~.~.~.~.~
Dziewczyna obudziła się z pierwszym promieniem słonecznym jaki bezkarnie wpełzł na jej twarz. Delikatnie przetarła napuchnięte od płaczu oczy i usiadła przyzwyczajając wzrok do jasności. Po chwili sięgnęła ręką po szklankę wody, która leżała na szafce nocnej i wzięła kilka łyków i odstawiła szklankę na swoje miejsce. Rozglądnęła się po sypialni i pierwsze co zobaczyła, to swojego psa.
- Hero, chodź tutaj.
Przywołała pupila, który bez zastanowienia wskoczył na jej łóżku i zaczął lizać ją po policzku. Sielankowe chwile zagłuszył odgłos pukania do drzwi.
- Prosze.
Zawołała cichym głosem, czekając na osobę zza drzwi. Do pokoju wszedł jej jedyny przyjaciel w Konoha, a mianowicie Hidan.
- Mogę?
Stanął przy otwartych drzwiach czekając na odpowiedź Yuny. Dziewczyna wyszła z łóżka w swoim dresie i rzuciła się na szyję chłopakowi o białych włosach, który w lekkim szoku od razu przytulił niską blondynkę. Stali w objęciach przez kilka minut, aż blondynka puściła z objęć Hidana i powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Dziękuję, że przyszedłeś.
- Nie ma za co. Jak się czujesz?
Yuna podeszła do łóżka i usiadła po czym poklepała na miejsce obok siebie, na które usiadł Hidan.
- Już lepiej, ale nie chcę o tym rozmawiać.. Pójdziesz z nami na spacer?
Szybko zmieniła temat po czym spojrzała optymistycznie na przyjaciela. Hidan zmarszczył brwi po czym powiedział niepewnie.
- Z nami?
- No ja, ty i hero.
Widać było, że kamień spadł z serca Hidana gdy usłyszał, że jedynym ich towarzyszem będzie pies.
- Z miłą chęcią.
Wyszczerzył swoje białe zęby jak to miał już w nawyku. Yuna pokręciła głową z śmiechem po czym powiedziała kierując się w stronę drzwi.
- Posiedź tutaj, ja tylko idę się ogarnąć.
~.~.~.~.~
- Cześć kochanie!
- Cześć, cześć.
Nieobecnym wzrokiem spoglądał na różowo włosom dziewczynę, która wtulała się w niego. Myślami był gdzieś dalej. Żył przeszłością. Dniami, które spędził z Yuną. Musiał zapomnieć. W końcu czemu mam się wtrącać w jej związek z Hidanem? Wybrała go. Dobrze, że Sakura mi o wszystkim powiedziała. Pomyślał po czym spojrzał na Sakurę. Nie wiedział czemu ale miał wyrzuty sumienia. Wiedział jednak jedno, nie kochał jej. Był z nią tylko dlatego, że.. No właśnie dlaczego? Chciał zapomnieć o dziewczynie, która już od pierwszego wejrzenia utkwiła w jego głowie jak i w sercu.
- Dei co jest?
Spytała Sakura, która o dłuższej chwili przypatrywała się blondynowi. Ten z kolei szybko wrócił do rzeczywistości i spojrzał pytającym wzrokiem na dziewczynę.
- Co?
- Nic.. Idziemy na spacer?
- Tak, tak chodźmy.
Niepewnie chwycił ją za dłoń i splótł ich palce w jedność. Szli w ciszy. Deidara liczył kolejno płytki chodnikowe po których stąpał, a Sakura ciągle mu się przypatrywała smutnym spojrzeniem. Wiedziała, że coś go trapi. A raczej ktoś.. Chciała mu pomóc. Kochała go już od dłuższego czasu. W końcu nadarzyła się okazja z nim być więc nie mogła tego zmarnować. W oddali usłyszeli śmiechy dwóch osób. Nie sądzili, że o godzinie 9 będzie ktoś w parku. Podeszli bliżej ciekawi kto oprócz nich znajduje się w parku. Ku ich zdziwieniu na polanie biegał biały pies w pelerynie, a na trawie nieopodal siedział znany im siwowłosy chłopak z wyprostowanymi nogami, na których głowę miała położoną blondynka, która resztą ciała leżała na trawie. Śmiali się w najlepsze, a pies biegał po polanie. Blondynowi na ten widok ściskało w gardle, a Saukra z dumnym uśmieszkiem stanęła na przeciw chłopaka zarzucając ręce na jego szyi po czym pocałowała go namiętnie w usta kątem oka patrząc na dziewczynę na trawie, która patrzyła smutnym spojrzeniem w stronę pary. Nie mogła na to patrzeć. Szybko wstała i odwróciła się z spływającymi łzami na policzkach. Hidan widząc to również wstał i szybko przytulił ją do siebie. Yuna nie zatrzymując łez rozpłakała się w najlepsze w białą koszulkę Hidana. Sakura widząc to od razu uśmiechnęła się triumfalnym uśmiechem po czym chwyciła swojego chłopaka za rękę i ruszyli dalej. Deidara odwrócił się w stronę Yuny, która patrzyła na niego przez łzy, których już nie miała siły wycierać. Wspomnienia o niej wróciły, wiedziała, że myśli o nim się nie pozbędzie. Widziała jak odchodzi z inną. Patrzył w jej stronę z nienawiścią i żalem w oczach. Yuna wyrwała się z ramion Hidana i pobiegła przed siebie. Z daleko od wszystkiego i wszystkich. Pogoda nie dopisywała. Zaczynało się zbierać na deszcz, który w ułamku sekundy zaczął szybko spadać na ziemię. Yuna nie przejmowała się tym. Biegła cały czas przed siebie. Chciała być teraz daleko. Chciała wrócić do swojego starego domu, do przyjaciół. Tam nie miała problemów. Jej łzy spaniały się już z kroplami deszczu na jej bladej cerze. Nie przestawała płakać. W pewnej chwili potknęła się i przewróciła lądując na kolana. Usiadła na miejsce upadku i pokurczyła nogi chowając w nich twarz. Siedziała tak puki nie poczuła na ramieniu czyjąś dłoń. Podniosła głowę, a jej wzrok utkwił na młodym mężczyźnie, który kucał obok niej.
- Wstań, przeziębisz się.
Powiedział stanowczym ale z nutką troski głosem. Dziewczyna tylko pokręciła przecząco głową. Na jego reakcję nie musiała długo czekać. Szybko wziął ją na ręce i zaczął nieść w deszczu. Z początku Yuna wierciła się lecz później zdała sobie sprawę, że to na nic, aż w końcu z zimna wtuliła się w jego umięśnione ramiona jeżdżąc palcem po jego mokrej koszulce. Gabriel tylko się uśmiechnął po czym przytulił ją jeszcze bardziej do siebie, aby ogrzać jej zmarznięte ciało. Nie patrzyła gdzie ją prowadzi. Przy nim po prostu czuła się bezpieczna i ufała mu, ze nic jej nie zrobi. Po pół godziny zatrzymali się przed domem z cegły. Yuna pierwszy raz widziała ten om. Nigdy wcześniej nie była w tej okolicy. Gabriel otworzył drzwi po czym gdy wszedł do środka kopnął w nie nogą przy okazji zamykając. Posadził przemoczoną blondynkę na kanapie po czym opatulił ją kocem i poszedł do kuchni, z której wrócił z kubkiem gorącej herbaty i wręczył dziewczynie.
- Dziękuję.
Uśmiechnęła się delikatnie do Gabriela, który również odwzajemnił uśmiech. Długo rozmawiali, śmiali się. Zachowywali się jakby znali się od zawsze. Czy o takich osobach mówi się bratnia dusza? przez głowę Yuny plątały się różne myśli. Gy wybiła godzina 20 doszła do wniosku, że powinna już być dawno temu w domu. Rodzice pewnie odchodzili od zmysłów.
- Ja już muszę iść.
Wstała kierując się o drzwi wyjściowych po czym odwróciła się za siebie i zobaczyła jak Gabriel stoi z skrzyżowanymi rękami na piersi.
- Chyba coś mi się za to należy?
Powiedział z poważną miną po czym uśmiechnął się złowieszczo. Yuna podeszła do niego i położył ręce na jego policzkach z uśmiechem po czym powiedziała.
- Innym razem.
Zaśmiała się po czym wyszła z jego domu i tyle ją widział. Pokiwał głową z uśmiechem na twarzy po czym powiedział sam do siebie.
- Gabriel idioto, to jest twoja uczennica.
~.~.~.~.~
Poniedziałek. Najgorszy dzień jaki każdy uczeń może sobie wyobrazić. Deidara niechętnie wstał z łóżka i od razu skierował się pod prysznic. Minął tydzień odkąd ostatni raz widział Yunę. Chyba odkąd każdy ją widział. Nikt nie wie co się z nią stało od incydentu z parkiem. Nie mógł sobie pozbierać w myślach co tak na prawdę się z nią stało. Ubrał się i zjadł po czym wyszedł z domu kierując się w stronę szkoły. Wyjątkowo dziś nie czekała na niego Sakura. Niekiedy miał jej po prostu dosyć. Wszędzie za nim chodziła i nie dawała mu spokoju. Gdy szedł tak pogrążony w myślach pomyślał, że wstąpi do domu Yuny sprawdzić co się z nią dzieje. Był gotowy na to, że jej rodzice od razu go wypierdolą z posesji, ale nie miał nic do stracenia. Gdy stanął przed jej domem serce zaczęło mu mocniej walić, a gardło zaciskało się z każdym krokiem zbliżającym go do drzwi. Gdy stał już przed drzwiami miał ochotę po prostu zwiać, lecz nabrał powietrza i zapukał. Po kilku chwilach przed jego oczami pojawiła się ona. Miała na sobie zaledwie dłuższą bluzkę zakrywającą jej uda i włosy upięte w kucyk.
- Co tu chcesz? Nie jesteś tutaj mile widziany.
- Tak wiem.
- A więc po co tutaj przyszedłeś?
Była oschła wobec niego co wiedział już od pierwszego, niewypowiedzianego słowa z jej ust.
- Chciałem sprawdzić czy wszystko u ciebie w porządku.
- Nie widać?
- Czemu nie było cię w szkole przez tydzień?
- Nie chciało mi się oglądać tej fałszywej różowej kurwy. Coś jeszcze? Śpieszę się.
- Nie poznaję cię. Hidan cię za bardzo zmienił.
Yuna uniosła jedną brew ku górze po czym podeszła do niego i stanęła na palcach po czym pogładziła prawy policzek blondyna przez co jeszcze bardziej zabiło mu serce po czym wykorzystała moment i cichym ale jakże namiętnym tonem szepnęła do jego ucha.
- Radzę ci się odpierdolić ode mnie.
Uśmiechnęła się tylko i skierowała się do drzwi. Gdy odwróciła się do niego tyłem jego wzrok poleciał w dół na jej kobiece kształty, na które nigdy wcześniej nie zwracał uwagi. Gdy usłyszał zamykanie się drzwi spojrzał jeszcze raz na nie i powiedział.
- Ona jeszcze będzie moja.