"Narrator"
Yuna spojrzała na dziewczynę, która wystawiała rekę z papierosem w jej stronę. Lekkie przerażenie przeszło przez jej ciało jak nieprzyjemny dreszcz. Czuła spojrzenie wszystkich na sobie. Czuła sie obserwowana przez około 10 osób po czym w końcu się odezwała drżąc głosem.
- Nie dziekuję.
- Nasza księżniczka się boi?
Drwiący głos wydobył się z ust Itachiego, który patrzył rozbawionym głos na zmieszaną blondynkę. Szybko spojrzała na Hidana z miną aż błagalną o pomoc. Siwo włosy szybko odczytał to z jej twarzy i przemówił obronnym głosem.
- Dajcie jej spokój. Jak mówi, że nie chce to jej odpuście.
- I nawet ma swojego rycerza.
Tym razem głos zabrał Pein. Jak zwykle arogancki i bezszczelny z nutką rozbawienia w głosie. W Hidanie aż się zagotowało, a Yuna patrzyła na Deidarę, który siedział cicho jak mysz pod miotłą. Myślała, że chociaż on zrozumie ale najwyraźniej jemu sprawiało przyjemność palenie z Sakurą jednego papierosa. Spojrzała ponownie na Hidana, który z zdenerwowania zagryzał dolną wargę.
- Hidan możemy już iść?
- Tak idźcie, bo księżniczka spóźni się do wieży.
Tym razem wszyscy roześmiali się z tego co powiedzial Pein. Nawet sam Deidara, a to właśnie na nim polegała Yuna. Hidan wstał z ławki i chwycił blondynkę za nadgarstek po czym odeszli bez słowa od znajomych. Po kilku krokach zniknęli z pola widzenia, znikając w ciemności mroku.
- Co ich ugryzło?
Zapytał Sasori, który właśnie przyszedł, nadal patrząc za oddalającą się parą. Wszyscy odwrócili wzrok w jego stronę i przywitali ciepło przyjaciela.
- O stary jak ja cie dawno nie widziałem!
Powiedział Itachi podając rękę w geście przywitania Sasoriemu. Czerwonowłosy usiadł na miejscu Yuna i zaczęli wszyscy rozmawiać i śmiać się w najlepsze. Sasori nadal myślami był gdzieś indziej. Gdzieś gdzie mógł być z nią. Z piękną dziewczyną o lśniących, czerwonych włosach, długich nogach i bladej cerze. Tak chodzi o Martę. W jego głowie wyglądała jak dziewczyna z arystokrackiej rodziny. Przypominała mu księżniczkę. Podniósł głowę wyżej, a w oddali, gdzieś w cieniu ujrzał jej czerwone włosy. Oddalała się w cień nocy. Szybko zszedł z ławki i ruszył za nią. Podbiegł do dziewczyny, a gdy był już na tyle blisko, przystaną i położył z gracją dłoń na jej ramieniu.
- Marta, to Ty?
Dziewczyna zdekoncentrowana szybko odwróciła się w jego stronę i spojrzała na niego jak na conajmniej kretyna. To nie była ona.. Była nieco starsza, miała inny kolor oczu, a jej twarz nie była taka jak w jego myślach czy snach. Spócił rękę z jej ramienia i z zrezygnowaniem powiedział cichym głosem.
- Przepraszam, pomyliłem cię z kimś..
Dziewczyna przytaknęła i speszona odeszła szybkim krokiem. Sasori spóścił głowę w dół i odszedł w przeciwnym kierunku. Nie chciał wracać do przyjaciół. Nie miał ochoty im tłumaczyć, że pomylił dziewczyny. Nie chciał dzielić się z nikim Martą. Chciał ją mieć tylko dla siebie, chciał ją trzymać tylko w swojej głowie...
- Wiesz Hidan to miło z twojej strony, że poszedłeś ze mną. Dziękuję.
Yuna delikatnie się zarumieniła gdy poczuła, że Hidan ją obejmuje. Czuła się w jego ramionach dokładnie tak samo jak wtedy, pierwszego dnia. Czuła bicie jego serca, czuła ciepło jego ciała.
- Nie mógłbym zostawić cię samą.
Chwycił ją za ramiona i spojrzał jej głęboko w te piękne niebieskie oczy. Czuła w jednej chwili zdenerwowanie i przyspieszone bicie serca gdy Hidan zaczął przybliżać twarz do jej twarzy. Szybko odsunęła się i powiedziała drżącym głosem.
- Hidan ja nie mogę.. Możemy być jedynie przyjaciółmi, cześć.
Odwróciła się na pięcie i weszła do domu. Hidan jeszcze chwile stał pod domem. Dopiero gdy zobaczył, że w jej pokoju zapaliło się światło, odszedł z posesji państwa Dante i skierował się do własnego domu. Gdy wszedł do środka rzucił swoją skórzaną kurtkę na komodę i poszedł w głąb domu.
- Co tak wcześnie?
Osłyszał głos ojca, który czytał gazetę i bez jakiegokolwiek kontaku wzrokowego nie przenosił wzroku na syna.
- Od kiedy cię to interesuje?
Rzucił ojcu ciekawe spojrzenie zatrzymując się w pół kroku na schodach.
- Odkąd zacząłem prowadzić interesy z Hermanem.
- Z kim?
- Z Hermanem Dante. Nie wiesz nawet jak się nazywa twój przyszły teść?
- Daj spokój.. Z Yuną tylko się przyjaźnimy, nic więcej.
- Aż taka z ciebie oferma? Wstyd mi za ciebie. Tyle dziewczyn miałeś, a tej nie potrafisz wyrwać?
- Yuna jest inna! Ona jest taka.. delikatna, pełna gracji w każdym ruchu.. Z resztą co ci będę mówić.. Ty i tak nie zrozumiesz, bo matka jest z tobą tylko dla kasy.
- Przynajmniej jest, a ty nie masz nikogo.
Hidan już otwierał usta, ale zaraz je zamknął i poszedł do swojego pokoju szybko kładąc się na łóżku. Ciszę panującą w jego pokoju rozwiał dzwonek telefonu. Leniwie spojrzał na wyświetlacz i odebrał od niechcenia. Nawet nie zauważył dobrze z kim rozmawia.
- Czego?
- Hidan możemy porozmawiać? Błagam przyjdź tu..
W słuchawce rozpoznał głos Yuna. Ale tym razem płakała. Czemu płacze, pomyślał Hidan i od razu wybiegł z domu. Przeskoczył przez mały płot i podszedł pod drzwi wyjśiowe Yuny po czym powiedział do sluchawki.
- Już jestem. Co się stało?
Światło w jej pokoju zgasło, a po chwili w drzwiach zobaczył blondynkę całą zapłakaną, która od razu wtuliła się w jego wielkie i silne ramiona.
- Yuna co się stało?
Ale dziewczyna nie odpowiadała. Cały czas płakała. W końcu trochę się uspokoiła i odezwała cichym głosem.
- Dei..
- Co z nim? Wypadek miał?! Mów w końcu..
- On.. On jest z Sakura!
I znowu poleciał strumień łez z niebieskich oczu. Hidan z jednej strony odetchnął z ulgą, a z drugiej strony było mu przykro patrząc jak dziewczyna cierpi. Przytulił ją do siebie i stali tak w milczeniu puki Yuna sie nie uspokoiła.
- Idź do domu, bo się przeziębisz. Prześpij się, dobrze ci to zrobi, a jutro porozmawiamy na spokojnie. No już, idź.
Nie wiedział co w takiej chwili ma zrobić, bo jeszcze nigdy nie był w takiej sytuacji. Musnął delikatnie jej czoło i odprowadził ją wzrokiem po czym sam poszedł ponownie do siebie.
Yuna spojrzała na dziewczynę, która wystawiała rekę z papierosem w jej stronę. Lekkie przerażenie przeszło przez jej ciało jak nieprzyjemny dreszcz. Czuła spojrzenie wszystkich na sobie. Czuła sie obserwowana przez około 10 osób po czym w końcu się odezwała drżąc głosem.
- Nie dziekuję.
- Nasza księżniczka się boi?
Drwiący głos wydobył się z ust Itachiego, który patrzył rozbawionym głos na zmieszaną blondynkę. Szybko spojrzała na Hidana z miną aż błagalną o pomoc. Siwo włosy szybko odczytał to z jej twarzy i przemówił obronnym głosem.
- Dajcie jej spokój. Jak mówi, że nie chce to jej odpuście.
- I nawet ma swojego rycerza.
Tym razem głos zabrał Pein. Jak zwykle arogancki i bezszczelny z nutką rozbawienia w głosie. W Hidanie aż się zagotowało, a Yuna patrzyła na Deidarę, który siedział cicho jak mysz pod miotłą. Myślała, że chociaż on zrozumie ale najwyraźniej jemu sprawiało przyjemność palenie z Sakurą jednego papierosa. Spojrzała ponownie na Hidana, który z zdenerwowania zagryzał dolną wargę.
- Hidan możemy już iść?
- Tak idźcie, bo księżniczka spóźni się do wieży.
Tym razem wszyscy roześmiali się z tego co powiedzial Pein. Nawet sam Deidara, a to właśnie na nim polegała Yuna. Hidan wstał z ławki i chwycił blondynkę za nadgarstek po czym odeszli bez słowa od znajomych. Po kilku krokach zniknęli z pola widzenia, znikając w ciemności mroku.
- Co ich ugryzło?
Zapytał Sasori, który właśnie przyszedł, nadal patrząc za oddalającą się parą. Wszyscy odwrócili wzrok w jego stronę i przywitali ciepło przyjaciela.
- O stary jak ja cie dawno nie widziałem!
Powiedział Itachi podając rękę w geście przywitania Sasoriemu. Czerwonowłosy usiadł na miejscu Yuna i zaczęli wszyscy rozmawiać i śmiać się w najlepsze. Sasori nadal myślami był gdzieś indziej. Gdzieś gdzie mógł być z nią. Z piękną dziewczyną o lśniących, czerwonych włosach, długich nogach i bladej cerze. Tak chodzi o Martę. W jego głowie wyglądała jak dziewczyna z arystokrackiej rodziny. Przypominała mu księżniczkę. Podniósł głowę wyżej, a w oddali, gdzieś w cieniu ujrzał jej czerwone włosy. Oddalała się w cień nocy. Szybko zszedł z ławki i ruszył za nią. Podbiegł do dziewczyny, a gdy był już na tyle blisko, przystaną i położył z gracją dłoń na jej ramieniu.
- Marta, to Ty?
Dziewczyna zdekoncentrowana szybko odwróciła się w jego stronę i spojrzała na niego jak na conajmniej kretyna. To nie była ona.. Była nieco starsza, miała inny kolor oczu, a jej twarz nie była taka jak w jego myślach czy snach. Spócił rękę z jej ramienia i z zrezygnowaniem powiedział cichym głosem.
- Przepraszam, pomyliłem cię z kimś..
Dziewczyna przytaknęła i speszona odeszła szybkim krokiem. Sasori spóścił głowę w dół i odszedł w przeciwnym kierunku. Nie chciał wracać do przyjaciół. Nie miał ochoty im tłumaczyć, że pomylił dziewczyny. Nie chciał dzielić się z nikim Martą. Chciał ją mieć tylko dla siebie, chciał ją trzymać tylko w swojej głowie...
- Wiesz Hidan to miło z twojej strony, że poszedłeś ze mną. Dziękuję.
Yuna delikatnie się zarumieniła gdy poczuła, że Hidan ją obejmuje. Czuła się w jego ramionach dokładnie tak samo jak wtedy, pierwszego dnia. Czuła bicie jego serca, czuła ciepło jego ciała.
- Nie mógłbym zostawić cię samą.
Chwycił ją za ramiona i spojrzał jej głęboko w te piękne niebieskie oczy. Czuła w jednej chwili zdenerwowanie i przyspieszone bicie serca gdy Hidan zaczął przybliżać twarz do jej twarzy. Szybko odsunęła się i powiedziała drżącym głosem.
- Hidan ja nie mogę.. Możemy być jedynie przyjaciółmi, cześć.
Odwróciła się na pięcie i weszła do domu. Hidan jeszcze chwile stał pod domem. Dopiero gdy zobaczył, że w jej pokoju zapaliło się światło, odszedł z posesji państwa Dante i skierował się do własnego domu. Gdy wszedł do środka rzucił swoją skórzaną kurtkę na komodę i poszedł w głąb domu.
- Co tak wcześnie?
Osłyszał głos ojca, który czytał gazetę i bez jakiegokolwiek kontaku wzrokowego nie przenosił wzroku na syna.
- Od kiedy cię to interesuje?
Rzucił ojcu ciekawe spojrzenie zatrzymując się w pół kroku na schodach.
- Odkąd zacząłem prowadzić interesy z Hermanem.
- Z kim?
- Z Hermanem Dante. Nie wiesz nawet jak się nazywa twój przyszły teść?
- Daj spokój.. Z Yuną tylko się przyjaźnimy, nic więcej.
- Aż taka z ciebie oferma? Wstyd mi za ciebie. Tyle dziewczyn miałeś, a tej nie potrafisz wyrwać?
- Yuna jest inna! Ona jest taka.. delikatna, pełna gracji w każdym ruchu.. Z resztą co ci będę mówić.. Ty i tak nie zrozumiesz, bo matka jest z tobą tylko dla kasy.
- Przynajmniej jest, a ty nie masz nikogo.
Hidan już otwierał usta, ale zaraz je zamknął i poszedł do swojego pokoju szybko kładąc się na łóżku. Ciszę panującą w jego pokoju rozwiał dzwonek telefonu. Leniwie spojrzał na wyświetlacz i odebrał od niechcenia. Nawet nie zauważył dobrze z kim rozmawia.
- Czego?
- Hidan możemy porozmawiać? Błagam przyjdź tu..
W słuchawce rozpoznał głos Yuna. Ale tym razem płakała. Czemu płacze, pomyślał Hidan i od razu wybiegł z domu. Przeskoczył przez mały płot i podszedł pod drzwi wyjśiowe Yuny po czym powiedział do sluchawki.
- Już jestem. Co się stało?
Światło w jej pokoju zgasło, a po chwili w drzwiach zobaczył blondynkę całą zapłakaną, która od razu wtuliła się w jego wielkie i silne ramiona.
- Yuna co się stało?
Ale dziewczyna nie odpowiadała. Cały czas płakała. W końcu trochę się uspokoiła i odezwała cichym głosem.
- Dei..
- Co z nim? Wypadek miał?! Mów w końcu..
- On.. On jest z Sakura!
I znowu poleciał strumień łez z niebieskich oczu. Hidan z jednej strony odetchnął z ulgą, a z drugiej strony było mu przykro patrząc jak dziewczyna cierpi. Przytulił ją do siebie i stali tak w milczeniu puki Yuna sie nie uspokoiła.
- Idź do domu, bo się przeziębisz. Prześpij się, dobrze ci to zrobi, a jutro porozmawiamy na spokojnie. No już, idź.
Nie wiedział co w takiej chwili ma zrobić, bo jeszcze nigdy nie był w takiej sytuacji. Musnął delikatnie jej czoło i odprowadził ją wzrokiem po czym sam poszedł ponownie do siebie.