niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 1. - Yuna Dante.

"Yuna"
Dzień przeprowadzki. Najgorsze co może spotkać nastolatkę. A więc może od początku. Nazywam się Yuna Dante, mam 17 lat i właśnie przeprowadzam się z Krainy Ognia do samej Konohy. Nie jestem zadowolona ze swojego nazwiska, gdyż każdy znając tylko moje nazwisko od razu mówi, że jestem rozpieszczona, bo moi rodzice są nadziani. Gówno prawda. To, że moi rodzice są bogaci to ich sprawa, to są ich pieniądze, a nie moje. Mniejsza o nich. Wracając do mnie. Właśnie zaczyna się drugi semestr, a ja przeprowadzam się z innego miasta tutaj. Pierwszy raz będę chodziła do publicznej szkoły. Trochę ten fakt mnie przeraża, bo słyszałam jacy ludzie tam chodzą, ale to przecież mogą być same plotki. Po kilku godzinach drogi zatrzymaliśmy się przy wielkim budynku mieszkalnym. Wyszłam z samochodu i spojrzałam uważnie na nasz nowy dom. Z zewnątrz był ogromny, cały pokryty czerwoną cegłą. Miał czarny dach, duże okna, kilka balkonów, dwa garaże. Wzruszyłam ramionami, gdyż w naszym byłym mieście takie domy sąsiadowały obok siebie w bogatych dzielnicach dlatego ten nie zrobił na mnie dużego wrażenia. Wyciągnęłam tylko karton z mangą, książkami i moim pamiętnikiem. Najbardziej przydatne mi rzeczy. Wchodząc na chodnik poczułam jak coś najechało mi po stopach, a na mnie coś wleciało. Wszystkie moje rzeczy z kartonu poszybowały najpierw w górę, a po chwili z efektownym hukiem spadły na ziemię. Spojrzałam z oburzeniem na to coś co na mnie wpadło niszcząc cały mój zabytkowy dobytek życia. Okazało się, że na mnie leży chłopak o długich blond włosach spiętych w niedbały kucyk.
- Możesz ze mnie zejść łaskawie?
Spojrzałam wyczekująco na blondyna, który spoglądał na mnie z lekko otwartymi ustami. Po chwili szybko pozbierał się ze mnie i wyciągnął dłoń w moją stronę pomagając mi wstać. Otrzepałam swoją białą bokserkę z ziemi i piasku patrząc na wielką plamę z zrezygnowaniem. Blondyn nadal patrzył na mnie bez słowa stojąc na przeciw mnie.
- Nawet nie przeprosisz?
- Un.. -podrapał się po głowie zdenerwowany- przepraszam. Czekaj pomogę ci pozbierać twoje rzeczy!
Podbiegł do mnie pomagając mi zbierać książki i czasopisma z trawnika. Gdy skończyliśmy zbierać wszystko wrzuciliśmy do kartonu.
- Dziękuję.
Obdarzyłam blondyna delikatnym uśmiechem na mojej porcelanowej twarzy, a on sam lekko się zarumienił. Wystawił w moją stronę ponownie prawą dłoń.
- Nazywam się Deidara Douhito. A ty?
- Ja nazywam się Yuna Dante, miło mi cię poznać Dei.
-Yuna! Ile razy mam ci powtarzać, byś nie rozmawiała z nieznajomymi!
Spod drzwi domu usłyszałam wściekły głos mojego ojca.
- Przepraszam muszę już iść.
Wzięłam w ręce karton z trawy i ruszyłam posłusznie w stronę mojego ojca. Blondyn szybko pozbierał deskę, na której jechał i odprowadził mnie wzrokiem do samych drzwi. Położyłam karton na podłodze przedsionka i zaczęłam oglądać dom. Mieliśmy już wszystko urządzone, więc nie było pustych czterech ścian. Ostatnie co mi zostało to dojść do mojego pokoju, który znajdował się na pierwszym piętrze. Urządzali go rodzice, jako prezent dla przeprowadzki. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się wielki biały pokój z różowymi dodatkami. Na ścianie po lewej strony od wejścia było wielkie lustro w kształcie koła, na środku pokoju leżał biały dywan, na ciemnych panelach. Naprzeciwko wejścia znajdowała się wielka, skórzana, biała kanapa z różowymi puchowymi poduszkami przy oparciach. Na przeciw kanapy wisiała plazma na pół ściany, a po prawej stronie biurko z krzesłem. Dalej były drzwi, które prowadziły do sypialni w kolorach czarno-różowych. Na środku stało wielkie łóżko, a po prawej stronie szafy z ubraniami i  lustro po środku nich. Po lewej stronie było zaś wyjście na balkon. Jakoś mnie nie cieszyło to, że pokój jest aż taki pełny przepychu, ale co ja mogę zrobić. Zeszłam na dół, gdzie czekała na mnie już kolacja. Zjadłam szybko i poszłam do pokoju się przebrać. Ubrałam na siebie czarne rurki, białe tenisówki i szmaragdowy t-shirt. Zbiegłam na dół zaplatając włosy w kucyk i krzyknęłam przy wyjściu.
- Wychodzę, jak coś mam telefon.
Wzięłam na szybko jeszcze skórzaną, czarną kurtkę i wyszłam na dwór, gdzie słońce powoli chowało się za horyzont. Tylko gdzie teraz? Skierowałam swe kroki w lewą stronę, gdzie znajdował się niedaleko park. Weszłam do parku, gdzie siedziała młodzież w kilkuosobowych grupkach. Dostrzegłam również blond czuprynę. Tak to był on. Uśmiechnęłam się sama do siebie i założyłam słuchawki, z których wydobywał się właśnie głos Ozzy'iego Osbourne w piosence Dreamer. Szłam przed siebie zatapiając się w balladzie, która dotrzymywała mi kroku. Gdy przeszłam obok grupki znajomych Dei'a poczułam wszystkie pary oczu skierowane na mnie. Przewróciłam teatralnie oczami, lecz gdy poczułam jak ktoś obejmuje mnie w pasie szybko odwróciłam się zdenerwowana w kierunku tej osoby. Był to wysoki, dobrze zbudowany i przystojny chłopak z włosami w kolorach szarości. Uniósł jeden kącik ust ku górze poruszając raz brwiami. Ściągnęłam słuchawki i powiedziałam lekko zdenerwowana.
- Czego?
- Może taka ładna dziewczyna zaszczyci nas swoją obecnością?
- W sumie czemu nie.
Wzruszyłam obojętnie ramionami i usiadłam na oparciu ławki. Spojrzałam na blondyna i powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Cześć Dei, nie poznajesz mnie?
- A Yuna cześć! Nie poznałem cię. Pode mną wyglądałaś inaczej.
Zaśmiał się, a po chwili wszyscy spojrzeli na mnie wyczekująco.
- A to tak wyrywasz dziewczyny tak? Jedziesz na desce, wywalasz się na prostej i lądujesz na niej? Musi być z ciebie pies na baby jak to mówią.
Dei delikatnie się zaczerwienił po czym wszyscy wybuchli śmiechem.
- A to ty coś innego kolegą opowiedziałeś tak?
- Dobra wystarczy, idę nara!
Powiedział naburmuszony blondyn i schował ręce do kieszeni odchodząc od znajomych. Wyciągnęłam telefon, aby sprawdzić która godzina. Dochodziła już 21, więc to najwyższy czas się zbierać. Zeszłam z ławki i powiedziałam poprawiając bluzkę.
- Dobra miło było tak z wami posiedzieć, ale na mnie już czas.
- A zdradzisz chociaż jak masz na imię?
Spytał wysoki czarnowłosy chłopak siedzący na końcu ławki.
- Jestem Yuna.
- Kwiatuszku a może mam cię odprowadzić? Nie jest tutaj bezpiecznie.
Odezwał się ponownie szarowłosy obejmując mnie w pasie.
- W sumie... czemu nie.
Wzruszyłam tylko ramionami i zaczęliśmy iść w kierunku mojego domu.
- Właśnie nie przedstawiłem się, jestem Hidan.
Poruszał szarmancko brwiami i uśmiechnął się pełnią swoich białych zębów. Nie powiem, był przystojny i to nawet bardzo, więc pewnie każda dziewczyna w szkole na niego leci. Trudno teraz mam go dla siebie. Uśmiechnęłam się złowieszczo po czym poprawiłam go na ciepły i czuły uśmiech spoglądając na niego.
- Miło mi cię poznać Hidan.
Puściłam zadziornie prawe oczko w jego stronę, a on zaśmiał się cicho obejmując mnie w pasie. Po kilku minutach rozmów doszliśmy do mojego domu. Jak widać na Hidanie nie zrobił ten dom wrażenia.
- Wiesz mam podobnie zrobiony dom.
Powiedział Hidan kiwając głową z uznaniem. Zatrzymaliśmy się przy drzwiach domu, z których wyszedł zdenerwowany ojciec.
- Gdzieś ty była?!
- Spokojnie proszę pana, Yuna była ze mną. Nazywam się Hidan Shiro. Mieszkam na przeciwko.
Wskazał palcem wielki dom na co mój tata od razu się ucieszył. Był strasznie chytry na pieniądze. Nie mogłam się zadawać z ludźmi, którzy mieli mniej pieniędzy od nas. A sami bogaci to po prostu snoby i chamy. Nie pasowałam do otoczenia bogaczy. Wolałabym wyjść porać w kosza i nie przejmować się tym jak wyglądam. Hidan rozgadał się z moim ojcem, a ja stałam jak debil obok nich. Spojrzałam wyczekująco na tatę, który uśmiechnął się i powiedział.
- Ja was zostawię.
- Do widzenia panie Dante.
Powiedział Hidan. Jak dla mnie to podlizywał się ojcu jak się tylko dało. Spojrzałam na niego i powiedziałam.
- Na mnie tez już czas. Muszę się przyszykować do jutrzejszego dnia w szkole.
- Gdzie będziesz chodziła?
- Do Konoha High School.
- To będziemy się częściej spotykać. Jutro cię odwiozę do szkoły tylko podaj mi swój numer.
Uśmiechnął się dość słodko podając mi swój telefon. Wpisałam szybko numer, a on zapisał i schował do kieszeni swoich czarnych spodni. Spojrzał na mnie, objął dwoma rękami mnie w pasie i przysunął do siebie. W jednej sekundzie przywarł do moich ust. Otworzyłam szeroko oczy patrząc na niego. Po chwili oderwał się od moich ust i powiedział odchodząc.
- Do jutra.
Machnął mi ręką i skierował się w stronę furki. Weszłam do domu i od razu usłyszałam głos ojca.
- Dobry wybór kochanie. Ten chłopak to prawdziwy skarb!
- Tato daj spokój...
- Lepszy od tej blondwłosej pokraki, która wpadła na ciebie dziś.
Wywróciłam teatralnie oczami i skierowałam się do mojego pokoju. Spakowałam książki i zeszyty do mojej torby i poszłam pod prysznic. Od razu poszłam spać.
Rano obudziły mnie pierwsze promienie słońca, które bezkarnie wtargnęły do mojego pokoju. Przeciągnęłam się leniwie i spojrzałam na zegarek, który wybijał 7 rano. Ubrałam się w czarną spódniczkę, biała koszulę na to marynarka i czarne baleriny. Zeszłam za śniadanie, które zrobiła moja mama. Przy każdym kęsie naleśników ziewałam ze zmęczenia. Bez słowa odłożyłam talerz i skierowałam się łazienki. Delikatnie się umalowałam i uczesałam swoje blond włosy w dwa warkocze. Po chwili dostałam sms'a myjąc zęby.
"Kochanie czekam na ciebie pod twoim domem."
To pewnie od Hidana.. Pomyślałam i wywróciłam oczami. Wzięłam torbę zarzucając na prawe ramię i wyszłam z domu zabierając klucze. Pod domem stał czerwony, sportowy wóz a w nim Hidan w czarnych okularach przeciwsłonecznych.
- Wsiadaj bejbs.
Spojrzałam w jego stronę i usiadłam obok niego z przodu. W głośnikach zabrzmiała nowa piosenka Tiesto z Allure "Pair of Dice". Hidan pogłośnił i ruszyliśmy w stronę szkoły. Cały czas patrzyłam na okolicę. Konoha była piękna. Tyle tutaj budynków, ludzi.. Lepsze to niż mieszkać w krainie snobów. Uśmiechnęłam się na samą myśl. Po chwili jazdy dotarliśmy na parking szkoły. Wszyscy jego koledzy już na niego czekali. Wysiadł po czym od razu podszedł do moich drzwi i otworzył je jak dżentelmen. Wysiadłam z auta i poprawiłam swój strój.
- Siema Hidan, no proszę wyrwałeś niezłą dziunię.
Powiedział chłopak w czarnej bluzie witając się z kumplem. Spojrzałam na niego po czym Hidan powiedział.
- Jak już niektórzy wiedzą to jest Yuna. Moja sąsiadka. A to jest Kakuzu, Itachi, Sasori, Pein, Zetsu, Kisame, Tobi i nasza kochana Konan.
Objął ramieniem dziewczynę z niebieskimi włosami, która aż warknęła na niego.
- Spierdalaj Hidan.
Spojrzałam na wszystkich i powiedziałam niepewnie.
- A gdzie jest Deidara?
- Spóźni się. Daleko ma do szkoły, a "dojeżdża" swoją deską.
Powiedział Sasori po czym spojrzał na mnie.
- Dobra ja muszę się zbierać, bo muszę jeszcze donieść papiery do sekretariatu i własnie zaczyna mi się matematyka. Więc narazie.
Pomachałam wszystkim i ruszyłam szybkim krokiem do szkoły.

"Narrator"
Dziewczyna podeszła pod salę z numerem "14" i zapukała niepewnie. Po chwili chwyciła za klamkę i weszła do środka.
- A panienka czego szuka?
Spytała kobieta o czarnych włosach w białej sukience. Nauczycielka nazywała się Kurenai Yūhi. Jest bardzo stanowcza i wymagająca. Dziewczyna przełknęła ślinę i podeszła do jej biurka wręczając kilka kartek. Kurenai przeglądnęła kartki po czym wstała i podeszła do dziewczyny obejmując ją ramieniem.
- To jest wasza nowa koleżanka. Będzie z wami w klasie. Przedstaw się dziecko.
Spojrzała na Yunę z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Nazywam się Yuna Dante.
Po klasie przeszły szepty, które dało się wychwycić.
- To jest ta nowa co się wprowadziła na dzielnicę bogactwa.
- Pewnie ma kupę kasy!
- Wcale taka ładna nie jest, jakbym miała tyle kasy co ona bym lepiej wyglądała.
Czarnowłosa dziewczyna zmieszana wywróciła teatralnie oczami i skierowała się do wolnej ławki siadając z przodu. Wyciągnęła długopis, zeszyt i książkę. Nauczycielka zaczęła notować na tablicy zadania, a na całą salę rozległ się dźwięk sms'a. Yuna wyciągnęła telefon i przeczytała sms'a od Hidana. Wkurzona pani Yūhi aż sczerwieniała na twarzy ze złości.
- Czyj to telefon?!
- Mój, przepraszam, ale mój tata napisał.
Yuna podniosła rękę ku górze chowając telefon do torby.
- Następnym razem go wycisz dziecinko.
Nauczycielka od razu złagodniała i uśmiechnęła się w stronę nowej uczennicy. Odwróciła się do tablicy i zaczęła dalej pisać. Po klasie rozbrzmiało tym razem głośne pukanie do drzwi. Do klasy wszedł nie kto inny jak Hidan. Od razu spostrzegł Yunę i poruszał szarmancko brwiami. Z tyłu klasy było słychać dziewczęcy pisk.
- Witam moją ulubioną nauczycielkę, ślicznie pani dziś wygląda.
Powiedział spoglądając w stronę nauczycielki, która aż się zarumieniła.
- Co się stało Hidan?
- Mogę prosić Yunę Dante? Szanowna magister Tsunade ją prosi.
- Oczywiście. Panienko Dante, idź z tym cudownym młodzieńcem.
Zachichotała Kurenai, a dziewczyna wstała z miejsca zabierając swoje rzeczy ze sobą. Wyszli razem z klasy po czym dziewczyna zmieszana powiedziała.
- To gdzie mam do niej iść?
- Nigdzie to tylko wymówka, żeby cię zobaczyć.
Odgarnął jedną ręką jej długie czarne włosy, a drugą objął w pasie przysuwając do siebie. Musnął jej malinowe usta, a ona tym razem oddała pocałunek.