki. Po kilku godzinach drogi zatrzymaliśmy się przy wielkim budynku mieszkalnym. Wyszłam z samochodu i spojrzałam uważnie na nasz nowy dom. Z zewnątrz był ogromny, cały pokryty czerwoną cegłą. Miał czarny dach, duże okna, kilka balkonów, dwa garaże. Wzruszyłam ramionami, gdyż w naszym byłym mieście takie domy sąsiadowały obok siebie w bogatych dzielnicach dlatego ten nie zrobił na mnie dużego wrażenia. Wyciągnęłam tylko karton z mangą, książkami i moim pamiętnikiem. Najbardziej przydatne mi rzeczy. Wchodząc na chodnik poczułam jak coś najechało mi po stopach, a na mnie coś wleciało. Wszystkie moje rzeczy z kartonu poszybowały najpierw w górę, a po chwili z efektownym hukiem spadły na ziemię. Spojrzałam z oburzeniem na to coś co na mnie wpadło niszcząc cały mój zabytkowy dobytek życia. Okazało się, że na mnie leży chłopak o długich blond włosach spiętych w niedbały kucyk.
- Możesz ze mnie zejść łaskawie?
Spojrzałam wyczekująco na blondyna, który spoglądał na mnie z lekko otwartymi ustami. Po chwili szybko pozbierał się ze mnie i wyciągnął dłoń w moją stronę pomagając mi wstać. Otrzepałam swoją białą bokserkę z ziemi i piasku patrząc na wielką plamę z zrezygnowaniem. Blondyn nadal patrzył na mnie bez słowa stojąc na przeciw mnie.
- Nawet nie przeprosisz?
- Un.. -podrapał się po głowie zdenerwowany- przepraszam. Czekaj pomogę ci pozbierać twoje rzeczy!
Podbiegł do mnie pomagając mi zbierać książki i czasopisma z trawnika. Gdy skończyliśmy zbierać wszystko wrzuciliśmy do kartonu.
- Dziękuję.
Obdarzyłam blondyna delikatnym uśmiechem na mojej porcelanowej twarzy, a on sam lekko się zarumienił. Wystawił w moją stronę ponownie prawą dłoń.
- Nazywam się Deidara Douhito. A ty?
- Ja nazywam się Yuna Dante, miło mi cię poznać Dei.
-Yuna! Ile razy mam ci powtarzać, byś nie rozmawiała z nieznajomymi!
Spod drzwi domu usłyszałam wściekły głos mojego ojca.
- Przepraszam muszę już iść.
Wzięłam w ręce karton z trawy i ruszyłam posłusznie w stronę mojego ojca. Blondyn szybko pozbierał deskę, na której jechał i odprowadził mnie wzrokiem do samych drzwi. Położyłam karton na podłodze przedsionka i zaczęłam oglądać dom. Mieliśmy już wszystko urządzone, więc nie było pustych czterech ścian. Ostatnie co mi zostało to dojść do mojego pokoju, który znajdował się na pierwszym piętrze. Urządzali go rodzice, jako prezent dla przeprowadzki. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się wielki biały pokój z różowymi dodatkami. Na ścianie po lewej strony od wejścia było wielkie lustro w kształcie koła, na środku pokoju leżał biały dywan, na ciemnych panelach. Naprzeciwko wejścia znajdowała się wielka, skórzana, biała kanapa z różowymi puchowymi poduszkami przy oparciach. Na przeciw kanapy wisiała plazma na pół ściany, a po prawej stronie biurko z krzesłem. Dalej były drzwi, które prowadziły do sypialni w kolorach czarno-różowych. Na środku stało wielkie łóżko, a po prawej stronie szafy z ubraniami i  lustro po środku nich. Po lewej stronie było zaś wyjście na balkon. Jakoś mnie nie cieszyło to, że pokój jest aż taki pełny przepychu, ale co ja mogę zrobić. Zeszłam na dół, gdzie czekała na mnie już kolacja. Zjadłam szybko i poszłam do pokoju się przebrać. Ubrałam na siebie czarne rurki, białe tenisówki i szmaragdowy t-shirt. Zbiegłam na dół zaplatając włosy w kucyk i krzyknęłam przy wyjściu.
- Wychodzę, jak coś mam telefon.
Wzięłam na szybko jeszcze skórzaną, czarną kurtkę i wyszłam na dwór, gdzie słońce powoli chowało się za horyzont. Tylko gdzie teraz? Skierowałam swe kroki w lewą stronę, gdzie znajdował się niedaleko park. Weszłam do parku, gdzie siedziała młodzież w kilkuosobowych grupkach. Dostrzegłam również blond czuprynę. Tak to był on. Uśmiechnęłam się sama do siebie i założyłam słuchawki, z których wydobywał się właśnie głos Ozzy'iego Osbourne w piosence Dreamer. Szłam przed siebie zatapiając się w balladzie, która dotrzymywała mi kroku. Gdy przeszłam obok grupki znajomych Dei'a poczułam wszystkie pary oczu skierowane na mnie. Przewróciłam teatralnie oczami, lecz gdy poczułam jak ktoś obejmuje mnie w pasie szybko odwróciłam się zdenerwowana w kierunku tej osoby. Był to wysoki, dobrze zbudowany i przystojny chłopak z włosami w kolorach szarości. Uniósł jeden kącik ust ku górze poruszając raz brwiami. Ściągnęłam słuchawki i powiedziałam lekko zdenerwowana.
- Czego?
- Może taka ładna dziewczyna zaszczyci nas swoją obecnością?
- W sumie czemu nie.
Wzruszyłam obojętnie ramionami i usiadłam na oparciu ławki. Spojrzałam na blondyna i powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Cześć Dei, nie poznajesz mnie?
- A Yuna cześć! Nie poznałem cię. Pode mną wyglądałaś inaczej.
Zaśmiał się, a po chwili wszyscy spojrzeli na mnie wyczekująco.
- A to tak wyrywasz dziewczyny tak? Jedziesz na desce, wywalasz się na prostej i lądujesz na niej? Musi być z ciebie pies na baby jak to mówią.
Dei delikatnie się zaczerwienił po czym wszyscy wybuchli śmiechem.
- A to ty coś innego kolegą opowiedziałeś tak?
- Dobra wystarczy, idę nara!
Powiedział naburmuszony blondyn i schował ręce do kieszeni odchodząc od znajomych. Wyciągnęłam telefon, aby sprawdzić która godzina. Dochodziła już 21, więc to najwyższy czas się zbierać. Zeszłam z ławki i powiedziałam poprawiając bluzkę.
- Dobra miło było tak z wami posiedzieć, ale na mnie już czas.
- A zdradzisz chociaż jak masz na imię?
Spytał wysoki czarnowłosy chłopak siedzący na końcu ławki.
- Jestem Yuna.
- Kwiatuszku a może mam cię odprowadzić? Nie jest tutaj bezpiecznie.
Odezwał się ponownie szarowłosy obejmując mnie w pasie.
- W sumie... czemu nie.
Wzruszyłam tylko ramionami i zaczęliśmy iść w kierunku mojego domu.
- Właśnie nie przedstawiłem się, jestem Hidan.
Poruszał szarmancko brwiami i uśmiechnął się pełnią swoich białych zębów. Nie powiem, był przystojny i to nawet bardzo, więc pewnie każda dziewczyna w szkole na niego leci. Trudno teraz mam go dla siebie. Uśmiechnęłam się złowieszczo po czym poprawiłam go na ciepły i czuły uśmiech spoglądając na niego.
- Miło mi cię poznać Hidan.
Puściłam zadziornie prawe oczko w jego stronę, a on zaśmiał się cicho obejmując mnie w pasie. Po kilku minutach rozmów doszliśmy do mojego domu. Jak widać na Hidanie nie zrobił ten dom wrażenia.
- Wiesz mam podobnie zrobiony dom.
Powiedział Hidan kiwając głową z uznaniem. Zatrzymaliśmy się przy drzwiach domu, z których wyszedł zdenerwowany ojciec.
- Gdzieś ty była?!
- Spokojnie proszę pana, Yuna była ze mną. Nazywam się Hidan Shiro. Mieszkam na przeciwko.
Wskazał palcem wielki dom na co mój tata od razu się ucieszył. Był strasznie chytry na pieniądze. Nie mogłam się zadawać z ludźmi, którzy mieli mniej pieniędzy od nas. A sami bogaci to po prostu snoby i chamy. Nie pasowałam do otoczenia bogaczy. Wolałabym wyjść porać w kosza i nie przejmować się tym jak wyglądam. Hidan rozgadał się z moim ojcem, a ja stałam jak debil obok nich. Spojrzałam wyczekująco na tatę, który uśmiechnął się i powiedział.
- Ja was zostawię.
- Do widzenia panie Dante.
Powiedział Hidan. Jak dla mnie to podlizywał się ojcu jak się tylko dało. Spojrzałam na niego i powiedziałam.
- Na mnie tez już czas. Muszę się przyszykować do jutrzejszego dnia w szkole.
- Gdzie będziesz chodziła?
- Do Konoha High School.
- To będziemy się częściej spotykać. Jutro cię odwiozę do szkoły tylko podaj mi swój numer.
Uśmiechnął się dość słodko podając mi swój telefon. Wpisałam szybko numer, a on zapisał i schował do kieszeni swoich czarnych spodni. Spojrzał na mnie, objął dwoma rękami mnie w pasie i przysunął do siebie. W jednej sekundzie przywarł do moich ust. Otworzyłam szeroko oczy patrząc na niego. Po chwili oderwał się od moich ust i powiedział odchodząc.
- Do jutra.
Machnął mi ręką i skierował się w stronę furki. Weszłam do domu i od razu usłyszałam głos ojca.
- Dobry wybór kochanie. Ten chłopak to prawdziwy skarb!
- Tato daj spokój...
- Lepszy od tej blondwłosej pokraki, która wpadła na ciebie dziś.
Wywróciłam teatralnie oczami i skierowałam się do mojego pokoju. Spakowałam książki i zeszyty do mojej torby i poszłam pod prysznic. Od razu poszłam spać.
Rano obudziły mnie pierwsze promienie słońca, które bezkarnie wtargnęły do mojego pokoju. Przeciągnęłam się leniwie i spojrzałam na zegarek, który wybijał 7 rano. Ubrałam się w czarną spódniczkę, biała koszulę na to marynarka i czarne baleriny. Zeszłam za śniadanie, które zrobiła moja mama. Przy każdym kęsie naleśników ziewałam ze zmęczenia. Bez słowa odłożyłam talerz i skierowałam się łazienki. Delikatnie się umalowałam i uczesałam swoje blond włosy w dwa warkocze. Po chwili dostałam sms'a myjąc zęby.
"Kochanie czekam na ciebie pod twoim domem."
To pewnie od Hidana.. Pomyślałam i wywróciłam oczami. Wzięłam torbę zarzucając na prawe ramię i wyszłam z domu zabierając klucze. Pod domem stał czerwony, sportowy wóz a w nim Hidan w czarnych okularach przeciwsłonecznych.
- Wsiadaj bejbs.
Spojrzałam w jego stronę i usiadłam obok niego z przodu. W głośnikach zabrzmiała nowa piosenka Tiesto z Allure "Pair of Dice". Hidan pogłośnił i ruszyliśmy w stronę szkoły. Cały czas patrzyłam na okolicę. Konoha była piękna. Tyle tutaj budynków, ludzi.. Lepsze to niż mieszkać w krainie snobów. Uśmiechnęłam się na samą myśl. Po chwili jazdy dotarliśmy na parking szkoły. Wszyscy jego koledzy już na niego czekali. Wysiadł po czym od razu podszedł do moich drzwi i otworzył je jak dżentelmen. Wysiadłam z auta i poprawiłam swój strój.
- Siema Hidan, no proszę wyrwałeś niezłą dziunię.
Powiedział chłopak w czarnej bluzie witając się z kumplem. Spojrzałam na niego po czym Hidan powiedział.
- Jak już niektórzy wiedzą to jest Yuna. Moja sąsiadka. A to jest Kakuzu, Itachi, Sasori, Pein, Zetsu, Kisame, Tobi i nasza kochana Konan.
Objął ramieniem dziewczynę z niebieskimi włosami, która aż warknęła na niego.
- Spierdalaj Hidan.
Spojrzałam na wszystkich i powiedziałam niepewnie.
- A gdzie jest Deidara?
- Spóźni się. Daleko ma do szkoły, a "dojeżdża" swoją deską.
Powiedział Sasori po czym spojrzał na mnie.
- Dobra ja muszę się zbierać, bo muszę jeszcze donieść papiery do sekretariatu i własnie zaczyna mi się matematyka. Więc narazie.
Pomachałam wszystkim i ruszyłam szybkim krokiem do szkoły.

"Narrator"
Dziewczyna podeszła pod salę z numerem "14" i zapukała niepewnie. Po chwili chwyciła za klamkę i weszła do środka.
- A panienka czego szuka?
Spytała kobieta o czarnych włosach w białej sukience. Nauczycielka nazywała się Kurenai Yūhi. Jest bardzo stanowcza i wymagająca. Dziewczyna przełknęła ślinę i podeszła do jej biurka wręczając kilka kartek. Kurenai przeglądnęła kartki po czym wstała i podeszła do dziewczyny obejmując ją ramieniem.
- To jest wasza nowa koleżanka. Będzie z wami w klasie. Przedstaw się dziecko.
Spojrzała na Yunę z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Nazywam się Yuna Dante.
Po klasie przeszły szepty, które dało się wychwycić.
- To jest ta nowa co się wprowadziła na dzielnicę bogactwa.
- Pewnie ma kupę kasy!
- Wcale taka ładna nie jest, jakbym miała tyle kasy co ona bym lepiej wyglądała.
Czarnowłosa dziewczyna zmieszana wywróciła teatralnie oczami i skierowała się do wolnej ławki siadając z przodu. Wyciągnęła długopis, zeszyt i książkę. Nauczycielka zaczęła notować na tablicy zadania, a na całą salę rozległ się dźwięk sms'a. Yuna wyciągnęła telefon i przeczytała sms'a od Hidana. Wkurzona pani Yūhi aż sczerwieniała na twarzy ze złości.
- Czyj to telefon?!
- Mój, przepraszam, ale mój tata napisał.
Yuna podniosła rękę ku górze chowając telefon do torby.
- Następnym razem go wycisz dziecinko.
Nauczycielka od razu złagodniała i uśmiechnęła się w stronę nowej uczennicy. Odwróciła się do tablicy i zaczęła dalej pisać. Po klasie rozbrzmiało tym razem głośne pukanie do drzwi. Do klasy wszedł nie kto inny jak Hidan. Od razu spostrzegł Yunę i poruszał szarmancko brwiami. Z tyłu klasy było słychać dziewczęcy pisk.
- Witam moją ulubioną nauczycielkę, ślicznie pani dziś wygląda.
Powiedział spoglądając w stronę nauczycielki, która aż się zarumieniła.
- Co się stało Hidan?
- Mogę prosić Yunę Dante? Szanowna magister Tsunade ją prosi.
- Oczywiście. Panienko Dante, idź z tym cudownym młodzieńcem.
Zachichotała Kurenai, a dziewczyna wstała z miejsca zabierając swoje rzeczy ze sobą. Wyszli razem z klasy po czym dziewczyna zmieszana powiedziała.
- To gdzie mam do niej iść?
- Nigdzie to tylko wymówka, żeby cię zobaczyć.
Odgarnął jedną ręką jej długie czarne włosy, a drugą objął w pasie przysuwając do siebie. Musnął jej malinowe usta, a ona tym razem oddała pocałunek.