poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 6 - Przyjaciel. Cz.1

Tsuki będzie yaoi! Ale to za kilka rozdziałów ^^ Musisz być cierpliwa :3
Jutro znajdzie się druga część :)
Zaczynamy!
___
"Yuna"
Tak, spacerowanie po sklepie z mamą nie jest zbyt ciekawym zajęciem. Moi rodzice praktycznie trzymają mnie na uwięzi. Nigdzie nie mogę wyjść. No chyba, że z Hidanem.. Ich ulubieńcem.. Tata ciągle mnie męczy z pytaniami "Jak tam Hidan?", "Kiedy Hidan przyjdzie?", "Czemu nigdzie z Hidanem nie idziesz?" i tym podobne... Moim oczom ukazała się różowa czupryna. Uśmiechnęłam się na sam widok mojej jedynej do tej pory koleżanki. Podeszłam do Sakury z uśmiechem na twarzy.
- Cześć Saku.
- O Yuna, hej! Jak tam u Ciebie?
- Nawet nie pytaj.. Muszę się użerać z mamą na zakupach.. Ale mów jak tam u Ciebie.
- No wiesz lekko nie ma..
- Coś się stało?
- Chodzi o Dei'a...
- Znowu kłopoty w ojcem ma?
- Nie.. Bo chodzi o to.. Yuna ja go kocham i nie zbyt mi to odpowiada, że się spotykacie..
Moja mina zrzedła.. W sumie ona miała do niego większe prawa.. Znaczy nie, żebym traktowała Go jak rzecz, broń Boże! Tylko zna go dłużej i lepiej by do niego pasowali.. Ciszę przerwał głos mojej mamy.
- Yuna idziemy.. A to kto?
Spojrzała na Sakurę, która od razu wystawiła rękę w stronę mojej mamy i z uśmiechem dodała.
- Jestem Sakura, koleżanka Yuny.
Mama niepewnie uścisnęła jej dłoń z tą swoją wyższością i odpowiedziała.
- Federica Dante, Mama Yuny. Miło mi Cię poznać dziecko.. Chodź Yuna.
- Cześć Sakura..
Powiedziałam odwracając się w przeciwnym kierunku i zaczęłam podążać obok mamy.
- Kto to był? Jakaś taka nieschludna...
- Mamo! Czy Ty chociaż raz możesz zachowywać się jak człowiek? W końcu znalazłam koleżankę, a Ty znowu swoje! Jesteś dwulicowa!
Wyszłam z sklepu z wściekłością wymalowaną na twarzy. Przez cały czas zaciskałam pięści ze spuszczoną głową. W drzwiach głównych ktoś do mnie dobił tym samym powodując moje lądowanie na podłożu. Zaczęłam rozmasowywać bolące miejsce.
- Patrz jak chodzisz!
Spojrzałam na mojego "Tarana". Był to ten nauczyciel z plastyki.. Wystawił w moją stronę prawą dłoń tym samym pomagając mi wstać.
- Przepraszam, nie chciałem.. Zagadałem się przez telefon..
- Następnym razem patrz przed siebie.
Powiedziałam zaciskając zęby.
- Yuna tak?
- Tsaa...
- Ino dużo mi o Tobie opowiadała. Jestem Gabriel.
Uśmiechnął się naturalnie spoglądając na mnie. Był wysoki, przystojny, modnie ubrany. Nie wyglądał jak wszyscy tutaj. Chłopcy stąd chodzili w dresach i napinali się przy najbliższej okazji.. A on? Był taki inny, taki intrygujący..
- Tak? To może niech twoja dziewczyna się ode mnie odwali...
Wyminęłam go nie słuchając jego słów. Coś tam tłumaczył, ale co będę go słuchała.. Niech będzie sobie z tą pustą dziewczyną. Szczerze mówiąc marnuje się z nią.. Ale to jego sprawa, po co ja sobie nim zaprzątam głowę?! Wsiadłam do auta z przodu czekając aż moja szanowna mamusia przyjdzie z zakupów. Po kilku minutach w końcu szanowna królowa pojawiła się w aucie odpalając je. Jechałyśmy bez słowa. Nie miałam zamiaru z nią się kłócić na temat jaki to ja mam kolegów! Gdy podjechałyśmy pod dom od razu wysiadłam z auta. Weszłam do domu gdzie siedzieli rodzice Hidana, Hidan i mój tatuś. Suuuuper -.-. Podążałam do schodów z chęcią ucieknięcia od tej szopki, ale głos mojego ojca oczywiście musiał wziąć górę.
- Yuna chodź tu do nas. Mam dla Ciebie niespodziankę.
Wymusiłam uśmiech na mojej twarzy i skierowałam się do salonu.
- Tak tato?
- Znalazłem Ci nowego przyjaciela. Na pewno ma więcej klasy i elegancji od tego blond transwestyty.
Jego śmiech wywoływał u mnie tik nerwowy w oku, ale oczywiście nie mogłam tego ukazać więc poszerzyłam swój uśmiech ukazując szereg białych zębów.
- To super tatusiu! A kto to taki?
- Mam dla Ciebie psa. Rasowy.
Dodał z akcentem po chwili, a rodzice Hidana zaśmiali się. Jebane snoby... Niech udławią się tym whisky. Po chwili poczułam jak coś przybiega do mnie. Był to biały, średniej wielkości pies. Był cudowny. Kucnęłam obok niego i zaczęłam głaskać.
- Hidan pomagał mi wybierać.
Znowu głos ojca.. Odwróciłam sie w stronę Hidana z mordem w oczach akcentując to szyderczym uśmieszkiem.
- Dziękuję Hidan..
Odwróciłam wzrok na psa i skierowałam sie do góry, a mój nowy przyjaciel za mną. Usiadł na dywanie, a spojrzałam na niego. Czegoś mu brakowało.. Spojrzałam na swoją ulubioną bluzkę z logo Supermana i uśmiechnęłam się sama do siebie. Z szafy wyciągnęłam jakąś czerwoną sukienkę oraz nożyczki z szafki. Odcięłam spory kawałek i założyłam na grzbiet psa przypinając go do smyczy.
- Teraz jesteś Hero (hiroł/ ang. bohater).
Pies tylko pomachał ogonem i wskoczył na mnie śniąc mnie całą. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko wstałam z dywanu i otworzyłam je. W drzwiach stał Hidan.
- Mogę ?
- Skoro musisz..
Przepuściłam go przez drzwi, którę Hidan.
- Słuchaj Yuna..
- Czego?
- Chciałbym Cię przeprosić..
- I co myślisz, że mnie psem przekupisz?
Prychnęłam pod nosem głaszcząc mojego pupila.

"Hidan"

Zapadła cisza... Spoglądałem na nią. Nie wiedziałem, że tak bardzo lubi psy. Jakbym wiedział to bym go podarował już wcześniej. Tyle radości jej to sprawia. Na mojej twarzy pojawił się delikatny zarys uśmiechu.
- Yuna to nie chodzi o to...
- To o co podrywaczu każdej panienki?
- Yuna przestań.. Nie wiem dlaczego, ale tylko przy Tobie mogę być sobą.. Nie tą samą osobą co przy kolegach..
- Tylko potrafiłbyś udawać. Mnie i tak nie będziesz miał.
- Wiem Yuna, wiem daj już spokój... Chcę być tylko twoim.. No wiesz.. Twoim przyjacielem.
I znowu cisza.. Spojrzała na mnie z rozszerzonymi oczami po czym wybuchła śmiechem. No cóż mogłem się tego spodziewać. Żeby ukryć rozczarowanie również zacząłem się śmiać.
- O tak Hidan, to Ci sie udało.
- Taak.. Bo przecież gdzie to taki fajny chłopak jak ja z kimś takim jak Ty.. Pff absurd!
Sztuczny uśmiech wypełz na moją twarz. Spojrzałem na nią kątem oka. Ciągle zajmowała się tym psem. Co ona widzi w śnijącym się białym kłębkiem futra. Po chwili ciszę, która panowała od kilku dziesięciu sekund rozwiał dzwonek jej telefonu. Chwyciła za komórkę po czym spojrzała na mnie i powiedziała cicho.
- Przepraszam.
Podeszła do okna i odebrała telefon. Nie chciałem jej przeszkadzać więc wstałem z miejsca i wyszedłem z pokoju. Gdy zszedłem na dół usłyszałem glos pana Dante, który popijał whisky.
- Chodź Hidan, porozmawiamy..
Spojrzałem na niego po czym usiadłem na przeciw niego. Bacznie obserwowałem każdy jego ruch. Przechylił szklankę wypijając jej zawartość i odłożył ją na stolik. Oparł się na fotelu i spojrzał na mnie po czym powiedział.
- Jak pewnie wiesz Yuna to mój największy skarb..
- Tak wiem.
- Tak więc w tym twój interes żebyś ją pilnował przed tym pedałkiem w blond włosach.
- Ale właściwie czemu pan jest tak negatywnie nastawiony do Deidary?
- Słuchaj Hidan.. Nie rób ze mnie debila. Co on jej może zapewnić, co? Nic! Zauroczy ją, rozkocha w sobie, a potem wykorzysta i zostawi samą z dzieckiem. Już ja dobrze takich znam. Więc ufam Ci i dopilnuj żeby nawet w szkole się nie spotykali.
Nachylił się nad stolikiem patrząc na mnie z bardzo poważnym wyrazem twarzy.
- Zrozumiałeś?
Pokiwałem niepewnie głową na znak, że zrozumiałem, a on się zaśmiał wstając do barku. W pewnej chwili usłyszałem kroki po schodach. Była to Yuna. Odwróciłem się w jej stronę i zaniemówiłem. Wyglądała pięknie. Miała na sobie niebieską spódniczkę, czarną bokserkę i tego samego koloru szpilki. Z podziwiania tej małej wrednej, ale uroczej osoby wyrwał mnie stanowczy i oziębły głos pana Dante.
- Gdzie idziesz i z kim?
Stał z taką dumą i wyższością z szlanką whisky opierając się o barek.
- Z Sakurą na spacer..
- Niech Ci będzie.. Nas z mamą nie będzie wieczorem więc weź sobie klucze i pieniądze. Mój portfel jest w kuchni. A i jeszcze jedno.
- Tak?
- Nie zapomnij się.
- Dobra, cześć.
Zastała cisza, a jej spokój co kilka sekund niszczył odgłos stukania szpilek po panelach, a po chwili trzask drzwiami. Wstałem z sofy i również skierowałem się do drzwi. Towarzyszył mi głos ojca Yuny.
- Pamiętaj o tym co Ci powiedziałem.
Chwyciłem za klamkę i odpowiedziałem.
- Dobrze, do widzenia panu.
Wyszedłem z ich domu i od razu skierowałem się do parku. O tej godzinie wszyscy się tam zbieraliśmy więc co będę z tego rezygnował. Nie myliłem się i tym razem. Wszyscy już tam byli i odziwo.. była tam też Yuna i Sakura. Tak i ten wzrok Peina wlepiony w Sakurę oraz taki sam wzrok Konan na tego pomarańczowo-włosego durnia. Podszedłem bliżej i się przywitałem.
- Siema wszystkim.
- Siema Hidan! Masz fajki?
Głos Itachiego rozbrzmiał, a ja wyciągnąłem paczkę z kieszeni i rzuciłem w jego stronę. Wszyscy wzięli po jednej nawet Sakura. Tylko Yuna czuła się nieswojo. Zrzuciłem z ławki Tobiego, który siedział obok niej i usiadłem na jego miejscu. Spojrzałem na nią po czym powiedziałem cichym głosem.
- Coś się stało?
- Nie to nic..
Moje usta uformowały się w prostą linię po czym wziąłem fajke i odpaliłem, zaciągając się dymem.
- Ej Yuna, chcesz?
Sakura wyciągnęła w jej stronę rękę z odpalonym papierosem.