poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 5. - Sasori Akasuna.

Notka w pełni poświęcona Marcie, gdyż Sasori jest jej ;3

Weekend szybko minął. Za szybko.. Przeważnie traciłem czas w weekendy na pracy. Grałem w pobliskich barach i tak sobie dorabiałem. Tak też było w ten week. Ominęła mnie impreza u Hidana. A co tam.. Znów mury tej szkoły. Nie mogę się doczekać wyjścia z tej szkoły i znaleźć sobie pracę jako artysta. Tak to jest moje marzenie. Być wielki, sławnym marionetkarzem.. Zobaczymy czy marzenia się spełniają.. Ważne, że dziś plastyka.. Oderwanie się do codzienności w szkicowaniu, malowaniu po prostu tworzeniu sztuki. Wszedłem do szkoły, a moim oczom ukazała się różowa czupryna. Tak to była roztargniona Sakura. Biegła właśnie korytarzem do sali. Widocznie nie tylko ja lubię się spóźniać na lekcję. Uśmiechnąłem się pod nosem i wszedłem do klasy po lewej. Spojrzałem najpierw na kolesia przed biurkiem a potem na klasę i znowu na tego kolesia. O ile pamiętam to nie jest nauczyciel od plastyki. Przecież on mógł mieć góra 25 lat. Usiadłem na tyle jak zawsze obok naburmuszonego blondyna. Zawsze chodził obrażony ale dzisiaj wygląda jakby miał się zaraz rzucić na tego za burkiem.
- Dobrze, a więc jestem Gabriel Yamanaka i od dziś jestem waszym nauczycielem plastyki.
Z patrzenia na blondyna wyrwał mnie głos jak teraz wiadomo "nauczyciela". Wszyscy patrzyli na niego z grobowymi minami żeby za chwilę parsknąć śmiechem. Ten cały Gabriel nic sobie z tego nie robił.. Spojrzał na każdego ucznia naszej klasy jak na debili.
- I co już? Pośmialiście się? To super. Każdy podchodzi do stelaża i zaczynamy szkicować tą oto ładną dziewczynę.
Do klasy weszła Yuna po czym zdziwiona powiedziała patrząc na wszystkich.
- Tsunade mnie tutaj wysłała. Więc.. W czym mogę pomóc?
- Będziesz dziś pozować dla tej bandy nierozgarniętych ludzi.
- Ej! Wypraszam sobie! Czemu pan cudowny może tak o nas twierdzić?
Powiedział zdegustowany Hidan. Boże jaki on jest przygłupi...
- Śmiejecie się jak debile z niczego.
- Z ciebie się śmieją fiucie.
Powiedział Deidara przez zęby i zaciskał co chwilę dłonie w pięści. Gabriel tylko westchnął ze znużenia i odpowiedział patrząc w dziennik.
- Dobrze panie Douhito, widzę, że masz wyrafinowane słownictwo ale daleko nim nie zajdziesz. Ciekawe w sztuce jesteś tak samo mocno jak w buzi.
Wszyscy odwrócili wzrok w stronę blondyna.
- Tak? To wyzywam cię na pojedynek! Kto lepiej narysuje Yunę.
- Niech będzie.
Zapowiada się ciekawie. Deidara i Gabriel stanęli przez stelażami, a Yuna usiadła na przeciw nich. Wszyscy z zaciekawieniem patrzyli na rysujących artystów. Byłem tak zafascynowany tym wszystkim, że nie zorientowałem kiedy minęła lekcja. Gdy zadzwonił dzwonek odłożyli przybory i wzięli do ręki karki, na których powstały prawdziwe arcydzieła. Stanęli po bokach Yuny i spojrzeli na klasę z przejęciem. Cała klasa z uznaniem decydowała, kto lepiej narysował. Zdania były podzielone. Ostatni głos został mi. Każdy patrzył na mnie z niecierpliwością. Podszedłem bliżej dumając nad rysunkami. Po chwili zastanowienia powiedziałem.
- Według mnie lepiej narysował Gabriel..
Deidara otworzył szeroko usta po czym spuścił głowę w dół i zaczął iść do ławki.
- A jak dla mnie to Dei wygrał.
Powiedziała Yuna, a blondyn odwrócił się w jej stronę w płomyczkiem nadziei i szczęścia w oczach. Odłożył kartkę na ławkę i podszedł do blondynki przytulając ją do siebie i uniósł nad podłoże. Tak zdecydowanie wolałem go takiego niż jak przychodzi smętny z powodów rodzinnych. Ta dziewczyna była dla niego idealna. Wziąłem swoją torbę i przepasałem sobie przez ramię po czym wziąłem torbę Dei'a i podszedłem do niego klepiąc go w ramię.
- Zostaw już tą Dantę, bo dziewczyna się dusi.
Zaśmiałem się po czym dołączyli do mnie Dei i Yuna, którą postawił na nogach. Wziął ode mnie torbę po czym podszedł do nas Gabriel i wystawił rękę w stronę Deidary.
- Dobra robota Douhito. Jestem pod wrażeniem.
Dei niepewnie stał i patrzył to na jego dłoń to na jego twarz. Spojrzałem tylko wyczekująco na niego, a ten w końcu uścisnął dłoń nauczyciela i uśmiechnął delikatnie.
- Dzięki.
Całą trójką wyszliśmy z pomieszczenia po czym Dei chwycił nadgarstek dziewczyny i zaczął mówić.
- Yuna przepraszam za wczoraj, zachowałem się jak palant ale...
- Nie mów już nic, wybaczam blondasku.
Pstryknęła go w nos po czym się zaśmiała. Kolejny dzwonek. Yuna pomachała tylko ręką w naszą stronę i odeszła. Spojrzałem na przyjaciela, który był w siódmym niebie.
- Stary jaka ona jest wspaniała!
- Wyobrażam sobie. Właśnie jak tam u ciebie? Pogodziłeś się z ojcem?
- No jakoś tam się pogodziłem ale ciągle robi swoje.. Niby szuka roboty ale jednak woli się nachlać i zaczynać wytykać wszystko mojej matce.
- Słuchaj ojciec mi mówił, że teraz przyjmują do pracy tam u niego więc mogę pogadać z nim czy przyjmą twojego starszego.
- Na serio? Stary ratujesz mi życie!
Po jego słowach poczułem jak mnie przytula, a zaraz po tym głos Shiro.
- No proszę, a nie mówiłem, że jesteście gejami?
Jego śmiech aż mnie przerażał. Zastanawiałem się czy czasem nas nie śledzi. Zawsze pojawia się wtedy, gdy Dei ma słabości. Wyminąłem go i poszedłem na dziedziniec. Szczerze? Nigdy nie zrozumiem dziewczyn.. Idą obok ciebie, patrzą się i zaczynają się śmiać albo szeptać między sobą. No idiotyczne! Ale niektóre są niczego sobie. Yuna jest fajna ale kręci z nią Dei więc nie będę się kumplowi wpierdalał w to tak? No.. Saukra też taka nawet, nawet. O! Albo Hinata. Ładna, zgrabna ale taka nieśmiała. Aż za bardzo.. Ta szkoła jest do dupy. Najchętniej wyrwałbym naszą Kurenai. Fajna, ładna, zgrabna no i dojrzała. Tak to by była kobieta idealna!
- Stary ty to masz powodzenie..
Gdy usłyszałem głos Deidary aż się wzdrygnąłem. Nawet nie wiedziałem kiedy tu usiadł..
- O co ci chodzi?
Spojrzałem na niego unosząc lewą brew ku górze.
- No każda laska z pierwszej na twój widok dostaje szału. Żadna od ciebie wzroku nie odwraca!
- Co ty pierdolisz.. Yuna ci w głowie namieszała.
- O weź ty się od niej, co? Jest fajna, ładna, ma ten przepiękny...
- Zamknij się zakochańcu.. Od twojego gadania aż się rzygać chce.
- Sam kazałeś mi zrobić pierwszy krok!
- Ale nie do niej debilu..
Przybiłem sobie piątkę w twarz. Ta jego bujna grzywa nie dopuszcza do mózgu żadnej myśli.. A nawet gorzej.. Nie wiadomo czy on w ogóle ma mózg!
- To do kogo?
Spojrzał na mnie tym swoim ciekawskim i nierozgarniętym wzrokiem. Boże z kim ja się zadaję...
- DO SAKURY!
- Co ja?
Głos różowowłosej aż wywołał ciarki na moich plecach. Przełknąłem głośno ślinę po czym odwróciłem się do niej z głupkowatym uśmiechem na twarzy.
- Cześć Sakura! Właśnie rozmawialiśmy, że Dei powinien chodzić do ciebie na lekcje gry na.. fortepianie...
- Ale ja nie gram na fortepianie..
Zrobiła zdziwioną minę, a ja w myślach szukałem dobrej wymówki. Chwyciłem jej dłoń po czym spojrzałem na jej palce.
- A powinnaś! Masz bardzo świetne palce do gry na fortepianie! A teraz idź bo się spóźnisz..
- Okej...
Odeszła z wymalowanym zdziwieniem na twarzy patrząc na swoje palce. Kolejna piątka w twarz.. Jaki ja jestem nierozgarnięty...
- Stary ale żeś dojebał...
- Zamknij się i chodź..
Warknąłem, chwytając go za kaptur i zacząłem ciągnąć za sobą w stronę budynku. Przy schodach puściłem tą pokrakę, a ten z ledwością chwycił równowagę. Gdy się ogarnął zaczął iść obok mnie.
- O co ci chodziło z Sakurą..?
- Nie widzisz tego jakie maślane oczy na twój widok robi? Ona jest w tobie zakochana!
- Nie drzyj się idioto! Ktoś usłyszy..
- To zrób coś z tym!
- Ale Yuna...
- Zapomnij o Yunie. Ta dziewczyna nie jest dla ciebie... Zostawmy świat bogatych dla niej.. Twój ojciec jest strasznie cięty na jej rodzinę..
- A chuj mnie obchodzi mój ojciec, nara!
I odszedł. No tak zawsze to robił gdy coś nie szło po jego myśli.. Strasznie był obrażalski.. Wszystko zawsze musi być tak jak on chce. Powinien zrozumieć, że nie jest już dzieckiem więc niech weźmie się w garść. Przecież Dante może mieć każdego. Znaczy nie.. Mnie na przykład nie. Nie to, że jestem gejem. Po prostu jest fajna ale jako kumpela. Nie wiem czy chciałbym być z nią na dłuższą metę. Chociaż nie mogę osądzać skoro jej nie znam. Tak zdecydowanie za dużo myślę. To dlatego każdy myśli, że jestem nieobecny. Chyba najwyższy czas znaleźć sobie dziewczynę? Niee to nie dla mnie. No chyba, że dziewczyna, która ciągle mi się śni. Tak chodzi mi o Martę.. Nie no wróćmy do rzeczywistości.. Trzeba jakąś poszukać. Nawet Dei już ruchał. Tak ruchał, a nie został wyruchany. Dwa inne pojęcia! Chociaż Hidan kiedyś go pomylił z dziewczyną. Tak pamiętam to było jakieś dwa lata temu. Początek liceum.Wtedy pierwszy raz go poznałem. Piękne czasy.
Retrospekcja
Wszyscy uczniowie zebrali się na auli jak to zawsze w rozpoczęcie szkoły. Z przodu dostrzegłem blondynkę. No szczupła, długie ładne włosy. To czemu nie. Szturchnąłem Hidana, żeby spojrzał, a on od razu po przemówieniu dyrektorki podszedł do naszej blondyny. Jak to on zawsze musiał coś odjebać więc podszedł do tyłu i przymknął jej oczy dłońmi szepcząc do ucha.

- Cześć ślicznotko. 
Nie czekaliśmy długo na następną część przedstawienia, gdyż nasza rzekoma blondynka jak oparzony odskoczył od Hidana i spojrzał na niego prawie ze łzami w oczach. My staliśmy jakbyśmy ducha zobaczyli. W tej chwili podeszła do nas już znana nam Kurenai i patrzyła raz na nas, a raz na Dei'a. Dei spojrzał na nią i powiedział wskazując palcem na Hidana.
- Prze pani to jest jakiś gej, pedofil i wszystko w jednym!
Tak to było ciekawe.. Na samą myśl na twarzy pojawił mi się uśmiech. Nim zdążyłem się zorientować wylądowałem plackiem na ścianie. I proszę bardzo jeszcze dzwonek. Odwróciłem się plecami o ścianę i zsunąłem się po niej siadając na dupie i wyprostowałem nogi, kładąc na nich torbę. Przymknąłem oczy i wsłuchałem się w piosenkę, która właśnie zaczynała swoje brzmienie w słuchawkach. Po chwili poczułem obok czyjąś obecność. Otworzyłem oczy, a moim oczom ukazała się różowowłosa dziewczyna. Wyciągnąłem słuchawki z uszu i spojrzałem na nią.
- Zaraz idę nie martw się...
- Ale co się stało?
- Głupio sie pytasz! Wiesz dobrze jak jest...
- Ty i Dei...?
- Nie wiem co mam robić.. Doradź mi..
Spojrzałem na nią jak na kretynkę. Ja mam jej doradzać? Ja, który nigdy nie miałem dziewczyny? Nigdy nie byłem zakochany? Jakiś kiepski żart...
- Ale ja nie mam doświadczenia w związkach.
- Nie żartuj Akasuna!
Zaśmiała się cicho po czym delikatnie uderzyła mnie z pięści w ramię. Zrobiłem poważną minę nadal na nią patrząc, a ona widząc, że nie żartuję od razu spoważniała..
- Pogadaj z nim to tyle..
Uśmiechnąłem się do niej po czym wstałem z podłogi. Skierowałem się ku głównemu wyjściu z budynku. Oj no byłem na pierwszej lekcji, przez dwie kolejne myślałem idąc korytarzem to należy mi się odpoczynek..

________________________
NIE MAM WENY! Jest to notka napisana w przeciągu trzech dni... Nie jest długa ale obiecuję, że następna będzie sporych rozmiarów :D! A teraz zdjecie Sasoriego i Dei'a *.*