poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 5. - Sasori Akasuna.

Notka w pełni poświęcona Marcie, gdyż Sasori jest jej ;3

Weekend szybko minął. Za szybko.. Przeważnie traciłem czas w weekendy na pracy. Grałem w pobliskich barach i tak sobie dorabiałem. Tak też było w ten week. Ominęła mnie impreza u Hidana. A co tam.. Znów mury tej szkoły. Nie mogę się doczekać wyjścia z tej szkoły i znaleźć sobie pracę jako artysta. Tak to jest moje marzenie. Być wielki, sławnym marionetkarzem.. Zobaczymy czy marzenia się spełniają.. Ważne, że dziś plastyka.. Oderwanie się do codzienności w szkicowaniu, malowaniu po prostu tworzeniu sztuki. Wszedłem do szkoły, a moim oczom ukazała się różowa czupryna. Tak to była roztargniona Sakura. Biegła właśnie korytarzem do sali. Widocznie nie tylko ja lubię się spóźniać na lekcję. Uśmiechnąłem się pod nosem i wszedłem do klasy po lewej. Spojrzałem najpierw na kolesia przed biurkiem a potem na klasę i znowu na tego kolesia. O ile pamiętam to nie jest nauczyciel od plastyki. Przecież on mógł mieć góra 25 lat. Usiadłem na tyle jak zawsze obok naburmuszonego blondyna. Zawsze chodził obrażony ale dzisiaj wygląda jakby miał się zaraz rzucić na tego za burkiem.
- Dobrze, a więc jestem Gabriel Yamanaka i od dziś jestem waszym nauczycielem plastyki.
Z patrzenia na blondyna wyrwał mnie głos jak teraz wiadomo "nauczyciela". Wszyscy patrzyli na niego z grobowymi minami żeby za chwilę parsknąć śmiechem. Ten cały Gabriel nic sobie z tego nie robił.. Spojrzał na każdego ucznia naszej klasy jak na debili.
- I co już? Pośmialiście się? To super. Każdy podchodzi do stelaża i zaczynamy szkicować tą oto ładną dziewczynę.
Do klasy weszła Yuna po czym zdziwiona powiedziała patrząc na wszystkich.
- Tsunade mnie tutaj wysłała. Więc.. W czym mogę pomóc?
- Będziesz dziś pozować dla tej bandy nierozgarniętych ludzi.
- Ej! Wypraszam sobie! Czemu pan cudowny może tak o nas twierdzić?
Powiedział zdegustowany Hidan. Boże jaki on jest przygłupi...
- Śmiejecie się jak debile z niczego.
- Z ciebie się śmieją fiucie.
Powiedział Deidara przez zęby i zaciskał co chwilę dłonie w pięści. Gabriel tylko westchnął ze znużenia i odpowiedział patrząc w dziennik.
- Dobrze panie Douhito, widzę, że masz wyrafinowane słownictwo ale daleko nim nie zajdziesz. Ciekawe w sztuce jesteś tak samo mocno jak w buzi.
Wszyscy odwrócili wzrok w stronę blondyna.
- Tak? To wyzywam cię na pojedynek! Kto lepiej narysuje Yunę.
- Niech będzie.
Zapowiada się ciekawie. Deidara i Gabriel stanęli przez stelażami, a Yuna usiadła na przeciw nich. Wszyscy z zaciekawieniem patrzyli na rysujących artystów. Byłem tak zafascynowany tym wszystkim, że nie zorientowałem kiedy minęła lekcja. Gdy zadzwonił dzwonek odłożyli przybory i wzięli do ręki karki, na których powstały prawdziwe arcydzieła. Stanęli po bokach Yuny i spojrzeli na klasę z przejęciem. Cała klasa z uznaniem decydowała, kto lepiej narysował. Zdania były podzielone. Ostatni głos został mi. Każdy patrzył na mnie z niecierpliwością. Podszedłem bliżej dumając nad rysunkami. Po chwili zastanowienia powiedziałem.
- Według mnie lepiej narysował Gabriel..
Deidara otworzył szeroko usta po czym spuścił głowę w dół i zaczął iść do ławki.
- A jak dla mnie to Dei wygrał.
Powiedziała Yuna, a blondyn odwrócił się w jej stronę w płomyczkiem nadziei i szczęścia w oczach. Odłożył kartkę na ławkę i podszedł do blondynki przytulając ją do siebie i uniósł nad podłoże. Tak zdecydowanie wolałem go takiego niż jak przychodzi smętny z powodów rodzinnych. Ta dziewczyna była dla niego idealna. Wziąłem swoją torbę i przepasałem sobie przez ramię po czym wziąłem torbę Dei'a i podszedłem do niego klepiąc go w ramię.
- Zostaw już tą Dantę, bo dziewczyna się dusi.
Zaśmiałem się po czym dołączyli do mnie Dei i Yuna, którą postawił na nogach. Wziął ode mnie torbę po czym podszedł do nas Gabriel i wystawił rękę w stronę Deidary.
- Dobra robota Douhito. Jestem pod wrażeniem.
Dei niepewnie stał i patrzył to na jego dłoń to na jego twarz. Spojrzałem tylko wyczekująco na niego, a ten w końcu uścisnął dłoń nauczyciela i uśmiechnął delikatnie.
- Dzięki.
Całą trójką wyszliśmy z pomieszczenia po czym Dei chwycił nadgarstek dziewczyny i zaczął mówić.
- Yuna przepraszam za wczoraj, zachowałem się jak palant ale...
- Nie mów już nic, wybaczam blondasku.
Pstryknęła go w nos po czym się zaśmiała. Kolejny dzwonek. Yuna pomachała tylko ręką w naszą stronę i odeszła. Spojrzałem na przyjaciela, który był w siódmym niebie.
- Stary jaka ona jest wspaniała!
- Wyobrażam sobie. Właśnie jak tam u ciebie? Pogodziłeś się z ojcem?
- No jakoś tam się pogodziłem ale ciągle robi swoje.. Niby szuka roboty ale jednak woli się nachlać i zaczynać wytykać wszystko mojej matce.
- Słuchaj ojciec mi mówił, że teraz przyjmują do pracy tam u niego więc mogę pogadać z nim czy przyjmą twojego starszego.
- Na serio? Stary ratujesz mi życie!
Po jego słowach poczułem jak mnie przytula, a zaraz po tym głos Shiro.
- No proszę, a nie mówiłem, że jesteście gejami?
Jego śmiech aż mnie przerażał. Zastanawiałem się czy czasem nas nie śledzi. Zawsze pojawia się wtedy, gdy Dei ma słabości. Wyminąłem go i poszedłem na dziedziniec. Szczerze? Nigdy nie zrozumiem dziewczyn.. Idą obok ciebie, patrzą się i zaczynają się śmiać albo szeptać między sobą. No idiotyczne! Ale niektóre są niczego sobie. Yuna jest fajna ale kręci z nią Dei więc nie będę się kumplowi wpierdalał w to tak? No.. Saukra też taka nawet, nawet. O! Albo Hinata. Ładna, zgrabna ale taka nieśmiała. Aż za bardzo.. Ta szkoła jest do dupy. Najchętniej wyrwałbym naszą Kurenai. Fajna, ładna, zgrabna no i dojrzała. Tak to by była kobieta idealna!
- Stary ty to masz powodzenie..
Gdy usłyszałem głos Deidary aż się wzdrygnąłem. Nawet nie wiedziałem kiedy tu usiadł..
- O co ci chodzi?
Spojrzałem na niego unosząc lewą brew ku górze.
- No każda laska z pierwszej na twój widok dostaje szału. Żadna od ciebie wzroku nie odwraca!
- Co ty pierdolisz.. Yuna ci w głowie namieszała.
- O weź ty się od niej, co? Jest fajna, ładna, ma ten przepiękny...
- Zamknij się zakochańcu.. Od twojego gadania aż się rzygać chce.
- Sam kazałeś mi zrobić pierwszy krok!
- Ale nie do niej debilu..
Przybiłem sobie piątkę w twarz. Ta jego bujna grzywa nie dopuszcza do mózgu żadnej myśli.. A nawet gorzej.. Nie wiadomo czy on w ogóle ma mózg!
- To do kogo?
Spojrzał na mnie tym swoim ciekawskim i nierozgarniętym wzrokiem. Boże z kim ja się zadaję...
- DO SAKURY!
- Co ja?
Głos różowowłosej aż wywołał ciarki na moich plecach. Przełknąłem głośno ślinę po czym odwróciłem się do niej z głupkowatym uśmiechem na twarzy.
- Cześć Sakura! Właśnie rozmawialiśmy, że Dei powinien chodzić do ciebie na lekcje gry na.. fortepianie...
- Ale ja nie gram na fortepianie..
Zrobiła zdziwioną minę, a ja w myślach szukałem dobrej wymówki. Chwyciłem jej dłoń po czym spojrzałem na jej palce.
- A powinnaś! Masz bardzo świetne palce do gry na fortepianie! A teraz idź bo się spóźnisz..
- Okej...
Odeszła z wymalowanym zdziwieniem na twarzy patrząc na swoje palce. Kolejna piątka w twarz.. Jaki ja jestem nierozgarnięty...
- Stary ale żeś dojebał...
- Zamknij się i chodź..
Warknąłem, chwytając go za kaptur i zacząłem ciągnąć za sobą w stronę budynku. Przy schodach puściłem tą pokrakę, a ten z ledwością chwycił równowagę. Gdy się ogarnął zaczął iść obok mnie.
- O co ci chodziło z Sakurą..?
- Nie widzisz tego jakie maślane oczy na twój widok robi? Ona jest w tobie zakochana!
- Nie drzyj się idioto! Ktoś usłyszy..
- To zrób coś z tym!
- Ale Yuna...
- Zapomnij o Yunie. Ta dziewczyna nie jest dla ciebie... Zostawmy świat bogatych dla niej.. Twój ojciec jest strasznie cięty na jej rodzinę..
- A chuj mnie obchodzi mój ojciec, nara!
I odszedł. No tak zawsze to robił gdy coś nie szło po jego myśli.. Strasznie był obrażalski.. Wszystko zawsze musi być tak jak on chce. Powinien zrozumieć, że nie jest już dzieckiem więc niech weźmie się w garść. Przecież Dante może mieć każdego. Znaczy nie.. Mnie na przykład nie. Nie to, że jestem gejem. Po prostu jest fajna ale jako kumpela. Nie wiem czy chciałbym być z nią na dłuższą metę. Chociaż nie mogę osądzać skoro jej nie znam. Tak zdecydowanie za dużo myślę. To dlatego każdy myśli, że jestem nieobecny. Chyba najwyższy czas znaleźć sobie dziewczynę? Niee to nie dla mnie. No chyba, że dziewczyna, która ciągle mi się śni. Tak chodzi mi o Martę.. Nie no wróćmy do rzeczywistości.. Trzeba jakąś poszukać. Nawet Dei już ruchał. Tak ruchał, a nie został wyruchany. Dwa inne pojęcia! Chociaż Hidan kiedyś go pomylił z dziewczyną. Tak pamiętam to było jakieś dwa lata temu. Początek liceum.Wtedy pierwszy raz go poznałem. Piękne czasy.
Retrospekcja
Wszyscy uczniowie zebrali się na auli jak to zawsze w rozpoczęcie szkoły. Z przodu dostrzegłem blondynkę. No szczupła, długie ładne włosy. To czemu nie. Szturchnąłem Hidana, żeby spojrzał, a on od razu po przemówieniu dyrektorki podszedł do naszej blondyny. Jak to on zawsze musiał coś odjebać więc podszedł do tyłu i przymknął jej oczy dłońmi szepcząc do ucha.

- Cześć ślicznotko. 
Nie czekaliśmy długo na następną część przedstawienia, gdyż nasza rzekoma blondynka jak oparzony odskoczył od Hidana i spojrzał na niego prawie ze łzami w oczach. My staliśmy jakbyśmy ducha zobaczyli. W tej chwili podeszła do nas już znana nam Kurenai i patrzyła raz na nas, a raz na Dei'a. Dei spojrzał na nią i powiedział wskazując palcem na Hidana.
- Prze pani to jest jakiś gej, pedofil i wszystko w jednym!
Tak to było ciekawe.. Na samą myśl na twarzy pojawił mi się uśmiech. Nim zdążyłem się zorientować wylądowałem plackiem na ścianie. I proszę bardzo jeszcze dzwonek. Odwróciłem się plecami o ścianę i zsunąłem się po niej siadając na dupie i wyprostowałem nogi, kładąc na nich torbę. Przymknąłem oczy i wsłuchałem się w piosenkę, która właśnie zaczynała swoje brzmienie w słuchawkach. Po chwili poczułem obok czyjąś obecność. Otworzyłem oczy, a moim oczom ukazała się różowowłosa dziewczyna. Wyciągnąłem słuchawki z uszu i spojrzałem na nią.
- Zaraz idę nie martw się...
- Ale co się stało?
- Głupio sie pytasz! Wiesz dobrze jak jest...
- Ty i Dei...?
- Nie wiem co mam robić.. Doradź mi..
Spojrzałem na nią jak na kretynkę. Ja mam jej doradzać? Ja, który nigdy nie miałem dziewczyny? Nigdy nie byłem zakochany? Jakiś kiepski żart...
- Ale ja nie mam doświadczenia w związkach.
- Nie żartuj Akasuna!
Zaśmiała się cicho po czym delikatnie uderzyła mnie z pięści w ramię. Zrobiłem poważną minę nadal na nią patrząc, a ona widząc, że nie żartuję od razu spoważniała..
- Pogadaj z nim to tyle..
Uśmiechnąłem się do niej po czym wstałem z podłogi. Skierowałem się ku głównemu wyjściu z budynku. Oj no byłem na pierwszej lekcji, przez dwie kolejne myślałem idąc korytarzem to należy mi się odpoczynek..

________________________
NIE MAM WENY! Jest to notka napisana w przeciągu trzech dni... Nie jest długa ale obiecuję, że następna będzie sporych rozmiarów :D! A teraz zdjecie Sasoriego i Dei'a *.*

czwartek, 14 marca 2013

Rozdział 4. - Ino Yamanaka.

"Ino"
Ostatnia piątkowa lekcja. Jeszcze na dodatek wdż z Jirayą. Niczego więcej nie dało się pragnąć. Przeważnie wdż w naszej klasie polegał na wygłupach, żartach i wywodach senseia na temat antykoncepcji. 
- Drogie dziewczęta do was szczególnie ten temat nie może być obcy. A więc jakie znacie rodzaje antykoncepcji? 
Podniosłam rękę ku górze jako pierwsza. W końcu trzeba się znać skoro niczego nie można się spodziewać po Hidanku.
- Ino proszę oświeć klasę jakich rodzajów antykoncepcji używasz z panem Shiro. 
Cała klasa wybuchła śmiechem. Lekko się speszyłam ale w końcu to żaden wstyd, że ma się kogoś z kim można uprawiać stosunek tak?
- Chłopcy mogą stosować gumki, a za to dziewczyny mają większe pole do popisu. Mogą używać pierścieni antykoncepcyjnych, tabletek, gąbek dopochwowych..
- Dobrze panno Yamanaka wystarczy tego. Dziękujemy. Nie musisz nam mówić o innych twoich metodach. A więc prezerwatywy. Mam tutaj jedno opakowanie..
Starzec schylił się do swojej teczki wyciągając otwartą paczkę prezerwatyw. Z końca sali gdzie siedział Sasuke, Kiba, Rock Lee i Naruto dobiegł jeden z głosów.
- Używa ich pan z Tsunade?
Cała sala znów popadła w paniczny śmiech oprócz tej nowej. Jak jej to było? Aa no tak Yuna, która mruknęła coś do siebie.
- Dziecinni jesteście..
- A co ty jakaś dorosła jesteś?
Spojrzałam na nią z dezaprobatą. Ona tylko odwróciła się w moją stronę po czym powiedziała.
- Ja przynajmniej nie udaję, że z kimś jestem i na dodatek się z nim kocham. Wiesz blondyneczko mogłabyś mieć odrobinkę godności i nie rozpowiadać, że jesteś z Hidanem, który powiózł cię raz do szkoły. Może i on przeruchał wiele dziewczyn ale ciebie by się bał dotknąć nawet patykiem.
- Uhuhuhu bijcie się!!
Krzyknął Kiba, na którego od razu warknęłam. Nie będzie mi jakaś nowobogacka mówić co mam robić ale wiedziałam jaki jest jej słaby punkt co od razu wykorzystałam przeciwko niej.
- Spytaj się Deia czy podobała mu się ostatnia noc ze mną.
Uśmiechnęłam się złowieszczo na co zapadła cisza w klasie. Nawet sam Jiraya czekał na następny ruch tej całej Yuny. 
- Masz się czym chwalić. Jakby mnie posuwało całe miasto byłoby mi wstyd ale jak widać ty lubisz mieć co jakiś czas coś ciepłego w pysku.
Nawet to na nią nie zadziałało?! Zacisnęłam dłonie w pięści. Wstałam wściekła z miejsca podchodząc do blond pustaka i chwyciłam ją za włosy.
- Powtórz plastiku z bogatej rodzinki!
Krzyknęłam patrząc na nią. Była jak takie niewinne zwierzątko, które nie potrafiło się wydostać z pułapki. Żałosny widok. W jednej chwili poczułam jak ktoś obejmując mnie w pasie odsunął od Yuny. Widziałam jak Sasuke, ten Sasuke, obojętny na dziewczyny, mega przystojny Sasuke podchodzi właśnie do niej! A mnie trzyma jakiś popierdolony debil z krzakami zamiast brwi.
- Nic ci nie jest?
- Nie, wszystko jest w porządku.
I jeszcze pomaga jej wstać?! Jakiś cholerny żart?! Przecież jestem od niej ładniejsza, zgrabniejsza i fajniejsza! Sasuke zaraz po tym jak jej pomógł skierował się w moją stronę. Nie był tym razem obojętny jak zawsze.
- Czy ty zgłupiałaś?!
- Nie będzie mi nowa pyskować! Niech wie, że ze mną się nie zaczyna.
Wymieniłam z nią groźnymi spojrzeniami po czym zadzwonił dzwonek.
- Dobra idźcie już stąd.
Powiedział lekko zdenerwowany jak i podirytowany Jiraya. Zabrałam swoją nową torebkę i wyszłam z klasy od razu idąc na podwórko. Wyszłam przed teren szkoły i wyciągnęłam fajkę z kieszeni od razu ją odpalając. O tak tego właśnie mi było trzeba.. Jeszcze Hidanek wyszedł ze szkoły. Wzięłam na szybko jeszcze kilka buchów po czym wyrzuciłam peta i podeszłam do Hidana.
- Cześć kochanie!
Krzyknęłam i od razu się do niego przytuliłam. On spojrzał na mnie jak na idiotkę.. Przynajmniej się w tej chwili tak poczułam.
- Co ty robisz?
Spytał zdziwiony i odepchnął mnie od siebie.
- Jak to co? Hidan przecież..
- Ja cię tylko odwiozłem do szkoły żeby zrobić na złość Yunie. Daj mi spokój..
Wyminął mnie i poszedł do swojego auta. Spojrzałam na niego wkurzona po czym krzyknęłam.
- Dupek z ciebie Shiro!
Usiadłam naburmuszona na ławce. Ze szkoły wychodziła Yuna, do której podbiegł Dei.
- Yuna poczekaj! Odprowadzę cię..
- Daj mi spokój!
Ohohoho chyba skłóciłam zakochańców. I o taki efekt mi chodziło.
- Yuna czekaj! Co się stało?
- Idź sobie posuwać ją!
Wskazała na mnie palcem, a ja uśmiechnęłam się zadziornie. Wyminęła go, a on tylko stał zaskoczony w miejscu patrząc jak odchodzi. Po chwili spojrzał na mnie i podszedł do mnie wytykając mi wszystko.
- Co ty jej naopowiadałaś?!
- Powiedziałam prawdę.. Nie pamiętasz już tej naszej wspólnej nocy?
Uniosłam prawą brew ku górze, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Wstałam z miejsca już go nie słuchając i skierowałam się do domu. Założyłam słuchawki na uszy i pogrążyłam się w myślach. Skoro mi się nie udało to czemu im ma się udać? Ona jest tutaj od kilku dni, a wszyscy chłopcy od razu na nią polecieli. Przecież ona w sobie nie ma nic takiego specjalnego. Owszem jest ładna i bogata ale żeby od razu na nią lecieć? Pieprzeni materialiści! Weszłam do pustego domu jak zawsze. Usiadłam przed telewizorem skacząc po kanałach. Po kilku minutach dostałam sms'a od nieznanego numeru.
"Shiro dziś robi imprezę, wszyscy są zaproszeni. Wbijaj o 19!"
Impreza powiadają? Kusząca propozycja.. Uśmiechnęłam się i od razu spojrzałam na zegarek. Była 17.24. W sam raz aby zacząć się szykować. Wskoczyłam pod prysznic odprężając się i zatapiając się w lecącej piosence Avril Lavigne "When you gone". Przypominała mi o moim bracie. Właśnie! Cholera przecież dziś przyjeżdża! Przyspieszyłam swoją kąpiel i wyszłam spod prysznica owijając się w ręcznik. Poszłam do pokoju po czym ubrałam bieliznę. Z szafy wyszperałam rurki, białą bluzkę, jakiś czerwony szalik i do tego brązowe buty. Przeglądnęłam się w lustrze po czym usłyszałam dzwonek do drzwi. To z pewnością Gabriel! Zbiegłam szybko na dół i otworzyłam drzwi. Gdy tylko zobaczyłam w nich mojego brata rzuciłam mu się na szyję. Przytulił mnie do siebie po czym powiedział.
- Widzę, że tęskniłaś siostrzyczko. Ładna dziewczyna z ciebie wyrosła.
Szereg białych i prostych zębów ukazał się moim niebieskim oczom. Brunet w hipsterkich okularach wszedł do środka, a ja zamknęłam za nim drzwi. Weszliśmy do salonu gdzie z ulgą rozsiadł się na fotelu. 
- Jak ja tu dawno nie byłem!
Rozglądał się po salonie z tym jego uroczym uśmiechem. Brakowało mi go przez te lata. Zawsze się mną opiekował i dał nikomu skrzywdzić. Zmienił się i to bardzo. Wyprzystojniał, zmienił styl ubierania jak i fryzurę. Spojrzałam na zegarek, który wybijał 18.17. Spojrzałam na niego po czym powiedziałam stanowczo ale z uśmiechem. 
- Szykuj się idziemy na imprezę do mojego kumpla! 
- A laski będą?
Jego brwi uniosły się ku górze, a oczy wbiły się we mnie.
- Człowieku tam będzie chlanie, ćpanie i ruchanie! Lasek mnóstwo!

-To idę! :D
Zaśmiał się po czym wyszperał z walizki czarne rurki, czerwone trampki, czerwoną bluzę i niebieską bluzkę z logo Supermana. Ściągnął okulary i założył kaptur do połowy głowy.

- Jestem gotowy :D
- To ja idę się pomalować i poczesać.
- Tobie i tak już nic nie pomoże.
Zaśmiał się nalewając sobie soku w kuchni. Pokiwałam tylko głową z dezaprobatą śmiejąc się pod nosem i pobiegłam do łazienki. Spięłam włosy w kucyk i pomalowałam rzęsy podkreślając oczy czarną kredką. Dodałam na koniec trochę różu na policzki i pomalowałam usta jasnoróżową szminką. Zeszłam na dół gdzie przy drzwiach wyjściowych stał Gabriel oparty o ścianę i grzebał w swoim smartfonie. 
- Idziemy Garbyś!
Chwyciłam go za rękę i wyszliśmy z domu. 
- Idziemy? Chyba jedziemy siostra!
Zaśmiał się i podszedł do czerwonego kabrioletu otwierając mi drzwi. Patrzyłam z niedowierzaniem po czym otrząsnęłam się i wsiadłam do środka. On zaś zasiadł za kierownicę i odpalił samochód. Zapięłam pasy po czym wjechaliśmy na ulicę.
- Mów gdzie jechać.
- Jedziesz cały czas prosto, potem ostatni zakręt w lewo, przejeżdżasz przez dwa skrzyżowania cały czas prosto i po lewej taki wielki biały dom. 
- To w drogę!
Włączył radio gdzie właśnie leciała piosenka Scream & Shout zremiksowana z piosenką Soboty "Tańcz głupia". Podgłośniłam na cały full i ruszyliśmy. Wiatr we włosach mi się jak najbardziej podobał. Po kilku minutach dojechaliśmy na miejsce. Gabriel wyszedł z auta i otworzył bagażnik.
- Miało być na jutro ale jeśli dziś jest impreza to czemu nie.
Wyciągnął kratę piwa po czym zapukałam do drzwi, które otworzył na Sasori. 
- Siema Ino i...kto to właściwie jest?
- To mój brat Gabriel.
Uśmiechnęłam się Sasoriego, który spojrzał na niego i wpuścił nas do środka.
- Ej ludzie Ino przyszła!
Wszyscy odwrócili wzrok w naszą stronę po czym pytająco patrzyli tylko na mnie.
- Poznajcie mojego brata Gabriela. Przywiózł wam coś.
Wskazałam palcem na piwa, a wszyscy przywitali go serdecznie. Gabriel odłożył piwa na bok, a ja podeszłam do Hidana.

"Gabriel"
Boże jakich ona ma kolegów... Przerośnięte koksy bez mózgu. Co jeden to groszy.. Jedyne dwie osoby jakie mi przypadły go gusty to blondynka kłócąca się z blondynką w ciuchach faceta? Dziwni ludzie.. Wziąłem do ręki butelkę piwa i usiadłem na kanapie. Krzyki tych dwóch lasek doprowadzały mnie do szału. Wstałem z miejsca i obie objąłem ramionami.
- Dziewczyny nie kłóćcie się..
Powiedziałem z uśmiechem. Dopiero gdy rzekoma druga blondynka odwróciła się w moją stronę mój uśmiech zszedł z twarzy.
- Zostaw mnie pedale.
Warknął blondyn co się okazało i zrzucił moją rękę z swojego ramienia.
- Kto tu jest pedałem to jest. Stary wyglądasz jak laska.
- Przynajmniej nie jak pizda.
Ponownie warknął po czym spojrzał na dziewczynę chwytając ją za nadgarstek.
- Yuna idziemy.
- Nigdzie nie idę już ci mówiłam!
-  Chodź mówię!
Dziewczyna z ledwością wyszarpała się z jego ręki po czym zaczęła rozmasowywać nadgarstek.
- Zostaw ją, jak nie chce iść to nie.
- Nie wpierdalaj się pizdo.
Mój wyraz twarzy był już tak znużony, że nie potrafiłem się powstrzymać od ziewnięcia co jeszcze bardziej go rozwścieczyło. Po chwili poczułem jak pchnął mnie do tyłu. Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i spojrzałem żałosnym spojrzeniem na niego. Pokiwałem głową na boki z dezaprobatą i spojrzałem na dziewczynę stojącą obok niego. Dopiero teraz dostrzegłem jej delikatne rysy twarzy, niebieskie oczy i to z jakim uczuciem patrzyła na tego dupka. Nic tylko to narysować. Idealna kandydatka do mojej modelki. Ją bym mógł fotografować i rysować całymi dniami.
- Nie rób z siebie twardziela.
Poklepała mnie po ramieniu z wymalowanym na twarzy znużeniem i poszła za blond pedałkiem. Wzrokiem wyszukałem mojej siostry, która już nieźle się schlała. Podszedłem do niej i powiedziałem na odczepnego.
- Daj mi klucze do domu, wracam.
Wyciągnęła z kieszeni kępę kluczy i wręczyła mi od razu wracając do zabawy. Wyszedłem z tej niby imprezy i wsiadłem do auta. Podjechałem pod nasz dom i wszedłem do środka. Rzuciłem kluczami na szafeczkę w przedpokoju, ściągnąłem buty i skierowałem się pod prysznic. Po odprężającej kąpieli poszedłem do mojego pokoju. Nic się nie zmieniło odkąd wyjechałem na studia. Usiadłem na łóżku i wciąż miałem w głowie tą blondynkę. Czemu ja właściwie o dziecku myślę? To absurdalne.. Położyłem się i zasnąłem.
Poranne promienie słoneczne obudziły mnie ze snu. Przeciągnąłem się leniwie i wyszedłem z łóżka zakładając na siebie spodnie. Idąc korytarzem zaglądnąłem do pokoju Ino. Spała jak zabita. Moja, mała księżniczka. Uśmiechnąłem się na samą myśl o dzieciństwie i zamknąłem drzwi jej pokoju. Zszedłem na dół gdzie w salonie siedziała mama.
- Cześć mamo.
Powiedziałem ziewając przy okazji i usiadłem na kanapie.
- Cześć Gabriel, kiedy wróciłeś?
- Wczoraj koło 18.
- Na ile zostajesz?
- Na stałe. Skończyłem już studia więc nie mam czego szukać w mieście.. Musi się ktoś zająć Ino skoro ciebie nie ma całymi dniami.
- Gabriel wiesz dobrze, że ojciec odszedł od nas więc muszę jakoś utrzymać dom.
- Ale mamo, ona nie ma w nikim wsparcia. Ona potrzebuje w tym wieku kogoś bliskiego. Całymi nocami nie ma jej w domu, bo imprezuje.
- Ty też w jej wieku taki byłeś, wiec w czym problem? Jesteś taki sam jak ojciec! Za wszystko mnie winisz. A teraz wybacz ale śpieszę do pracy, żeby utrzymać wasze tyłki!
I wyszła. Wywróciłem teatralnie oczami po czym udałem się do kuchni. Zaglądnąłem do lodówki gdzie wiało pustkami.
- A więc trzeba iść po zakupy..
Mruknąłem do siebie po czym włożyłem na siebie zieloną koszulę w kratę, okulary i wziąłem portfel z swojej bluzy. Ubrałem trampki i wyszedłem z domu. W uszy wsunąłem słuchawki i zatraciłem się w piosence Slash'a "Anastasia". Po kilku minutach drogi wszedłem z pobliskiego supermarketu i zacząłem zakupy. Pierwsze co wylądowało w koszyku to świeże pieczywo, jakaś wędlina, sery, warzywa, owoce, napoje i inne paści. Stojąc w kolejce dostrzegłem tego samego blondyna co wczoraj. Kłócił się z jakąś ekspedientką. Pewnie jakaś znajoma albo ktoś z jego rodziny. W końcu nastała moja kolej. Wypakowałem rzeczy z koszyka po czym , gdy zostały skasowane zacząłem je pakować do reklamówek. Wyciągnąłem kartę bankomatową podając ją blondynce w średnim wieku. Teraz byłem pewien, że to jego mama. Byli tak do siebie uderzająco podobni.
- Dziękuję, do widzenia!
Powiedziałem wychodząc ze sklepu. Pod sklepem znów spotkałem blondyna. Patrzył na mnie jakbym mu co najmniej coś zrobił. Spojrzałem na niego unosząc prawą brew ku górze, a on tylko walnął swoim kozackim tekstem jakich używają pseudo koksy.
- Na chuj się patrzysz?
- Po to mam kurwa oczy, blondynko.
Zaśmiałem się po czym ominąłem go nie słuchając wiązanki przekleństw skierowanych w moją stronę. Po kilku minutach byłem już w domu. Rozpakowałem zakupy chowając wszystko na swoje miejsce po czym zacząłem robić śniadanie dla mnie i Ino. Zrobiłem kanapki z wędliną, serem, pomidorem i do tego sok. Nałożyłem kilka kanapek na drugi talerz i wziąłem go do ręki, a do drugiej szklankę soku i poszedłem do góry. Otworzyłem drzwi jej pokoju i postawiłem śniadanie na małym stoliku po czym usiadłem na skraju łóżka i odgarnąłem kosmyk włosów opadających na jej porcelanową twarz. Musnąłem jej czoło, a jej niebieskie oczy spojrzały na mnie.
- Gabriel, co ty tu robisz?
- Śniadanie ci zrobiłem siostrzyczko. Nie cieszysz się, że masz tak wspaniałego brata?
Zaśmiałem się po czym podałem jej szklankę z napojem. Wzięła kilka łyków po czym odstawiła szklankę i usiadła przykrywając się kołdrą.
- Brakowało mi ciebie tutaj.
Powiedziała, a na mojej twarzy czułem jak pojawiał się uśmiech.
- Mi ciebie też Ino, mi ciebie też..
- Mama stała się strasznie samolubna. Myśli tylko o sobie i ma w dupie to co się ze mną dzieje.
- Na pewno tak nie jest.. Jest strasznie zapracowana, aby zapewnić ci wszystko czego chcesz. Ale nie martw się przyjechałem tu tylko dla ciebie, wiec będę ci poświęcał tyle uwagi i tylko będziesz chciała siostrzyczko.
Pogładziłem jej policzek dłonią patrząc w jej piękne niebieskie oczy. Ona tylko przytuliła się do mnie i powiedziała pół szeptem.
- Dziękuję.
- A właśnie Ino..
Puściła mnie i spojrzała na mnie pytająco.
- Jak nazywa się ta blondynka co wczoraj była na imprezie?
- Z blondynem stała?
- No powiedzmy, że to był blondyn..
- To jest taka wredna suka z mojej klasy. Przyjechała tu niedawno i już robi zamęt w całej szkole. Nie zawracaj sobie nią głowy. To tylko zwykła dziwka..
- Skoro tak uważa moja siostrzyczka to trzeba jej zaufać.

____________________________________________
No to kolejny rozdział napisany ;3 Gabriela znajdziecie w zakładce "bohaterowie" a tutaj macie takie inne zdjęcie Ino ^^

piątek, 1 marca 2013

Rozdział 3. - Deidara Douhito.

"Deidara"
Kolejna nudna lekcja polskiego z Kakashim. Włożyłem do uszu słuchawki, w których rozbrzmiewała piosenka Pezeta "Nieważne". Nie wiem dlaczego, ale kojarzyła mi się z Yuną. Jej śliczna twarz pojawiała mi się ciągle przed oczami. Może Sakura ma rację? Ale to przecież niemożliwe.. Na miłość trzeba czasu, a ja znam ją zaledwie kilka dni. Ale nie powiem, szybko mnie zauroczyła swoją małą osóbką. Poczułem szturchnięcie w rękę. Wyciągnąłem słuchawki z uszu i spojrzałem na mojego przyjaciela - Sasoriego.
- Stary co z tobą? Uśmiechasz się kurwa do stolika..
- Co?
- Człowieku co się z tobą dzieje od jakiegoś czasu?
- Ciągle mi po głowie chodzi Yuna..
- Ta nowa?
- Taa...
- Spoko jest.
Zmrużyłem oczy patrząc na niego.
- Ale na nią nie lecę spokojnie! Zaraz mnie wzrokiem zabijesz.
- Wybacz..
Spuściłem wzrok i włożyłem ponownie słuchawki do uszu. Po kilku minutach zabrzmiał dzwonek na przerwę. Spakowałem zeszyt do torby i wyszedłem na korytarz. Wzrokiem poszukiwałem niskiej blondynki. Tak tylko tej osoby potrzebowałem teraz. Nie wiem jakim cudem to zrobiła, ale nie mogę przestać o niej myśleć. Nawet stała się dla mnie ważniejsza od sztuki, co nie zdarzyło mi się od samego urodzenia. Zauważyłem ją. Siedziała na ławce czytając książkę. Jej blond długie kosmyki opadały co chwilę na jej porcelanową twarz. Usiadłem niepewnie obok niej, spoglądając jak zatapia swoje spojrzenie w książce. Po chwili zorientowała się, że obok niej siedzę i obdarzyła mnie delikatnością swojego uśmiechu. Od razu odwzajemniłem uśmiech, aż w końcu jej melodyjny głos rozbrzmiał.
- Cześć Dei.
- Cześć Yuna. Wiesz pomyślałem, że może...
- Siema moja blondyneczko!
Przerwał mi arogancki głos Hidana, który od razu usiadł obok niej, obejmując ją ramieniem. Ona spojrzała tylko z dezaprobatą i wstała z miejsca.
- Pogadamy później Dei..
I znikła w tłumie uczniów, którzy błąkali się bez celu po korytarzu. Wściekły wzrok przeniosłem na Hidana, który tylko prychnął pod nosem.
- Coś ty jej zrobił?
Spytałem uspakajając się już trochę i hamując swoje emocje.
- Ja? Nic.. Podrzuciłem tylko Ino do szkoły, tyle..
- Kretynie, wczoraj..
Powiedziałem załamując się jego brakiem mózgu pod tymi białymi włosami pełnymi żelu.
- Chciałem ją przelecieć, no.
Powiedział oburzając się i skrzyżował ręce na piersi opierając się o ścianę. Na jego słowa przywaliłem sobie delikatnie otwartą dłonią w czoło robiąc typowego Faceplam'a. Wstałem z niedowierzaniem z ławki bez słowa i skierowałem się w stronę sali z numerem 28, gdzie zaczynała się już lekcja matematyki. Wszedłem do sali i od razu usłyszałem głośny krzyk Kurenai.
- Douhito, spóźnienie! KOLEJNE!
Jak ja kocham jak ona akcentuje ostatnie słowa... Po prostu wielbię.. Wywróciłem teatralnie oczami, kierując się w stronę  ostatniej ławki pod oknem, gdzie już zasypiał Sasori. Usiadłem obok i zacząłem szkicować na końcu zeszytu. Sasori był moim najlepszym przyjacielem. Tylko on wiedział co na prawdę dzieje się u mnie w domu, co nie jest zbyt ciekawym tematem.. Po kilku minutach rozbrzmiało pukanie do drzwi. Podniosłem momentalnie wzrok na osoby wchodzące do sali. Była to Yuna i Ino? Tak to była Ino. Zaraz po tym jak weszły poleciał bezsensowny komentarz Hidana.
- No proszę, moje dwie ulubione blondyneczki.
- Zamknij ryj.
Powiedziała Yuna dość cicho, ale dało się to wyczytać z ruchu warg, a Ino jak zawsze uśmiechnięta i pełna życia pomachała w stronę siwowłosego. Rozmawiały chwilę z Kurenai, a ja patrzyłem na nią, jak z uśmiechem zaczepia kosmyk włosów o ucho. Dopiero szturchnięcie Sasoriego powróciło mnie do normalnego świata.
- Stary, jak ci się tak podoba to ją gdzieś zaproś czy coś, a nie gapisz się na nią jak pojebany.
- Próbowałem, ale Hidan się wpierdolił jak zawsze..
Skrzywiłem się delikatnie po czym odprowadziłem blondynki wzrokiem gdy wychodziły z klasy.
- Saso, ja tak nie potrafię no..
Jęknąłem cicho po czym położyłem się na ławce.
- Oj blondasie, blondasie..
Zaśmiał się Sasori notując coś w zeszycie. Znowu dzwonek. Znowu przerwa. Tak teraz mi się uda! Wyszedłem pierwszy z sali i skierowałem się od razu w kierunku sali gdzie Yuna miała lekcje. Dostrzegłem ją w tłumie pierwszoklasistów i chwyciłem jej nadgarstek delikatnie. Odwróciła się lekko zdezorientowana po czym uśmiechnęła się i powiedziała.
- Stało się coś Dei?
- Nie.. To znaczy! Tak stało się..
- A więc...?
Przeciągnęła blondynka nadal trzymając uśmiech na swojej twarzy.
- No bo ten no.. - podrapałem się po mojej blond czuprynie po czym przełknąłem ślinę i zacząłem dalej mówić. - chciała byś gdzieś ze mną wyskoczyć?
Ukazałem szereg białych zębów w jej kierunku. Dziewczyna wyciągnęła kartkę i długopis po czym dała mi kartkę i zanim zdążyłem spojrzeć na nią zza kartki jej już nie było. Na kartce był jej numer i podpis "zadzwoń". Uśmiechnąłem się sam do siebie i od razu wpisałem numer do telefonu.
Ostatnie lekcje minęły dość szybko. Ostatni dzwonek wywołał na mojej twarzy uśmiech. Wyszedłem na dziedziniec, szukając wzrokiem ślicznej blondynki. Zauważyłem wszystkich z jej klasy, ale nie ją.. Podszedłem do Sakury. W końcu ją tylko znam z tej klasy, ponieważ wychowywaliśmy się razem.
- Sakura, gdzie jest Yuna?
- Tata ją odebrał, mówiła, że to straszny gbur..
- Nie wiem nie miałem okazji go poznać.
- Wracasz do domu?
- Jasne, chodź.
Wyszliśmy z terenu budynku, gdzie uczęszczaliśmy wbrew swojej woli. Wyciągnąłem telefon i nie wiedziałem co robić. Czy napisać teraz czy później..
- Sakura jak myślisz, mam do niej już napisać czy kiedy?
- Dei nie poznaję cię.. Zawsze byłeś obojętny na to czy jakaś dziewczyna leci na ciebie czy nie. A teraz się tak przejmujesz Yuną jak nie wiem co.
- Nie mogę o niej przestać myśleć,un.
- To na co czekasz idioto?! Dzwoń!
Sakura krzyknęła przez co prawie wypadł mi telefon z ręki. Zerknąłem na nią, a ona wyczekująco patrzyła. Wybrałem szybko numer i zadzwoniłem strasznie się denerwując. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał.. Już miałem się wyłączyć gdy usłyszałem jej delikatny głos.
- Tak słucham?
- Cze-cześć Yuna.. Tutaj Deidara. Dzwonię do ciebie, aby się zapytać czy masz dzisiaj czas..
- Jasne. Moi rodzice dziś z rodzicami Hidana jadą na golfa więc może spotkamy się w parku?
- Okej, a o której?
- Koło 17 będę już gotowa.
Spojrzałem na zegarek po czym powiedziałem uradowany.
- Dobrze, będę. Więc do zobaczenia.
- Pa.
Rozłączyła się po czym schowałem telefon do kieszeni spodni, a na twarzy pojawił się od razu szeroki uśmiech. Sakura tylko zaśmiała się z zadowoleniem, a ja od razu ją przytuliłem.
- Co ja bym bez ciebie zrobił!
- Dowiemy się za chwilę, bo mnie udusisz.
Puściłem ją z uścisku nadal się uśmiechając od ucha do ucha. Po kilku minutach drogi dotarliśmy do naszych bloków i wszedłem do mojej klatki. Smród nieziemski.. Nienawidziłem tego miejsca z całego serca. Wszedłem do domu. Z salonu już było czuć smród alkoholu. Pewnie znowu ojciec topi smutki, w wódce. Wszedłem do salonu siadając na fotelu. Nie myliłem się. Ojciec już ledwo siedział.
- Co ci się tak morda śmieje.
Powiedział tym swoim obrzydliwym, spitym tonem.
- Idę dzisiaj na spacer z dziewczyną ze szkoły.
Tata spojrzał na mnie ciekawskim spojrzeniem.
- Opowiadaj o niej, synu.
- Nazywa się Yuna Dante, ma..
- Jak się nazywa?!
- Yuna Da-ante..
Skończyłem niepewnie po czym przerwał mi ojciec.
- Nie będziesz się spotykał z córką tego skurwysyna! Na pewno jest tak samo chytra na pieniądze, jak on! Zabraniam ci się spotykać z nią!
- Ale tato...
Jęknąłem cicho po czym poczułem siarczyste uderzenie w policzek. Zacisnąłem zęby od razu kierując się w stronę drzwi wyjściowych. Ojciec poszedł za mną od razu mnie zatrzymując. Szarpaliśmy się przez kilka chwil po czym uderzył mnie z pięści w twarz przez co upadłem na podłogę. Zabrał mi telefon i podniósł mnie za koszulkę zaciągając do mojego pokoju, który zamknął na klucz. Usiadłem pod drzwiami po bezsensownych i błagalnych waleniach w drzwi. Powstrzymywałem łzy. Wiele razy płakałem przez niego, ale teraz nie moge. Nie mam nawet możliwości stąd wyjść, gdyż mieszkamy na 3 piętrze, więc wyjście przez okno odpada... Muszę jakoś to wyjaśnić Yunie.. Na pewno będzie zła na mnie i tym bardziej nie będę miał u niej szans. Jakie te życie jest pojebane... Już nie mogę się doczekać, aż skończę tą jebaną szkołę i zacznę pracować. W końcu wynajmę sobie mieszkanie i nikt nie będzie mi zabraniał spotykać się z dziewczyną, którą na prawdę lubię. Zza drzwi było słychać jak lecą kolejne wyzwiska w stronę mojej mamy. Nie mogłem nic na to poradzić.. Za każdym razem kończyło się interwencją policji i moim wylądowaniem w szpitalu.

"Narrator"
*Następnego dnia*
Yuna szła lekko zdenerwowana i zmartwiona. Lubiła Deidarę, a on tak po prostu ją wystawił.. Weszła do klasy zaraz po dzwonku i usiadła z Sakurą. Nie widziała nigdzie Dei'a. Wszyscy jego koledzy także go od rana nie widzieli. Strapiona położyła się na ławce. Różowowłosa spojrzała na koleżankę z ławki.
- Ej co jest?
- Dei mnie wystawił.. Myślałam, że mnie lubi ale najwidoczniej nic do niego to nie znaczyło.
- Musiało się coś stać.. On tak łatwo by nie odpuścił sobie spotkania z tobą. Jest tobą zauroczony bardziej niż swoją sztuką.
- Nie odbierał, nie odpisywał, nic...
- Pójdziemy do niego do domu po szkole, zobaczymy co się stało.
- No okej, dzięki.
Lekki uśmiech na samą myśl, że zobaczy blondyna rozjaśnił jej twarz. Nic innego nie robiła, prócz myślenia o tym co mu powie, lub on jej. Lekcje minęły dość leniwie jak nigdy. Ostatni dzwonek.. Dziewczyny od razu wyszły z sali i podążały w stronę bloku gdzie mieszkał Deidara. Gdy weszły na osiedle, blondwłosa dziewczyna czuła na sobie obrzydliwe spojrzenia marginesu społeczeństwa, jak to jej ojciec zawsze powtarzał. W końcu weszły do obskurnego bloku. Szły schodami do góry, aż Sakura zatrzymała się przy drzwiach po lewej stronie na trzecim piętrze. Zapukała dwa razy, a Yuna z nerwów przygryzała dolną wargę co miała w nawyku. Drzwi otworzył wysoki, lekko siwawy mężczyzna od którego było czuć alkohol.
- Czego?
Powiedział spoglądając na blondwłosą dziewczynę. Na pierwszy rzut oka nie zauważył Sakury, dopiero gdy ta odezwała się swoim delikatnym głosem spojrzał na nią.
- Dzień dobry panie Douhito! Jest Deidara?
- Tak Sakura jest, już go wołam.
Uśmiechnął się delikatnie do różowowłosej i poszedł w głąb mieszkania. Po chwili w drzwiach pojawił się Deidara w dresowych spodniach i białej koszulce.
- Cześć Saku... Yuna co ty tu robisz?!
Spojrzał wyszczerzonymi oczami do granic możliwości wychodząc na klatkę i zamknął drzwi mieszkania.
- Bo ja... Nie przyszedłeś wczoraj..
Powiedziała blondynka spuszczając głowę w dół. Deidara przełknął niepewnie ślinę po czym powiedział.
- Ja.. musiałem pilnować rodzeństwa..
Spuścił głowę w dół klnąc w duchu na swoje kłamstwa.
- Dei nie kłam...
Powiedziała znużona Sakura opierając się o ścianę plecami.
- Sakura zamknij się..
Powiedział cicho blondyn posyłając przyjaciółce wściekłe spojrzenie. Yuna spojrzała na niego po czym powiedziała.
- Czemu ma się zamknąć? Dei powiedz prawdę.. Co ty masz na policzku?!
Spojrzała gładząc dłonią zaczerwieniony prawy policzek blondyna.
- Co? A to to nic...
Odsunął się od niej po czym dodał.
- Przepraszam muszę już iść..
I zniknął w drzwiach. Yuna cały czas patrzyła na miejsce gdzie zniknął Deidara po czym z płaczem wybiegła z klatki na podwórko. Nie czekała na nalegającą Sakurę, która próbowała ją dogonić. Dobiegła do swojego domu otwierając drzwi po czym trzasnęła nimi kierując się do swojego pokoju. Położyła się na łóżku zamykając wcześniej pokój, puściła na full muzykę i zaczęła płakać.
*W tym samym czasie*
Deidara wszedł do środka od razu idąc do swojego pokoju, lecz głos jego ojca zatrzymał go w pół kroku. Swoje kroki skierował do salonu, gdzie siedziała jego mama wraz z ojcem.
- Co?
Powiedział spokojnym tonem przed obawą, że znów dostanie w pysk.
- Kto to był?
- Sakura..
- Nie pytam o Haruno! To była ta cała Dante?
- Tak..
- Masz o niej zapomnieć, bo..
- Bo co? Przyjebiesz mi w pysk? To już u ciebie rutyna..
Sarknął blondyn idąc do pokoju.
- Bo wyrzucę cię z domu!
- Co oni ci kurwa zrobili no?!
Wykrzyczał blondyn odwracając się na pięcie z zaciśniętymi pięściami patrząc wściekłym wzrokiem w stronę  ojca.
- Chcesz wiedzieć?!
- Tak kurwa chcę!
- To przez jej ojca tutaj wylądowaliśmy! Na bruku! Przez niego straciłem posadę! Był moim szefem.. Cały czas mną pomiatał.. Nie chcę, żeby tobą też tak pomiatała, zrozum martwię się o ciebie!
- Ona nie jest taka jak jej ojciec! Ona jest całkiem inna! Nawet jeśli mnie wyrzucisz z domu to sobie jej nie odpuszczę! Zrozum tato, to ta jedyna.. Co czułeś jak poznałeś moją mamę?
- Od pierwszego wejrzenia się zakochałem..
Westchnął cicho ale z uśmiechem ojciec Deidary.
- Ja właśnie czuję to samo, więc łaskawie daj mi spokój i daj mi się z nią spotykać!
- Nie i koniec. A teraz idź do swojego pokoju, nie mam ochoty cię widzieć!