piątek, 1 marca 2013

Rozdział 3. - Deidara Douhito.

"Deidara"
Kolejna nudna lekcja polskiego z Kakashim. Włożyłem do uszu słuchawki, w których rozbrzmiewała piosenka Pezeta "Nieważne". Nie wiem dlaczego, ale kojarzyła mi się z Yuną. Jej śliczna twarz pojawiała mi się ciągle przed oczami. Może Sakura ma rację? Ale to przecież niemożliwe.. Na miłość trzeba czasu, a ja znam ją zaledwie kilka dni. Ale nie powiem, szybko mnie zauroczyła swoją małą osóbką. Poczułem szturchnięcie w rękę. Wyciągnąłem słuchawki z uszu i spojrzałem na mojego przyjaciela - Sasoriego.
- Stary co z tobą? Uśmiechasz się kurwa do stolika..
- Co?
- Człowieku co się z tobą dzieje od jakiegoś czasu?
- Ciągle mi po głowie chodzi Yuna..
- Ta nowa?
- Taa...
- Spoko jest.
Zmrużyłem oczy patrząc na niego.
- Ale na nią nie lecę spokojnie! Zaraz mnie wzrokiem zabijesz.
- Wybacz..
Spuściłem wzrok i włożyłem ponownie słuchawki do uszu. Po kilku minutach zabrzmiał dzwonek na przerwę. Spakowałem zeszyt do torby i wyszedłem na korytarz. Wzrokiem poszukiwałem niskiej blondynki. Tak tylko tej osoby potrzebowałem teraz. Nie wiem jakim cudem to zrobiła, ale nie mogę przestać o niej myśleć. Nawet stała się dla mnie ważniejsza od sztuki, co nie zdarzyło mi się od samego urodzenia. Zauważyłem ją. Siedziała na ławce czytając książkę. Jej blond długie kosmyki opadały co chwilę na jej porcelanową twarz. Usiadłem niepewnie obok niej, spoglądając jak zatapia swoje spojrzenie w książce. Po chwili zorientowała się, że obok niej siedzę i obdarzyła mnie delikatnością swojego uśmiechu. Od razu odwzajemniłem uśmiech, aż w końcu jej melodyjny głos rozbrzmiał.
- Cześć Dei.
- Cześć Yuna. Wiesz pomyślałem, że może...
- Siema moja blondyneczko!
Przerwał mi arogancki głos Hidana, który od razu usiadł obok niej, obejmując ją ramieniem. Ona spojrzała tylko z dezaprobatą i wstała z miejsca.
- Pogadamy później Dei..
I znikła w tłumie uczniów, którzy błąkali się bez celu po korytarzu. Wściekły wzrok przeniosłem na Hidana, który tylko prychnął pod nosem.
- Coś ty jej zrobił?
Spytałem uspakajając się już trochę i hamując swoje emocje.
- Ja? Nic.. Podrzuciłem tylko Ino do szkoły, tyle..
- Kretynie, wczoraj..
Powiedziałem załamując się jego brakiem mózgu pod tymi białymi włosami pełnymi żelu.
- Chciałem ją przelecieć, no.
Powiedział oburzając się i skrzyżował ręce na piersi opierając się o ścianę. Na jego słowa przywaliłem sobie delikatnie otwartą dłonią w czoło robiąc typowego Faceplam'a. Wstałem z niedowierzaniem z ławki bez słowa i skierowałem się w stronę sali z numerem 28, gdzie zaczynała się już lekcja matematyki. Wszedłem do sali i od razu usłyszałem głośny krzyk Kurenai.
- Douhito, spóźnienie! KOLEJNE!
Jak ja kocham jak ona akcentuje ostatnie słowa... Po prostu wielbię.. Wywróciłem teatralnie oczami, kierując się w stronę  ostatniej ławki pod oknem, gdzie już zasypiał Sasori. Usiadłem obok i zacząłem szkicować na końcu zeszytu. Sasori był moim najlepszym przyjacielem. Tylko on wiedział co na prawdę dzieje się u mnie w domu, co nie jest zbyt ciekawym tematem.. Po kilku minutach rozbrzmiało pukanie do drzwi. Podniosłem momentalnie wzrok na osoby wchodzące do sali. Była to Yuna i Ino? Tak to była Ino. Zaraz po tym jak weszły poleciał bezsensowny komentarz Hidana.
- No proszę, moje dwie ulubione blondyneczki.
- Zamknij ryj.
Powiedziała Yuna dość cicho, ale dało się to wyczytać z ruchu warg, a Ino jak zawsze uśmiechnięta i pełna życia pomachała w stronę siwowłosego. Rozmawiały chwilę z Kurenai, a ja patrzyłem na nią, jak z uśmiechem zaczepia kosmyk włosów o ucho. Dopiero szturchnięcie Sasoriego powróciło mnie do normalnego świata.
- Stary, jak ci się tak podoba to ją gdzieś zaproś czy coś, a nie gapisz się na nią jak pojebany.
- Próbowałem, ale Hidan się wpierdolił jak zawsze..
Skrzywiłem się delikatnie po czym odprowadziłem blondynki wzrokiem gdy wychodziły z klasy.
- Saso, ja tak nie potrafię no..
Jęknąłem cicho po czym położyłem się na ławce.
- Oj blondasie, blondasie..
Zaśmiał się Sasori notując coś w zeszycie. Znowu dzwonek. Znowu przerwa. Tak teraz mi się uda! Wyszedłem pierwszy z sali i skierowałem się od razu w kierunku sali gdzie Yuna miała lekcje. Dostrzegłem ją w tłumie pierwszoklasistów i chwyciłem jej nadgarstek delikatnie. Odwróciła się lekko zdezorientowana po czym uśmiechnęła się i powiedziała.
- Stało się coś Dei?
- Nie.. To znaczy! Tak stało się..
- A więc...?
Przeciągnęła blondynka nadal trzymając uśmiech na swojej twarzy.
- No bo ten no.. - podrapałem się po mojej blond czuprynie po czym przełknąłem ślinę i zacząłem dalej mówić. - chciała byś gdzieś ze mną wyskoczyć?
Ukazałem szereg białych zębów w jej kierunku. Dziewczyna wyciągnęła kartkę i długopis po czym dała mi kartkę i zanim zdążyłem spojrzeć na nią zza kartki jej już nie było. Na kartce był jej numer i podpis "zadzwoń". Uśmiechnąłem się sam do siebie i od razu wpisałem numer do telefonu.
Ostatnie lekcje minęły dość szybko. Ostatni dzwonek wywołał na mojej twarzy uśmiech. Wyszedłem na dziedziniec, szukając wzrokiem ślicznej blondynki. Zauważyłem wszystkich z jej klasy, ale nie ją.. Podszedłem do Sakury. W końcu ją tylko znam z tej klasy, ponieważ wychowywaliśmy się razem.
- Sakura, gdzie jest Yuna?
- Tata ją odebrał, mówiła, że to straszny gbur..
- Nie wiem nie miałem okazji go poznać.
- Wracasz do domu?
- Jasne, chodź.
Wyszliśmy z terenu budynku, gdzie uczęszczaliśmy wbrew swojej woli. Wyciągnąłem telefon i nie wiedziałem co robić. Czy napisać teraz czy później..
- Sakura jak myślisz, mam do niej już napisać czy kiedy?
- Dei nie poznaję cię.. Zawsze byłeś obojętny na to czy jakaś dziewczyna leci na ciebie czy nie. A teraz się tak przejmujesz Yuną jak nie wiem co.
- Nie mogę o niej przestać myśleć,un.
- To na co czekasz idioto?! Dzwoń!
Sakura krzyknęła przez co prawie wypadł mi telefon z ręki. Zerknąłem na nią, a ona wyczekująco patrzyła. Wybrałem szybko numer i zadzwoniłem strasznie się denerwując. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał.. Już miałem się wyłączyć gdy usłyszałem jej delikatny głos.
- Tak słucham?
- Cze-cześć Yuna.. Tutaj Deidara. Dzwonię do ciebie, aby się zapytać czy masz dzisiaj czas..
- Jasne. Moi rodzice dziś z rodzicami Hidana jadą na golfa więc może spotkamy się w parku?
- Okej, a o której?
- Koło 17 będę już gotowa.
Spojrzałem na zegarek po czym powiedziałem uradowany.
- Dobrze, będę. Więc do zobaczenia.
- Pa.
Rozłączyła się po czym schowałem telefon do kieszeni spodni, a na twarzy pojawił się od razu szeroki uśmiech. Sakura tylko zaśmiała się z zadowoleniem, a ja od razu ją przytuliłem.
- Co ja bym bez ciebie zrobił!
- Dowiemy się za chwilę, bo mnie udusisz.
Puściłem ją z uścisku nadal się uśmiechając od ucha do ucha. Po kilku minutach drogi dotarliśmy do naszych bloków i wszedłem do mojej klatki. Smród nieziemski.. Nienawidziłem tego miejsca z całego serca. Wszedłem do domu. Z salonu już było czuć smród alkoholu. Pewnie znowu ojciec topi smutki, w wódce. Wszedłem do salonu siadając na fotelu. Nie myliłem się. Ojciec już ledwo siedział.
- Co ci się tak morda śmieje.
Powiedział tym swoim obrzydliwym, spitym tonem.
- Idę dzisiaj na spacer z dziewczyną ze szkoły.
Tata spojrzał na mnie ciekawskim spojrzeniem.
- Opowiadaj o niej, synu.
- Nazywa się Yuna Dante, ma..
- Jak się nazywa?!
- Yuna Da-ante..
Skończyłem niepewnie po czym przerwał mi ojciec.
- Nie będziesz się spotykał z córką tego skurwysyna! Na pewno jest tak samo chytra na pieniądze, jak on! Zabraniam ci się spotykać z nią!
- Ale tato...
Jęknąłem cicho po czym poczułem siarczyste uderzenie w policzek. Zacisnąłem zęby od razu kierując się w stronę drzwi wyjściowych. Ojciec poszedł za mną od razu mnie zatrzymując. Szarpaliśmy się przez kilka chwil po czym uderzył mnie z pięści w twarz przez co upadłem na podłogę. Zabrał mi telefon i podniósł mnie za koszulkę zaciągając do mojego pokoju, który zamknął na klucz. Usiadłem pod drzwiami po bezsensownych i błagalnych waleniach w drzwi. Powstrzymywałem łzy. Wiele razy płakałem przez niego, ale teraz nie moge. Nie mam nawet możliwości stąd wyjść, gdyż mieszkamy na 3 piętrze, więc wyjście przez okno odpada... Muszę jakoś to wyjaśnić Yunie.. Na pewno będzie zła na mnie i tym bardziej nie będę miał u niej szans. Jakie te życie jest pojebane... Już nie mogę się doczekać, aż skończę tą jebaną szkołę i zacznę pracować. W końcu wynajmę sobie mieszkanie i nikt nie będzie mi zabraniał spotykać się z dziewczyną, którą na prawdę lubię. Zza drzwi było słychać jak lecą kolejne wyzwiska w stronę mojej mamy. Nie mogłem nic na to poradzić.. Za każdym razem kończyło się interwencją policji i moim wylądowaniem w szpitalu.

"Narrator"
*Następnego dnia*
Yuna szła lekko zdenerwowana i zmartwiona. Lubiła Deidarę, a on tak po prostu ją wystawił.. Weszła do klasy zaraz po dzwonku i usiadła z Sakurą. Nie widziała nigdzie Dei'a. Wszyscy jego koledzy także go od rana nie widzieli. Strapiona położyła się na ławce. Różowowłosa spojrzała na koleżankę z ławki.
- Ej co jest?
- Dei mnie wystawił.. Myślałam, że mnie lubi ale najwidoczniej nic do niego to nie znaczyło.
- Musiało się coś stać.. On tak łatwo by nie odpuścił sobie spotkania z tobą. Jest tobą zauroczony bardziej niż swoją sztuką.
- Nie odbierał, nie odpisywał, nic...
- Pójdziemy do niego do domu po szkole, zobaczymy co się stało.
- No okej, dzięki.
Lekki uśmiech na samą myśl, że zobaczy blondyna rozjaśnił jej twarz. Nic innego nie robiła, prócz myślenia o tym co mu powie, lub on jej. Lekcje minęły dość leniwie jak nigdy. Ostatni dzwonek.. Dziewczyny od razu wyszły z sali i podążały w stronę bloku gdzie mieszkał Deidara. Gdy weszły na osiedle, blondwłosa dziewczyna czuła na sobie obrzydliwe spojrzenia marginesu społeczeństwa, jak to jej ojciec zawsze powtarzał. W końcu weszły do obskurnego bloku. Szły schodami do góry, aż Sakura zatrzymała się przy drzwiach po lewej stronie na trzecim piętrze. Zapukała dwa razy, a Yuna z nerwów przygryzała dolną wargę co miała w nawyku. Drzwi otworzył wysoki, lekko siwawy mężczyzna od którego było czuć alkohol.
- Czego?
Powiedział spoglądając na blondwłosą dziewczynę. Na pierwszy rzut oka nie zauważył Sakury, dopiero gdy ta odezwała się swoim delikatnym głosem spojrzał na nią.
- Dzień dobry panie Douhito! Jest Deidara?
- Tak Sakura jest, już go wołam.
Uśmiechnął się delikatnie do różowowłosej i poszedł w głąb mieszkania. Po chwili w drzwiach pojawił się Deidara w dresowych spodniach i białej koszulce.
- Cześć Saku... Yuna co ty tu robisz?!
Spojrzał wyszczerzonymi oczami do granic możliwości wychodząc na klatkę i zamknął drzwi mieszkania.
- Bo ja... Nie przyszedłeś wczoraj..
Powiedziała blondynka spuszczając głowę w dół. Deidara przełknął niepewnie ślinę po czym powiedział.
- Ja.. musiałem pilnować rodzeństwa..
Spuścił głowę w dół klnąc w duchu na swoje kłamstwa.
- Dei nie kłam...
Powiedziała znużona Sakura opierając się o ścianę plecami.
- Sakura zamknij się..
Powiedział cicho blondyn posyłając przyjaciółce wściekłe spojrzenie. Yuna spojrzała na niego po czym powiedziała.
- Czemu ma się zamknąć? Dei powiedz prawdę.. Co ty masz na policzku?!
Spojrzała gładząc dłonią zaczerwieniony prawy policzek blondyna.
- Co? A to to nic...
Odsunął się od niej po czym dodał.
- Przepraszam muszę już iść..
I zniknął w drzwiach. Yuna cały czas patrzyła na miejsce gdzie zniknął Deidara po czym z płaczem wybiegła z klatki na podwórko. Nie czekała na nalegającą Sakurę, która próbowała ją dogonić. Dobiegła do swojego domu otwierając drzwi po czym trzasnęła nimi kierując się do swojego pokoju. Położyła się na łóżku zamykając wcześniej pokój, puściła na full muzykę i zaczęła płakać.
*W tym samym czasie*
Deidara wszedł do środka od razu idąc do swojego pokoju, lecz głos jego ojca zatrzymał go w pół kroku. Swoje kroki skierował do salonu, gdzie siedziała jego mama wraz z ojcem.
- Co?
Powiedział spokojnym tonem przed obawą, że znów dostanie w pysk.
- Kto to był?
- Sakura..
- Nie pytam o Haruno! To była ta cała Dante?
- Tak..
- Masz o niej zapomnieć, bo..
- Bo co? Przyjebiesz mi w pysk? To już u ciebie rutyna..
Sarknął blondyn idąc do pokoju.
- Bo wyrzucę cię z domu!
- Co oni ci kurwa zrobili no?!
Wykrzyczał blondyn odwracając się na pięcie z zaciśniętymi pięściami patrząc wściekłym wzrokiem w stronę  ojca.
- Chcesz wiedzieć?!
- Tak kurwa chcę!
- To przez jej ojca tutaj wylądowaliśmy! Na bruku! Przez niego straciłem posadę! Był moim szefem.. Cały czas mną pomiatał.. Nie chcę, żeby tobą też tak pomiatała, zrozum martwię się o ciebie!
- Ona nie jest taka jak jej ojciec! Ona jest całkiem inna! Nawet jeśli mnie wyrzucisz z domu to sobie jej nie odpuszczę! Zrozum tato, to ta jedyna.. Co czułeś jak poznałeś moją mamę?
- Od pierwszego wejrzenia się zakochałem..
Westchnął cicho ale z uśmiechem ojciec Deidary.
- Ja właśnie czuję to samo, więc łaskawie daj mi spokój i daj mi się z nią spotykać!
- Nie i koniec. A teraz idź do swojego pokoju, nie mam ochoty cię widzieć!